Witajcie!!!
Z okazji świąt i Sylwestra chciałabym wam życzyć wesołych i radosnych świąt. By wasze marzenia i życzenia się spełniły!!
Pozdrawiam i wesołych świąt!
Ala
"...Gdy liczę konstelacji wszystkie gwiazdy, to widzę wszystkie te miłości prawdy. My urodzeni na tej samej Ziemi, cudowny romans łączy nas! Już zawsze będę wierzyć w to. Cudowny romans łączy nas!" - "Czarodziejka z księżyca"
wtorek, 24 grudnia 2013
Rozdział 8 - Geniusz wojowniczką?
Od dnia pierwszej walki Bunny i Michiko minęło kilka tygodni...
Obie dziewczyny walczyły najlepiej jak mogły przez ten czas. Bunny starała się jak mogła, by przeszkodzić Królestwu Ciemności, a Michiko od czasu do czasu pomagała swej "towarzyszce", a czasem pomagała policji nie dając niczego po sobie poznać i by nie przeszkadzać Czarodziejce V, i gdy Generałowie Królestwa nie atakowali.
Czarnowłosa uczyła się, by brat miał z kogo pociechę.
Pewnego dnia idąc na dodatkowe zajęcia dowiedziała się, że dają krystaliczne dyskietki. - "Widziałaś?" - spytała w myślach Michiko Kurai. - "Tak. Nie możesz używać tej dyskietki. Weź ją, ale nie używaj. Tak, jak Ami" - poinformowała.
Jeszcze tego samego dnia pojawiły się wyniki egzaminów. Bunny rozmawiała z koleżankami z klasy. Michiko stojąc nieopodal nich nasłuchiwała je aż nagle od ich strony padło imię Ami. Była jedną z najlepszych uczennic w szkole, ale i tak nie dorównywała Ami, gdyż była trzecia na liście. Uzyskała 876 punktów na 900 możliwych. Spojrzała w kierunku panny Mizuno, gdy tamci zerkali kątem oka.
- Kto by chciał z nią się zaprzyjaźnić. Widać, że zadziera nosa. - powiedziała jedna z koleżanek Bunny. Michiko tylko westchnęła. Nie mogła nic na to poradzić, że tak obgadują takiego geniusza.
Gdy lekcje się skończyły Michiko wraz z Simon szły na dodatkowe zajęcia. Gawędząc sobie katem oka panna Chiba zauważyła Ami i Bunny. Chowając się przy murze powiedziała do przyjaciółki:
- Idź, dogonię cię. - powiedziała Michiko do przyjaciółki. Simon poszła dalej, a druga wyjrzała za mur obserwując je. Szły kilka minut aż do salonu gier. Michiko usiadła przy jednej z gier tuż przed miejscem, gdzie usiadły Ami i Bunny. Obserwowała je kilka minut aż nagle usłyszała krzyk Ami, a potem lekkie zamieszanie wśród tłumu. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Spojrzała na zegarek i też jęknęła. Było dość późno i musiała iść na dodatkowe zajęcia. Natychmiast wstała i wybiegał z salonu, by poczekać na Bunny, ale i tak musiała się spieszyć na zajęcia. Ami wybiegła jak szalona zostawiając blondynkę przed salonem nie zauważając Michiko. Chciała się zbliżyć do niej, ale przybył Motoki, który tam pracował. Zauważyła, że daje krystaliczną dyskietkę Bunny prosząc, by dziewczynie oddać. Ta zgodziła się i poszła w odpowiednie miejsce. Michiko podążyła za nimi, ale Luna zauważywszy brunetkę dała znak Bunny. Ta spytała jej:
- Michiko? Co tu robisz? - spytała.
- Ja idę na dodatkowe zajęcia i... eee mogłabym coś ci doradzić? - spytała niepewnie.
- Tak, oczywiście. - odparła.
- Sprawdźcie tą dyskietkę i dodam, że wróg chce poprzez nią odebrać uczniom energię. - oświadczyła po czym wbiegła do środka, gdyż kątem oka zauważyła brata idącego w ich kierunku. Bunny zauważając po chwili Mamoru także jęknęła. Wyglądając zza rogu przypatrzyła się tej parze. - "Będą w przyszłości małżeństwem" - Usłyszała głos Kurai.
- Racja. Urodzi im się Chibiusa, mała księżniczka Usagi... Z tego co pamiętam... - mówiła jakby do siebie niż do Kurai. - ..Dziś Ami stanie się czarodziejką i jedną z wojowniczek z wewnętrznego Układu Słonecznego. - szepnęła, po czym pobiegła na zajęcia. Chciała poczekać na Bunny. Gdy zajęła miejsce nieopodal Ami zajęła się pisaniem na komputerze, ale nie włożyła dyskietki. Czekała aż przyjdzie.
Nie czekała zbyt długo...
Nie minęło piętnaście minut, gdy do środka weszła wyżej zainteresowana wraz z Luną. Najpierw udała, że jest pod wpływem demona, a gdy ten się ujawnił skorzystała z zamieszania i ukryła się pod biurkiem. Tymczasem Bunny ujawniła się zarówno przed demonem jak i Ami oraz przed Michiko. Przemiany jednak nie mogła powstrzymać. Musiała jak najszybciej się ukryć, by nikt jej nie zobaczył jak się przemienia. Postanowiła przemienić się w najdalszym kącie. Wraz z Bunny zawołały:
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie i równie jednocześnie przemieniły się w czarodziejki. Bunny w Czarodziejkę z Księżyca, a Michiko w Czarodziejkę ze Srebrnego Księżyca. Po przemianie schowała się pod biurkiem, ale nie z powodu strachu, ale ze względu na atak z zaskoczenia.
- Nie do wiary... - wymamrotała Ami na widok tożsamości Czarodziejki z Księżyca. W tym momencie demon zakrył jej usta.
- Jestem demonem wiedzy. Energia mózgu tego geniusza zostanie przekazana naszemu wielkiemu władcy! Ha, ha, ha! - oświadczył.
- To znaczy, że Ami nie jest wojownikiem zła. - oburzyła się Bunny złoszcząc się nas Lunę, a ta powiedziała:
- Już sama nie rozumiem. - wymamrotała kotka.
- O nie!... - krzyknęła Bunny. - ...Ludzie obdarzeni niezwykłym talentem mogą wykorzystywać tylko w celach pokojowych. Nie pozwolę ci nad nimi zapanować! W imieniu księżyca, walcząc o miłość i sprawiedliwość wymierzę ci karę! - po tym tekście demon zaatakował czarodziejkę. Michiko chciała się przyłączyć, ale czuła, że jeszcze nie pora. Musiała poczekać aż na czole Ami pojawi się znak. Miała szczęście, że schowała się nieopodal kotki. Nie minęło wiele czasu, gdy demon oznajmił:
- Czas minął. Oddaj energię swego mózgu!... - rozkazał demon Ami. Chwycił jej głowę i przybliżył do monitora. Monitor chciał wyssać jej energię, ale... nie mógł. Michiko uśmiechnęła się. - ...Co się dzieje, czemu nie mogę wyssać jej mózgu? Och, już wiem! Nie używałaś krystalicznej dyskietki, prawda? - zapytał demon.
- Nie należy ślepo ufać przyrządom, tylko wykorzystywać własną wyobraźnię. Na tym polega nauka. - oznajmiła Ami, co bardzo ucieszyło czarnowłosą. Nagle... to się stało! Michiko i Luna zobaczyły to prawie w tej samej chwili. Na czole Ami pojawił się symbol Merkurego. - "Tak!" - pomyślała Michiko z triumfem. Demon podniósł jej głowę, a Luna zobaczyła ów symbol. Kotka bardzo była zaskoczona tą sytuacją. Postanowiła zrobić co należy.
- Ten znak! Już rozumiem. Ona też jest czarodziejką, stąd ta dziwna energia. - oświadczyła. Następnie podskoczyła i wyczarowała pióro przemiany dla Ami. Tymczasem potwór oznajmił:
- Phi! Wobec tego odbiorę tylko twój mózg! Jesteś gotowa? Ha! Ha! Ha! - zawołał. Michiko czekała właśnie na ten moment. Gdy zobaczyła jak ręka potwora zamienia się w topór rzuciła się na Ami i uratowała ją od potwora. Następnie zwróciła się do Luny:
- Luna, szybko! Daj Ami długopis przemiany! - Bardzo zdziwiona Luna rzuciła w kierunku Ami pióro przemiany. Dziewczyna jednocześnie wystraszona jak i zdziwiona powtórzyła słowa wypowiedziane przez kota:
- Potęgo Merkurego, działaj! - krzyknęła panna Mizuno.
Moment potem Ami zmieniła się w Czarodziejkę z Merkurego. Obie – Bunny i Luna były nie mało zaskoczone, ale Michiko – nie. Tylko się uśmiechnęła schowana nieopodal nich.
- Ami jest kolejnym wojownikiem dobra. Czarodziejką z Merkurego. - zdziwiła się Luna.
- Co takiego? Ami? - spytała wystraszona jak i zaskoczona Bunny.
- Krzyknij: "Mydło-Powidło!" - zawołała Luna do Ami. Tak dziewczyna zrobiła, ale się bała (ale nie tak jak Bunny :D).
- Mydło-Powidło! - zaraz potem pojawiła się zimna mgła. Demon był zdezorientowany. Nie wiedział, gdzie są przeciwniczki. Poza tym zrobiło się zimno, a jego posłańcy zostali ogłuszeni. W tym momencie Ami zawołała:
- Czarodziejko z Księżyca, teraz! - Bunny trochę przestraszona zrobiła jak kazano. Pochwyciła za diadem i krzyknęła celując w demona:
- Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Po chwili demon został pokonany, a uczniowie zemdleli.
- Jesteś od teraz wojownikiem dobra, Czarodziejką z Merkurego. - oznajmiła Luna. Bunny zbliżyła się do Ami z uśmiechem.
- Ami, nic ci już nie grozi. Przepraszam cię za to, że wzięłam cię za jednego z tych potworów. - powiedziała.
- Nie szkodzi... - Ami uśmiechając się, a chwilę potem spojrzała na trzecią czarodziejkę, a konkretniej na Michiko. - ...A kim ona jest? - spytała. Michiko spojrzała na nie.
- Czasami mi pomaga. - odparła Bunny drapiąc się po karku.
- Wybacz, Ami, ale mogę ci powiedzieć tylko tyle, że nazywam się Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca i to, że w prawdziwym życiu pomagam Bunny. Wiedz także, że kiedyś wam powiem kim jestem naprawdę. Do zobaczenia, dziewczęta. - i wyskoczyła przez okno. Musiała się pilnować, by nie palnąć jakiegoś głupstwa.
Obie dziewczyny walczyły najlepiej jak mogły przez ten czas. Bunny starała się jak mogła, by przeszkodzić Królestwu Ciemności, a Michiko od czasu do czasu pomagała swej "towarzyszce", a czasem pomagała policji nie dając niczego po sobie poznać i by nie przeszkadzać Czarodziejce V, i gdy Generałowie Królestwa nie atakowali.
Czarnowłosa uczyła się, by brat miał z kogo pociechę.
Pewnego dnia idąc na dodatkowe zajęcia dowiedziała się, że dają krystaliczne dyskietki. - "Widziałaś?" - spytała w myślach Michiko Kurai. - "Tak. Nie możesz używać tej dyskietki. Weź ją, ale nie używaj. Tak, jak Ami" - poinformowała.
~~*~~
Jeszcze tego samego dnia pojawiły się wyniki egzaminów. Bunny rozmawiała z koleżankami z klasy. Michiko stojąc nieopodal nich nasłuchiwała je aż nagle od ich strony padło imię Ami. Była jedną z najlepszych uczennic w szkole, ale i tak nie dorównywała Ami, gdyż była trzecia na liście. Uzyskała 876 punktów na 900 możliwych. Spojrzała w kierunku panny Mizuno, gdy tamci zerkali kątem oka.
- Kto by chciał z nią się zaprzyjaźnić. Widać, że zadziera nosa. - powiedziała jedna z koleżanek Bunny. Michiko tylko westchnęła. Nie mogła nic na to poradzić, że tak obgadują takiego geniusza.
~~*~~
Gdy lekcje się skończyły Michiko wraz z Simon szły na dodatkowe zajęcia. Gawędząc sobie katem oka panna Chiba zauważyła Ami i Bunny. Chowając się przy murze powiedziała do przyjaciółki:
- Idź, dogonię cię. - powiedziała Michiko do przyjaciółki. Simon poszła dalej, a druga wyjrzała za mur obserwując je. Szły kilka minut aż do salonu gier. Michiko usiadła przy jednej z gier tuż przed miejscem, gdzie usiadły Ami i Bunny. Obserwowała je kilka minut aż nagle usłyszała krzyk Ami, a potem lekkie zamieszanie wśród tłumu. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Spojrzała na zegarek i też jęknęła. Było dość późno i musiała iść na dodatkowe zajęcia. Natychmiast wstała i wybiegał z salonu, by poczekać na Bunny, ale i tak musiała się spieszyć na zajęcia. Ami wybiegła jak szalona zostawiając blondynkę przed salonem nie zauważając Michiko. Chciała się zbliżyć do niej, ale przybył Motoki, który tam pracował. Zauważyła, że daje krystaliczną dyskietkę Bunny prosząc, by dziewczynie oddać. Ta zgodziła się i poszła w odpowiednie miejsce. Michiko podążyła za nimi, ale Luna zauważywszy brunetkę dała znak Bunny. Ta spytała jej:
- Michiko? Co tu robisz? - spytała.
- Ja idę na dodatkowe zajęcia i... eee mogłabym coś ci doradzić? - spytała niepewnie.
- Tak, oczywiście. - odparła.
- Sprawdźcie tą dyskietkę i dodam, że wróg chce poprzez nią odebrać uczniom energię. - oświadczyła po czym wbiegła do środka, gdyż kątem oka zauważyła brata idącego w ich kierunku. Bunny zauważając po chwili Mamoru także jęknęła. Wyglądając zza rogu przypatrzyła się tej parze. - "Będą w przyszłości małżeństwem" - Usłyszała głos Kurai.
- Racja. Urodzi im się Chibiusa, mała księżniczka Usagi... Z tego co pamiętam... - mówiła jakby do siebie niż do Kurai. - ..Dziś Ami stanie się czarodziejką i jedną z wojowniczek z wewnętrznego Układu Słonecznego. - szepnęła, po czym pobiegła na zajęcia. Chciała poczekać na Bunny. Gdy zajęła miejsce nieopodal Ami zajęła się pisaniem na komputerze, ale nie włożyła dyskietki. Czekała aż przyjdzie.
Nie czekała zbyt długo...
Nie minęło piętnaście minut, gdy do środka weszła wyżej zainteresowana wraz z Luną. Najpierw udała, że jest pod wpływem demona, a gdy ten się ujawnił skorzystała z zamieszania i ukryła się pod biurkiem. Tymczasem Bunny ujawniła się zarówno przed demonem jak i Ami oraz przed Michiko. Przemiany jednak nie mogła powstrzymać. Musiała jak najszybciej się ukryć, by nikt jej nie zobaczył jak się przemienia. Postanowiła przemienić się w najdalszym kącie. Wraz z Bunny zawołały:
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie i równie jednocześnie przemieniły się w czarodziejki. Bunny w Czarodziejkę z Księżyca, a Michiko w Czarodziejkę ze Srebrnego Księżyca. Po przemianie schowała się pod biurkiem, ale nie z powodu strachu, ale ze względu na atak z zaskoczenia.
- Nie do wiary... - wymamrotała Ami na widok tożsamości Czarodziejki z Księżyca. W tym momencie demon zakrył jej usta.
- Jestem demonem wiedzy. Energia mózgu tego geniusza zostanie przekazana naszemu wielkiemu władcy! Ha, ha, ha! - oświadczył.
- To znaczy, że Ami nie jest wojownikiem zła. - oburzyła się Bunny złoszcząc się nas Lunę, a ta powiedziała:
- Już sama nie rozumiem. - wymamrotała kotka.
- O nie!... - krzyknęła Bunny. - ...Ludzie obdarzeni niezwykłym talentem mogą wykorzystywać tylko w celach pokojowych. Nie pozwolę ci nad nimi zapanować! W imieniu księżyca, walcząc o miłość i sprawiedliwość wymierzę ci karę! - po tym tekście demon zaatakował czarodziejkę. Michiko chciała się przyłączyć, ale czuła, że jeszcze nie pora. Musiała poczekać aż na czole Ami pojawi się znak. Miała szczęście, że schowała się nieopodal kotki. Nie minęło wiele czasu, gdy demon oznajmił:
- Czas minął. Oddaj energię swego mózgu!... - rozkazał demon Ami. Chwycił jej głowę i przybliżył do monitora. Monitor chciał wyssać jej energię, ale... nie mógł. Michiko uśmiechnęła się. - ...Co się dzieje, czemu nie mogę wyssać jej mózgu? Och, już wiem! Nie używałaś krystalicznej dyskietki, prawda? - zapytał demon.
- Nie należy ślepo ufać przyrządom, tylko wykorzystywać własną wyobraźnię. Na tym polega nauka. - oznajmiła Ami, co bardzo ucieszyło czarnowłosą. Nagle... to się stało! Michiko i Luna zobaczyły to prawie w tej samej chwili. Na czole Ami pojawił się symbol Merkurego. - "Tak!" - pomyślała Michiko z triumfem. Demon podniósł jej głowę, a Luna zobaczyła ów symbol. Kotka bardzo była zaskoczona tą sytuacją. Postanowiła zrobić co należy.
- Ten znak! Już rozumiem. Ona też jest czarodziejką, stąd ta dziwna energia. - oświadczyła. Następnie podskoczyła i wyczarowała pióro przemiany dla Ami. Tymczasem potwór oznajmił:
- Phi! Wobec tego odbiorę tylko twój mózg! Jesteś gotowa? Ha! Ha! Ha! - zawołał. Michiko czekała właśnie na ten moment. Gdy zobaczyła jak ręka potwora zamienia się w topór rzuciła się na Ami i uratowała ją od potwora. Następnie zwróciła się do Luny:
- Luna, szybko! Daj Ami długopis przemiany! - Bardzo zdziwiona Luna rzuciła w kierunku Ami pióro przemiany. Dziewczyna jednocześnie wystraszona jak i zdziwiona powtórzyła słowa wypowiedziane przez kota:
- Potęgo Merkurego, działaj! - krzyknęła panna Mizuno.
Moment potem Ami zmieniła się w Czarodziejkę z Merkurego. Obie – Bunny i Luna były nie mało zaskoczone, ale Michiko – nie. Tylko się uśmiechnęła schowana nieopodal nich.
- Ami jest kolejnym wojownikiem dobra. Czarodziejką z Merkurego. - zdziwiła się Luna.
- Co takiego? Ami? - spytała wystraszona jak i zaskoczona Bunny.
- Krzyknij: "Mydło-Powidło!" - zawołała Luna do Ami. Tak dziewczyna zrobiła, ale się bała (ale nie tak jak Bunny :D).
- Mydło-Powidło! - zaraz potem pojawiła się zimna mgła. Demon był zdezorientowany. Nie wiedział, gdzie są przeciwniczki. Poza tym zrobiło się zimno, a jego posłańcy zostali ogłuszeni. W tym momencie Ami zawołała:
- Czarodziejko z Księżyca, teraz! - Bunny trochę przestraszona zrobiła jak kazano. Pochwyciła za diadem i krzyknęła celując w demona:
- Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Po chwili demon został pokonany, a uczniowie zemdleli.
- Jesteś od teraz wojownikiem dobra, Czarodziejką z Merkurego. - oznajmiła Luna. Bunny zbliżyła się do Ami z uśmiechem.
- Ami, nic ci już nie grozi. Przepraszam cię za to, że wzięłam cię za jednego z tych potworów. - powiedziała.
- Nie szkodzi... - Ami uśmiechając się, a chwilę potem spojrzała na trzecią czarodziejkę, a konkretniej na Michiko. - ...A kim ona jest? - spytała. Michiko spojrzała na nie.
- Czasami mi pomaga. - odparła Bunny drapiąc się po karku.
- Wybacz, Ami, ale mogę ci powiedzieć tylko tyle, że nazywam się Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca i to, że w prawdziwym życiu pomagam Bunny. Wiedz także, że kiedyś wam powiem kim jestem naprawdę. Do zobaczenia, dziewczęta. - i wyskoczyła przez okno. Musiała się pilnować, by nie palnąć jakiegoś głupstwa.
wtorek, 19 listopada 2013
Rozdział 7 - Pierwsza walka i dziwna "nieznajoma"
Zdążyła w ostatniej chwili, gdyż posłańcy potwora, którymi owładnęła pani Osaka chciały ją zaatakować. Pierwsza osoba rzuciła się ku Bunny, ale gdy następna osoba kierowała się na nią, Michiko pobiegła jej z pomocą chwyciwszy ją w ramiona i zabierając z dala od posłańców.
- Nic... nic ci nie jest? - spytała.
- Nie wiem. - odpowiedziała, po czym spojrzała na nią i zdziwiła się, że wyglądała identycznie jak ona. Te same rysy twarzy, to samo uczesanie, ten sam ubiór, ale z drobnymi szczegółami. Michiko zauważywszy jej spojrzenie uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała na niezadane pytanie:
- Nie. Nie jestem jedną z was. Jestem samotniczką i pomagam tym, którzy na tą pomoc zasługują. - wyjaśniła. Spojrzała na potwora i dodała: - ...Musisz mieć się na baczności, Czarodziejko z Księżyca. Oni nadchodzą. - powiedziała.
- Ale ja się boję! - zawołała.
- To twój koniec, czarodziejko! Giń! Przepadnij! - zawołał potwór wyciągnąwszy rękę. Nagle pojawiła się czerwona róża. Wszyscy spojrzeli w górę, gdzie stał Taxido. - ...Kto to?
- Jestem Taxido. Nie płacz. Płacz na nic się zda, czarodziejko. - oznajmił.
- Ale nie mogę się powstrzymać! - zawołała Bunny, po czym rozpłakała się tak, że z jej kulek na głowie zaczął rozbrzmiewać dziwny dźwięk tak głośny jakby włączyć głośniki na cały regulator.
- Przestań płakać! - zawołał potwór. W tym momencie odezwała się Luna:
- Weź diadem, odrzuć go i powiedz: "Księżycowy diademie, działaj!" - oznajmiła.
- Słusznie... - przyznała jej rację Michiko. - ...Czarodziejko z Księżyca, to jedyne wyjście i twoja, jak na razie, broń. Puki potwór jest ogłuszony możesz go pokonać. Bądź odważna i się nie bój. - pocieszała ją.
- Ale dlaczego mam to zrobić? - zapytała Bunny.
- Zrób to! - zawołała Luna. Blondynka zrobiła jak jej kazano. Pochwyciła diadem i odrzuciła go wołając:
- Księżycowy diademie, działaj! - diadem poleciał ku potworowi i chwilę potem zamienił się w proch, a ze sług została zdjęta klątwa oraz odzyskali energię, jednak zemdleli
- Wspaniale się spisałaś, Czarodziejko z Księżyca. Zapamiętam to. - powiedział Taxido. Po tych słowach zniknął im z oczu. Za to Bunny, co Michiko i Kurai przewidziały, zakochała się na miejscu w tajemniczym młodzieńcu.
- Jaki miły! - zachwyciła się. Michiko już miała odejść, by wrócić do brata, ale Luna odezwała się:
- Poczekaj, kim ty jesteś? - zapytała. Dziewczyna przez chwilę milczała aż w końcu odparła:
- Jestem kimś więcej niż myślicie. Mogę powiedzieć tylko, że nie jestem jedną z czarodziejek, które macie odszukać, ale mam coś wspólnego z księżniczką z księżyca. Posłuchaj mnie, czarodziejko i ty Luna. Mam wiele wspólnego z nią oraz z tym co się wydarzyło wiele lat temu, poza tym nie czas bym ci o tym opowiadała. Kiedyś ci opowiem. - wyjaśniła. Już miała odejść, gdy rozległo się kolejne pytanie od strony Luny:
- Jak mamy cię nazywać? - spytała.
- Cóż, jeszcze nie wymyśliłam sobie imienia, ale wciąż mnie dziwi, że jesteśmy do siebie tak podobne... - czyste kłamstwo, gdyż Michiko wiedziała dlaczego. - ...Jak dwie krople wody albo bliźniaczki. - powiedziała. - "Michiko! Nic więcej nie mów, bo Luna czegoś się domyśli. Najlepiej wracaj do domu. Mamoru potrzebuje pomocy" - oznajmiła Karolina. - "Słusznie. Nie pomyślałam o tym" - pomyślała. - ...Wybaczcie, moje drogie, muszę już iść. Kiedyś się jeszcze spotkamy. - i pobiegła w swoją stronę.
- Nic... nic ci nie jest? - spytała.
- Nie wiem. - odpowiedziała, po czym spojrzała na nią i zdziwiła się, że wyglądała identycznie jak ona. Te same rysy twarzy, to samo uczesanie, ten sam ubiór, ale z drobnymi szczegółami. Michiko zauważywszy jej spojrzenie uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała na niezadane pytanie:
- Nie. Nie jestem jedną z was. Jestem samotniczką i pomagam tym, którzy na tą pomoc zasługują. - wyjaśniła. Spojrzała na potwora i dodała: - ...Musisz mieć się na baczności, Czarodziejko z Księżyca. Oni nadchodzą. - powiedziała.
- Ale ja się boję! - zawołała.
- To twój koniec, czarodziejko! Giń! Przepadnij! - zawołał potwór wyciągnąwszy rękę. Nagle pojawiła się czerwona róża. Wszyscy spojrzeli w górę, gdzie stał Taxido. - ...Kto to?
- Jestem Taxido. Nie płacz. Płacz na nic się zda, czarodziejko. - oznajmił.
- Ale nie mogę się powstrzymać! - zawołała Bunny, po czym rozpłakała się tak, że z jej kulek na głowie zaczął rozbrzmiewać dziwny dźwięk tak głośny jakby włączyć głośniki na cały regulator.
- Przestań płakać! - zawołał potwór. W tym momencie odezwała się Luna:
- Weź diadem, odrzuć go i powiedz: "Księżycowy diademie, działaj!" - oznajmiła.
- Słusznie... - przyznała jej rację Michiko. - ...Czarodziejko z Księżyca, to jedyne wyjście i twoja, jak na razie, broń. Puki potwór jest ogłuszony możesz go pokonać. Bądź odważna i się nie bój. - pocieszała ją.
- Ale dlaczego mam to zrobić? - zapytała Bunny.
- Zrób to! - zawołała Luna. Blondynka zrobiła jak jej kazano. Pochwyciła diadem i odrzuciła go wołając:
- Księżycowy diademie, działaj! - diadem poleciał ku potworowi i chwilę potem zamienił się w proch, a ze sług została zdjęta klątwa oraz odzyskali energię, jednak zemdleli
- Wspaniale się spisałaś, Czarodziejko z Księżyca. Zapamiętam to. - powiedział Taxido. Po tych słowach zniknął im z oczu. Za to Bunny, co Michiko i Kurai przewidziały, zakochała się na miejscu w tajemniczym młodzieńcu.
- Jaki miły! - zachwyciła się. Michiko już miała odejść, by wrócić do brata, ale Luna odezwała się:
- Poczekaj, kim ty jesteś? - zapytała. Dziewczyna przez chwilę milczała aż w końcu odparła:
- Jestem kimś więcej niż myślicie. Mogę powiedzieć tylko, że nie jestem jedną z czarodziejek, które macie odszukać, ale mam coś wspólnego z księżniczką z księżyca. Posłuchaj mnie, czarodziejko i ty Luna. Mam wiele wspólnego z nią oraz z tym co się wydarzyło wiele lat temu, poza tym nie czas bym ci o tym opowiadała. Kiedyś ci opowiem. - wyjaśniła. Już miała odejść, gdy rozległo się kolejne pytanie od strony Luny:
- Jak mamy cię nazywać? - spytała.
- Cóż, jeszcze nie wymyśliłam sobie imienia, ale wciąż mnie dziwi, że jesteśmy do siebie tak podobne... - czyste kłamstwo, gdyż Michiko wiedziała dlaczego. - ...Jak dwie krople wody albo bliźniaczki. - powiedziała. - "Michiko! Nic więcej nie mów, bo Luna czegoś się domyśli. Najlepiej wracaj do domu. Mamoru potrzebuje pomocy" - oznajmiła Karolina. - "Słusznie. Nie pomyślałam o tym" - pomyślała. - ...Wybaczcie, moje drogie, muszę już iść. Kiedyś się jeszcze spotkamy. - i pobiegła w swoją stronę.
czwartek, 14 listopada 2013
Rozdział 6 - Jubiler, pierwsze spotkanie i przemiana
Zaraz po lekcjach Michiko chciała iść do brata, ale przy bramie zauważyła Bunny i Naru. Pamiętając o kocicy ostrożnie szła powoli za dziewczętami. Szły kilka minut aż do jubilera, gdzie pracowała mama tej drugiej. Dziewczęta weszły do środka. Mimo, że był wielki tłum Michiko weszła za nimi. Wewnątrz było dużo ludzi we trzy szukały panią Osaka. Naru odnalazła matkę i przedstawiła ją Bunny, za to Michiko starając się nie zwracać uwagi na klejnoty, mimo że były niesamowicie tanie obserwowała panią Osaka kątem oka. Spostrzegła dziwne zachowanie kobiety. Pokazała blondynce pierścionek i powiedziała ile kosztuje i jaka jest obniżka. W tym momencie Kurai ostrzegła przyjaciółkę: - "Lepiej wyjdź zanim dziewczęta cię zauważą, a ludzie stratują".
- Słusznie. Muszę się także schować. - dodała i wyszła najszybciej i najdyskretniej jak mogła. Pobiegła w lewo. Po chwili spotkała swojego brata.
- Uważaj, Michiko. - powiedział, gdy o mały włos na niego nie wpadała z pośpiechu.
- Mamoru! - wydyszała.
- Coś się stało? - zapytał. Dziewczyna próbowała coś szybko wymyślić. Zerknąwszy w kierunku przyjaciółek wychodzących ze sklepu wpadła na pomysł.
- Mamoru, słuchaj, coś się dziwnego dzieje z panią Osaka. Czy mógłbyś sprawdzić to dziś wieczorem? - poprosiła.
- Panią Osaka? Mówisz o tej właścicielce sklepu jubilerskiego. - zauważył pokazując na sklep.
- Tak. Właśnie o niej. Ja lecę do Simon. Spotkamy się później. - rzecz jasna skłamała, bo poszła do domu Bunny.
Po kilku minutach znalazła się przed jej domem, ale blondynka już tam była. Schowała się, gdyż był tam również jej brat Shingo. Wyjrzała zobaczywszy jak Bunny kopie w drzwi i płacze. Michiko wzięła głęboki uspakajający oddech i ruszyła ukradkiem ku dziewczynie. Dotknęła delikatnie jej ramienia.
- Przepraszam... - Bunny spojrzała na nią. Te niebieskie oczy były wypełnione żalem i łzami.
- Czy my się już nie spotkałyśmy? - spytała.
- W pewnym sensie. Chodzimy do tej samej szkoły, ale jesteśmy w różnych klasach. - wyjaśniła nie mówiąc faktu, że spotkały się w szpitalu dwanaście lat temu, gdy urodził się Shingo. Nie mogła jej tego powiedzieć. Postanowiła zapytać o najważniejszą rzecz w tej chwili:
- Nic ci nie jest? - spytała. Dziewczyna wciąż ze łzami w oczach odpowiedziała:
- Zawaliłam sprawdzian, dostałam 30 punktów i mama nie chce mnie wpuścić do domu. - wyjaśniła.
- To przykre. Nazywam się Michiko Chiba, a ty? - zapytała. Nie mogła wyznać, że ją zna. Postanowiła, że Bunny musi ją najpierw poznać od strony ludzkiej, czyli jako Michiko, a nie Kurai (którą była Karolina :P). Dziewczyna przyglądała się jej. Była ona tego samego wzrostu niebieskooką brunetką.
- Miło mi. Ja jestem Bunny Tsukino i mieszkam tu. - oświadczyła.
- Rozumiem. Nie zrozum mnie źle, ale pewnie byłaś przed sklepem jubilerskim? - zapytała.
- Tak byłam. Jest tam obniżka. - powiedziała.
- Wiem o tym od wczoraj. Jednak nie o tym chcę mówić. Z pewnością spotkałaś tam czarnowłosego, przystojnego i wysokiego młodzieńca. - powiedziała.
- Tak, strasznie mnie wkurza. - syknęła. Michiko zaśmiała się.
- Pewnie dlatego, że dostałaś tak mało punktów, ale nie obwiniaj go za to, że jest taki nie uprzejmy. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- A to dlaczego? - zapytała ze zdziwieniem.
- Bo widzisz... Mamoru to mój starszy brat. Tylko spokojnie, Bunny. Ja nie jestem taka jak on. Wręcz przeciwnie... - wymamrotała widząc wściekłą minę dziewczyny. Gdy usłyszała, że jest inna uspokoiła się. - ...Bunny, posłuchaj. Pociesz się tym, że w ogóle jakiekolwiek punkty dostałaś. - oświadczyła z lekkim uśmiechem. Chciała tylko by dziewczyna się rozpromieniła. Ta wstała i oznajmiła:
- Masz rację. Ważne jest to, by się nie poddawać. - zawołała.
- I to się nazywa entuzjazm. - szepnęła Michiko.
- Dziękuję ci, Michiko. Jesteś naprawdę wspaniałą doradczynią. - powiedziała ściskając ją.
- Nie ma za co. Jakbyś potrzebowała jeszcze jakiś rad będę w pobliżu lub sama do mnie przyjdź. Jestem w klasie z Ami Mizuno. Łatwo mnie znajdziesz. - powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze. Dzięki. - powiedziała, gdy brunetka odchodziła. Była już przy bramie, gdy dodała:
- Bunny, jeszcze dwie rzeczy: Po pierwsze: Jesteśmy ze sobą związane bardziej niż myślisz, a po drugie: Ktoś, kto wejdzie tego wieczora do twojego pokoju odmieni twoje życie na zawsze. Nie bój się, bo to jest twoim przeznaczeniem. Do zobaczenia, księżycowa pyzo. - powiedziała i odeszła.
Gdy Michiko wróciła do domu, gdzie mieszkała z bratem zauważyła coś dziwnego. Otóż, zauważyła jak Mamoru klęczy na jedno kolano trzymając się za głowę.
- Mamoru!... - krzyknęła. - "To się zaczyna dziać...". - Rozległ się głos Kurai. - ...Ale co?... - spytała. - "...Nie wiesz? Mamoru zaczyna przemieniać się w Taxido Kamen, więc co to może znaczyć?" - spytała zagadkowo. Przez chwilę milczała, podczas którego Mamoru wyleciał przez okno. - ...Bunny...! Jubiler! Bunny właśnie się po raz pierwszy przemieniła w czarodziejkę i...! - tu urwała, bo nagle coś z nią zaczęło się dziać. Coś kazało jej wypowiedzieć te słowa: - ...Potęgo księżyca, działaj!... - zawołała. Po chwili zmieniła się... w czarodziejkę. Spojrzała w lustro. Była niemalże podobna do Bunny pod postacią czarodziejki, ale różniły je kilka szczegółów. Przede wszystkim, niektóre fragmenty ubrania były czarne w tym włosy i uczesanie. - ...Niesamowite! Jestem Czarodziejką z Księżyca! - przez chwilę tak stała aż w końcu pobiegła ile sił w nogach do jubilera. Musiała pomóc swojej siostrze-bliźniaczce.
- Słusznie. Muszę się także schować. - dodała i wyszła najszybciej i najdyskretniej jak mogła. Pobiegła w lewo. Po chwili spotkała swojego brata.
- Uważaj, Michiko. - powiedział, gdy o mały włos na niego nie wpadała z pośpiechu.
- Mamoru! - wydyszała.
- Coś się stało? - zapytał. Dziewczyna próbowała coś szybko wymyślić. Zerknąwszy w kierunku przyjaciółek wychodzących ze sklepu wpadła na pomysł.
- Mamoru, słuchaj, coś się dziwnego dzieje z panią Osaka. Czy mógłbyś sprawdzić to dziś wieczorem? - poprosiła.
- Panią Osaka? Mówisz o tej właścicielce sklepu jubilerskiego. - zauważył pokazując na sklep.
- Tak. Właśnie o niej. Ja lecę do Simon. Spotkamy się później. - rzecz jasna skłamała, bo poszła do domu Bunny.
Po kilku minutach znalazła się przed jej domem, ale blondynka już tam była. Schowała się, gdyż był tam również jej brat Shingo. Wyjrzała zobaczywszy jak Bunny kopie w drzwi i płacze. Michiko wzięła głęboki uspakajający oddech i ruszyła ukradkiem ku dziewczynie. Dotknęła delikatnie jej ramienia.
- Przepraszam... - Bunny spojrzała na nią. Te niebieskie oczy były wypełnione żalem i łzami.
- Czy my się już nie spotkałyśmy? - spytała.
- W pewnym sensie. Chodzimy do tej samej szkoły, ale jesteśmy w różnych klasach. - wyjaśniła nie mówiąc faktu, że spotkały się w szpitalu dwanaście lat temu, gdy urodził się Shingo. Nie mogła jej tego powiedzieć. Postanowiła zapytać o najważniejszą rzecz w tej chwili:
- Nic ci nie jest? - spytała. Dziewczyna wciąż ze łzami w oczach odpowiedziała:
- Zawaliłam sprawdzian, dostałam 30 punktów i mama nie chce mnie wpuścić do domu. - wyjaśniła.
- To przykre. Nazywam się Michiko Chiba, a ty? - zapytała. Nie mogła wyznać, że ją zna. Postanowiła, że Bunny musi ją najpierw poznać od strony ludzkiej, czyli jako Michiko, a nie Kurai (którą była Karolina :P). Dziewczyna przyglądała się jej. Była ona tego samego wzrostu niebieskooką brunetką.
- Miło mi. Ja jestem Bunny Tsukino i mieszkam tu. - oświadczyła.
- Rozumiem. Nie zrozum mnie źle, ale pewnie byłaś przed sklepem jubilerskim? - zapytała.
- Tak byłam. Jest tam obniżka. - powiedziała.
- Wiem o tym od wczoraj. Jednak nie o tym chcę mówić. Z pewnością spotkałaś tam czarnowłosego, przystojnego i wysokiego młodzieńca. - powiedziała.
- Tak, strasznie mnie wkurza. - syknęła. Michiko zaśmiała się.
- Pewnie dlatego, że dostałaś tak mało punktów, ale nie obwiniaj go za to, że jest taki nie uprzejmy. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- A to dlaczego? - zapytała ze zdziwieniem.
- Bo widzisz... Mamoru to mój starszy brat. Tylko spokojnie, Bunny. Ja nie jestem taka jak on. Wręcz przeciwnie... - wymamrotała widząc wściekłą minę dziewczyny. Gdy usłyszała, że jest inna uspokoiła się. - ...Bunny, posłuchaj. Pociesz się tym, że w ogóle jakiekolwiek punkty dostałaś. - oświadczyła z lekkim uśmiechem. Chciała tylko by dziewczyna się rozpromieniła. Ta wstała i oznajmiła:
- Masz rację. Ważne jest to, by się nie poddawać. - zawołała.
- I to się nazywa entuzjazm. - szepnęła Michiko.
- Dziękuję ci, Michiko. Jesteś naprawdę wspaniałą doradczynią. - powiedziała ściskając ją.
- Nie ma za co. Jakbyś potrzebowała jeszcze jakiś rad będę w pobliżu lub sama do mnie przyjdź. Jestem w klasie z Ami Mizuno. Łatwo mnie znajdziesz. - powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze. Dzięki. - powiedziała, gdy brunetka odchodziła. Była już przy bramie, gdy dodała:
- Bunny, jeszcze dwie rzeczy: Po pierwsze: Jesteśmy ze sobą związane bardziej niż myślisz, a po drugie: Ktoś, kto wejdzie tego wieczora do twojego pokoju odmieni twoje życie na zawsze. Nie bój się, bo to jest twoim przeznaczeniem. Do zobaczenia, księżycowa pyzo. - powiedziała i odeszła.
~~*~~
Gdy Michiko wróciła do domu, gdzie mieszkała z bratem zauważyła coś dziwnego. Otóż, zauważyła jak Mamoru klęczy na jedno kolano trzymając się za głowę.
- Mamoru!... - krzyknęła. - "To się zaczyna dziać...". - Rozległ się głos Kurai. - ...Ale co?... - spytała. - "...Nie wiesz? Mamoru zaczyna przemieniać się w Taxido Kamen, więc co to może znaczyć?" - spytała zagadkowo. Przez chwilę milczała, podczas którego Mamoru wyleciał przez okno. - ...Bunny...! Jubiler! Bunny właśnie się po raz pierwszy przemieniła w czarodziejkę i...! - tu urwała, bo nagle coś z nią zaczęło się dziać. Coś kazało jej wypowiedzieć te słowa: - ...Potęgo księżyca, działaj!... - zawołała. Po chwili zmieniła się... w czarodziejkę. Spojrzała w lustro. Była niemalże podobna do Bunny pod postacią czarodziejki, ale różniły je kilka szczegółów. Przede wszystkim, niektóre fragmenty ubrania były czarne w tym włosy i uczesanie. - ...Niesamowite! Jestem Czarodziejką z Księżyca! - przez chwilę tak stała aż w końcu pobiegła ile sił w nogach do jubilera. Musiała pomóc swojej siostrze-bliźniaczce.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Rozdział 5 - Tajemnicza kotka
Od dnia odejścia kosmicznego chłopca zwanego Fiore minęło jedenaście lat...
Przez ten czas wiele się wydarzyło. Między innymi to, że Reiji Chiba umarł sześć lat po wypadku swego brata na bardzo poważną chorobę. Od tamtego czasu Mamoru opiekował się swoją siostrą, jednak był zbyt młody, by pracować i chodził do szkoły. Na szczęście Reiji zdążył poprosić swoich przyjaciół, by się nimi zaopiekowali puki nie znajdzie pracy.
Mamoru wciąż miał sny o księżniczce z księżyca, ale Michiko nie chciała mu powiedzieć kim ona była. Postanowiła, że mu powie w odpowiednim czasie. Miała jednak nadzieję, że, gdy tak samo jak Mamoru, Bunny i jej cztery przyjaciółki nie straci pamięci. Była połączona "w pewnym sensie" z Kurai, która była cieniem i łzami Bunny. Jakby jej drugim Ja.
Pewnego dnia, gdy szła do szkoły zauważyła kilku małych chłopców, którzy znęcali się nad jakimś zwierzęciem. Chciała mu pomóc, ale nagle usłyszała głos Kariny: - "Nie. Zostaw ją. Zostaw Lunę. To Bunny ma ją uratować. Nie zapominaj o tym. Lepiej idź do szkoły. Masz mało czasu, nie spóźnij się" - prosiła.
- Zgoda. Masz rację. Idę. - oświadczyła cichym głosem. Poszła prosto do szkoły. Na swoje nieszczęście była w innej klasie niż Bunny, ale na szczęście była w tej samej klasie co Ami Mizuno. Wpatrywała się co jakiś czas w zegarek. Było już po ósmej piętnaście. To oznaczało, że panna Tsukino już się obudziła i niedługo uratuje kocicę zwaną Luna.
Gdy nastała przerwa na drugie śniadanie Michiko wyszła z budynku i postanowiła odnaleźć Bunny. Po około dwóch minutach zobaczyła Naru Osaka. Zbliżyła się do niej. Nagle usłyszała jej komentarz:
- Och, Bunny. Jesteś już dużą dziewczynką. Jak mogłaś jeść drugie śniadanie podczas lekcji? - spytała.
- Jestem teraz w tym trudnym wieku. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, zrozum co czuję. - oświadczyła z przygnębieniem. Naru tylko westchnęła. Nagle pojawił się Umino Gurio, najlepszy uczeń w klasie Bunny. Gdy powiedział, że także zlekceważył test Bunny była w jeszcze większym przygnębieniu, a Naru stwierdziła, że:
- Nie widzisz, że jest przygnębiona? Zawaliła, jak zwykle. - oświadczyła. Tu Bunny jęknęła. Za to Michiko zachichotała, ze względu na tą scenę. W tym momencie Naru powiedziała - chcąc zmienić temat i humor przyjaciółki:
- Słyszałaś, że pojawiła się Tajemnicza Czarodziejka? - spytała
- Tajemnicza Czarodziejka?
- Tak Złapała złodzieja, który próbował skraść biżuterię. - opowiedziała.
- Fajnie, ale... kim jest Tajemnicza Czarodziejka? - spytała Bunny jak zwykle nie doinformowana.
- Tajemnicza Czarodziejka pojawia się tam, gdzie zawsze coś się dzieje. Ma marynarski strój i stała się bardzo popularna. - wyjaśnił Umino.
- Słychać syrenę policyjną. Pewnie złapali złodzieja biżuterii. - szepnęła Naru.
- Wow. To niesamowite. Gdy słyszę o takich rzeczach przechodzą mnie ciarki. - powiedziała Bunny.
- Klejnoty są takie piękne. Chciałabym mieć choć jeden. - rozmarzyła ciemnowłosa.
- Pragnę mieć pierścionek z brylantem. - Zachwyciła się Naru.
- A ja kolczyki z rubinem. - westchnęła Bunny.
- Od wczoraj jest obniżka cen w sklepie mojej mamy... - oświadczyła Naru. (mama Naru jest właścicielką sklepu jubilerskiego). - ...Może, na nie które klejnoty będzie nas stać. - powiedziała
- Fajnie!
- Pójdziemy tam, zaraz po szkole. - zasugerowała Naru
- Zgoda. Już nie mogę się doczekać końca lekcji. - mówiła Bunny.
- Panno Bunny... - wyszeptał Umino. Tu Michiko jęknęła zakrywszy usta, gdyż usłyszała głos: - "Musisz tam iść, Julio" - oznajmiła.
- Czemu?... - spytała Michiko. - "Sprawdzisz teren, a przede wszystkim przecież Mamoru tam będzie przechodzić. Pogadacie" - ...No dobrze. Czy jest coś jeszcze?... - zapytała. - "Pójdziesz do sklepu jubilerskiego, ale nie będziesz nic kupować puki księżniczka nie oczyści zła z ciała mamy Naru dziś wieczorem" - oznajmiła. - ...No tak... Bunny dziś stanie się wojowniczką... - wymamrotała. - "Poza tym zakradniesz się do jej domu wcześniej, a dokładniej na piętro. Musisz jednak uważać, gdyż Luna będzie obserwować zarówno ją jak i jej dom. Musisz być bardzo ostrożna" - poradziła. Michiko jęknęła i poszła do klasy na następną lekcję. Dziś wieczorem będzie mieć co do roboty.
Przez ten czas wiele się wydarzyło. Między innymi to, że Reiji Chiba umarł sześć lat po wypadku swego brata na bardzo poważną chorobę. Od tamtego czasu Mamoru opiekował się swoją siostrą, jednak był zbyt młody, by pracować i chodził do szkoły. Na szczęście Reiji zdążył poprosić swoich przyjaciół, by się nimi zaopiekowali puki nie znajdzie pracy.
Mamoru wciąż miał sny o księżniczce z księżyca, ale Michiko nie chciała mu powiedzieć kim ona była. Postanowiła, że mu powie w odpowiednim czasie. Miała jednak nadzieję, że, gdy tak samo jak Mamoru, Bunny i jej cztery przyjaciółki nie straci pamięci. Była połączona "w pewnym sensie" z Kurai, która była cieniem i łzami Bunny. Jakby jej drugim Ja.
~~*~~
Pewnego dnia, gdy szła do szkoły zauważyła kilku małych chłopców, którzy znęcali się nad jakimś zwierzęciem. Chciała mu pomóc, ale nagle usłyszała głos Kariny: - "Nie. Zostaw ją. Zostaw Lunę. To Bunny ma ją uratować. Nie zapominaj o tym. Lepiej idź do szkoły. Masz mało czasu, nie spóźnij się" - prosiła.
- Zgoda. Masz rację. Idę. - oświadczyła cichym głosem. Poszła prosto do szkoły. Na swoje nieszczęście była w innej klasie niż Bunny, ale na szczęście była w tej samej klasie co Ami Mizuno. Wpatrywała się co jakiś czas w zegarek. Było już po ósmej piętnaście. To oznaczało, że panna Tsukino już się obudziła i niedługo uratuje kocicę zwaną Luna.
~~*~~
Gdy nastała przerwa na drugie śniadanie Michiko wyszła z budynku i postanowiła odnaleźć Bunny. Po około dwóch minutach zobaczyła Naru Osaka. Zbliżyła się do niej. Nagle usłyszała jej komentarz:
- Och, Bunny. Jesteś już dużą dziewczynką. Jak mogłaś jeść drugie śniadanie podczas lekcji? - spytała.
- Jestem teraz w tym trudnym wieku. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, zrozum co czuję. - oświadczyła z przygnębieniem. Naru tylko westchnęła. Nagle pojawił się Umino Gurio, najlepszy uczeń w klasie Bunny. Gdy powiedział, że także zlekceważył test Bunny była w jeszcze większym przygnębieniu, a Naru stwierdziła, że:
- Nie widzisz, że jest przygnębiona? Zawaliła, jak zwykle. - oświadczyła. Tu Bunny jęknęła. Za to Michiko zachichotała, ze względu na tą scenę. W tym momencie Naru powiedziała - chcąc zmienić temat i humor przyjaciółki:
- Słyszałaś, że pojawiła się Tajemnicza Czarodziejka? - spytała
- Tajemnicza Czarodziejka?
- Tak Złapała złodzieja, który próbował skraść biżuterię. - opowiedziała.
- Fajnie, ale... kim jest Tajemnicza Czarodziejka? - spytała Bunny jak zwykle nie doinformowana.
- Tajemnicza Czarodziejka pojawia się tam, gdzie zawsze coś się dzieje. Ma marynarski strój i stała się bardzo popularna. - wyjaśnił Umino.
- Słychać syrenę policyjną. Pewnie złapali złodzieja biżuterii. - szepnęła Naru.
- Wow. To niesamowite. Gdy słyszę o takich rzeczach przechodzą mnie ciarki. - powiedziała Bunny.
- Klejnoty są takie piękne. Chciałabym mieć choć jeden. - rozmarzyła ciemnowłosa.
- Pragnę mieć pierścionek z brylantem. - Zachwyciła się Naru.
- A ja kolczyki z rubinem. - westchnęła Bunny.
- Od wczoraj jest obniżka cen w sklepie mojej mamy... - oświadczyła Naru. (mama Naru jest właścicielką sklepu jubilerskiego). - ...Może, na nie które klejnoty będzie nas stać. - powiedziała
- Fajnie!
- Pójdziemy tam, zaraz po szkole. - zasugerowała Naru
- Zgoda. Już nie mogę się doczekać końca lekcji. - mówiła Bunny.
- Panno Bunny... - wyszeptał Umino. Tu Michiko jęknęła zakrywszy usta, gdyż usłyszała głos: - "Musisz tam iść, Julio" - oznajmiła.
- Czemu?... - spytała Michiko. - "Sprawdzisz teren, a przede wszystkim przecież Mamoru tam będzie przechodzić. Pogadacie" - ...No dobrze. Czy jest coś jeszcze?... - zapytała. - "Pójdziesz do sklepu jubilerskiego, ale nie będziesz nic kupować puki księżniczka nie oczyści zła z ciała mamy Naru dziś wieczorem" - oznajmiła. - ...No tak... Bunny dziś stanie się wojowniczką... - wymamrotała. - "Poza tym zakradniesz się do jej domu wcześniej, a dokładniej na piętro. Musisz jednak uważać, gdyż Luna będzie obserwować zarówno ją jak i jej dom. Musisz być bardzo ostrożna" - poradziła. Michiko jęknęła i poszła do klasy na następną lekcję. Dziś wieczorem będzie mieć co do roboty.
niedziela, 20 października 2013
Rozdział 4 - Pocieszenie i pożegnanie z Fiore
Aż pewnego wieczoru Michiko przechadzając się po korytarzu parteru wciąż szukając Bunny i jej rodziców usłyszała od strony windy czyjś drżący męski głos mówiący:
- Trzymaj się kochanie, wszystko będzie dobrze. - mówił jakiś mężczyzna. Michiko pobiegła w tamtym kierunku i zobaczyła dziwnie znajomą mu postać owego mężczyzny. Dopiero, gdy zobaczyła małą trzyletnią blond włosą dziewczynkę biegnącą za nim doznała olśnienia. - "To muszą być państwo Tsukino z córką!..." - pomyślała i ruszyła na górę drugą windą, gdy ta już się zamknęła. Musiała chwile poczekać aż w końcu przyjechała. Weszła do środka i próbowała nacisnąć jeden z górnych przycisków. Jeden z pasażerów spytał:
- Gdzie chce panienka pojechać? - spytał. Spojrzała na niego katem oka i zobaczyła, że jest on ubrany w uniform lekarski. Miała szczęście. Uśmiechając się odpowiedziała:
- Proszę mi pomóc. Chce się dostać na piętro, tam gdzie się znajduje porodówka. Mama mojej koleżanki za chwilę urodzi chłopczyka. - wyjaśniła.
- Jesteś z kimś? - spytał.
- Tak. Z wujem i starszym bratem. Rodzice kilka dni temu umarli. - wyjąkała.
- Rozumiem. Współczuję. - mężczyzna poklepał ją po czarnej główce i nacisnął na numer trzy.
- Dziękuję. - chwilę jechali. Mężczyzna wysiał na drugim piętrze, a ona samotna musiała poczekać aż w znajdzie się na następnym. Gdy winda otwarła się na trzecim natychmiast wysiadła nie zważając na to, że ludzie chcą wejść. Trącała po drodze wszystkich poszukując tej – jednej rodziny.
Po dziesięciu minutach odnalazła pana Tsukino i jego córkę. Pani Tsukino nigdzie nie było widać. Siedzieli oboje nieopodal sali porodowej naprzeciwko niej. Usiadła niedaleko nich, tak by mieć na nich oko i na salę porodową. Z owej sali po pół godzinie wyszła pielęgniarka i podeszła do obojga.
- Panie Tsukino... ma pan zdrowego ślicznego chłopca. Gratulacje. - powiedziała z uśmiechem. Mężczyzna był bardzo zadowolony przytulił córkę z radości
- Słyszałaś, Bunny? Masz braciszka! - pisnął z zachwytu.
- Tak, tato. Jestem szczęśliwa. Będę się z nim bawić, tulić, karmić... - w tym momencie Michiko szepnęła:
- Czy to nie za wiele? - zachichotała. Na jej nie szczęście oboje to usłyszeli. Dziewczyna podeszła do niej i zapytała:
- Dlaczego się śmiejesz? Może dla tego, że mam brata a ty nie? - zapytała.
- Och, ależ nie. Nie śmieję się z twego szczęścia, gdyż ja mam brata, ale starszego o trzy lata. - wyjaśniła.
- Więc z czego się śmiejesz, panienko? - zapytał teraz jej ojciec.
- Cóż, śmieję się z tego, że mój brat tak samo robił, gdy ja także się urodziłam. Jest mi z tym dobrze. Jest bardzo opiekuńczy, ale... - tu urwała swój monolog i odwróciła się ze łzami w oczach.
- Coś się stało? - spytał nachylając się nad nią.
- Mój brat... stracił pamięć. Nic nie pamięta z wcześniejszych lat. Opowiadał mi, że śni mu się piękna młoda kobieta o blond włosach i mówi... - tu znowu urwała i pobiegła korytarzem by nie palnąć o Srebrnym Krysztale. Biegła ile sił w nogach tym razem schodami do Mamoru i Fiore. Gdy tam dotarła usłyszała głos Fiore:
- Wybacz mi, Mamoru, ale nie mogę dłużej tu zostać... - Michiko zatrzymała się tuż przy progu i zajrzała do pokoju. Mamoru płakał i prosił, by jego przyjaciel został. - ...Niestety, ale nie mogę. Nie mogę zbyt długo przebywać w ziemskiej atmosferze. To mnie by zabiło... - wyjaśnił. - ...Ale jak chcesz zostanę jeszcze godzinę i jeszcze dziś wyruszę w dalszą podróż. - pocieszył go i przytulając. Mamoru uśmiechnął się przez łzy. Stali naprzeciw drzwi. Mamoru zauważył będącą za drzwiami jego siostrę.
- Michiko? Co tu robisz? - zdziwił się. Fiore spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej. Dziewczynka niepewnie weszła do sali.
- Ja... szukałam automatu do picia i chciałam wam dać, ale nie znalazłam. Przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. Fiore, na prawdę musisz odjeżdżać? - spytała.
- Tak. Dziękuję wam obojgu za opiekę. - powiedział. Przytulił ją i wyszedł.
- Gdzie idziesz? - spytał Mamoru.
- Idę na dach popatrzeć na gwiazdy i poczekać na ciebie, Mamoru. - wyjaśnił. Michiko pobiegła za nim, ale pobiegła w przeciwnym kierunku. Szukała wszędzie Bunny. Na szczęście znalazła ją po drodze do schodów.
- Bunny, musisz coś dla mnie zrobić! - zawołała zauważywszy bukiet róż w jej małych rączkach.
- Skąd znasz...? - ale nie dokończyła, bo Michiko chwyciła ją za rękę i poprowadziła do sali, gdzie obecnie przebywał Mamoru.
- To w tej chwili najmniej ważne... - oświadczyła, a na czwartym piętrze powiedziała: - ...Chcę cię poprosić byś w jakiś sposób pocieszyła mojego brata, a tym samym jego przyjaciela, gdyż dziś wyjeżdża na zawsze... - wyjaśniła. Pobiegły wzdłuż korytarza aż stanęły w jego połowie chcąc złapać oddech. - ...Pójdziesz do trzecich drzwi po lewej na samym końcu. Tam jest mój brat. Dasz mu jedną różę, a on da ją swojemu przyjacielowi na pożegnanie. Rozumiesz? - spytała. Ta skinęła główką i poszła do wyznaczonej sali. Gdy tylko Bunny weszła Michiko zakradła się do owej sali i przyglądała się tej scenie. Mamoru płakał siedząc na łóżku. Nie chciał nawet otrzeć łez, gdy zbliżyła się do niego Bunny.
- Kim jesteś?
- Nie płacz. - prosiła łagodnym głosem. Chłopiec spojrzał na nią, ale odpowiedział:
- Mój przyjaciel wkrótce odejdzie, a ja nie mogę mu pomóc. - wyjaśnił. - "...Aż się serce kraje" - pomyślała Michiko.
- Teraz Bunny będzie miała braciszka. Moja mama urodziła dzidziusia. To dla ciebie... - wzięła jedną z róż z bukietu, który trzymała i podała ją Mamoru. - ...Proszę. Wszystkiego dobrego. - powiedziała podawszy mu kwiat. Mamoru wziął ją i otarł łzy.
- Dziękuję. - powiedział uśmiechając się. Gdy blond włosa wyszła spojrzała na Michiko.
- Ja też dziękuję. Zrobiłaś bardzo pożyteczną rzecz. Z zewnątrz niewinną, ale wewnątrz wielką. Teraz Mamoru będzie mógł się pożegnać z przyjacielem... - tu uśmiechnęła się i przytuliła ją. - ...a być może jeszcze się spotkają. Wtedy twoja pomoc bardzo się przyda... - powiedziała. Z jej oczu wylatywały łzy. Gdy na nią spojrzała otarła je. Zobaczyła zdziwienie na jej twarzy. - ...Nic nie rozumiesz. Nie szkodzi. Kiedyś na pewno się spotkacie. Jeszcze raz dziękuję i... - urwała, bo zobaczyła jak Mamoru biegnie korytarzem. - ...Bunny, wybacz. Muszę iść za bratem i także pożegnać jego przyjaciela. Kiedyś się jeszcze spotkamy. Cześć. - powiedziała i pobiegła w ślady Mamoru, a dokładniej na dach szpitala. Kilka minut później odnalazła go jak idzie schodami na górę. Dotarła na górę, ale on już stał przy Fiore.
- Nie martw się. Jeszcze tu wrócę... - powiedział. Mamoru wyciągnął ku niemu czerwoną różę. Fiore wziął ją i uśmiechnął się. - ...Dziękuję. Jest śliczna. - powiedział z uśmiechem.
- Fiore, czekaj!... - zawołała. Podbiegła do niego i wtuliła się w niego. - ...Dziękuję, że przybyłeś tutaj. Nie umiałabym pocieszyć brata w taki sposób jak ty. Pozostawiasz w jego pamięci wspaniałe wspomnienia... - powiedziała z płaczem. Spojrzała na niego. - ...Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - powiedziała wciągając nos.
- Ja też. Mamoru,... - spojrzał na szesnastoletniego chłopca. - ...jak wrócę dam ci mnóstwo kwiatów. Równie piękny jak ten. - powiedział spojrzawszy na różę, po czym uniósł się w górę i odleciał w kosmos. Po chwili zniknął z ich pola widzenia.
- Michiko? - odezwał się cichym głosem.
- Tak, braciszku? - spytała.
- Czy on kiedyś wróci? - zapytał. Oboje patrzyli w niebo z nadzieją, że to tylko sen. Że on nie odleciał i stoi obok nich.
- Tak, braciszku. Jestem pewna, że pewnego dnia wróci. - powiedziała wtulając w jego tors. Jeszcze przez dziesięć minut tak stali samotnie wtulając się w siebie. W końcu musieli wracać, gdyż ich wuj mógł ich szukać i zamartwiać się. Wrócili do swoich sal.
Gdy następnego dnia późnym popołudniem wrócili do domu Michiko zastanawiała się co z tym fantem zrobić. Przez cały dzień Mamoru był bardzo przybity odejściem Fiore. Jednak wiedziała, że nie tylko z tego powodu. Wiedziała doskonale, że jej bratu śni się księżniczka Serenity prosząca, by ten znalazł Srebrny Kryształ. Wiedziała, że w tym przypadku nie może nic zrobić puki Bunny nie przypomni sobie kim była w poprzednim życiu. Musiała poczekać na odpowiedni moment.
- Trzymaj się kochanie, wszystko będzie dobrze. - mówił jakiś mężczyzna. Michiko pobiegła w tamtym kierunku i zobaczyła dziwnie znajomą mu postać owego mężczyzny. Dopiero, gdy zobaczyła małą trzyletnią blond włosą dziewczynkę biegnącą za nim doznała olśnienia. - "To muszą być państwo Tsukino z córką!..." - pomyślała i ruszyła na górę drugą windą, gdy ta już się zamknęła. Musiała chwile poczekać aż w końcu przyjechała. Weszła do środka i próbowała nacisnąć jeden z górnych przycisków. Jeden z pasażerów spytał:
- Gdzie chce panienka pojechać? - spytał. Spojrzała na niego katem oka i zobaczyła, że jest on ubrany w uniform lekarski. Miała szczęście. Uśmiechając się odpowiedziała:
- Proszę mi pomóc. Chce się dostać na piętro, tam gdzie się znajduje porodówka. Mama mojej koleżanki za chwilę urodzi chłopczyka. - wyjaśniła.
- Jesteś z kimś? - spytał.
- Tak. Z wujem i starszym bratem. Rodzice kilka dni temu umarli. - wyjąkała.
- Rozumiem. Współczuję. - mężczyzna poklepał ją po czarnej główce i nacisnął na numer trzy.
- Dziękuję. - chwilę jechali. Mężczyzna wysiał na drugim piętrze, a ona samotna musiała poczekać aż w znajdzie się na następnym. Gdy winda otwarła się na trzecim natychmiast wysiadła nie zważając na to, że ludzie chcą wejść. Trącała po drodze wszystkich poszukując tej – jednej rodziny.
Po dziesięciu minutach odnalazła pana Tsukino i jego córkę. Pani Tsukino nigdzie nie było widać. Siedzieli oboje nieopodal sali porodowej naprzeciwko niej. Usiadła niedaleko nich, tak by mieć na nich oko i na salę porodową. Z owej sali po pół godzinie wyszła pielęgniarka i podeszła do obojga.
- Panie Tsukino... ma pan zdrowego ślicznego chłopca. Gratulacje. - powiedziała z uśmiechem. Mężczyzna był bardzo zadowolony przytulił córkę z radości
- Słyszałaś, Bunny? Masz braciszka! - pisnął z zachwytu.
- Tak, tato. Jestem szczęśliwa. Będę się z nim bawić, tulić, karmić... - w tym momencie Michiko szepnęła:
- Czy to nie za wiele? - zachichotała. Na jej nie szczęście oboje to usłyszeli. Dziewczyna podeszła do niej i zapytała:
- Dlaczego się śmiejesz? Może dla tego, że mam brata a ty nie? - zapytała.
- Och, ależ nie. Nie śmieję się z twego szczęścia, gdyż ja mam brata, ale starszego o trzy lata. - wyjaśniła.
- Więc z czego się śmiejesz, panienko? - zapytał teraz jej ojciec.
- Cóż, śmieję się z tego, że mój brat tak samo robił, gdy ja także się urodziłam. Jest mi z tym dobrze. Jest bardzo opiekuńczy, ale... - tu urwała swój monolog i odwróciła się ze łzami w oczach.
- Coś się stało? - spytał nachylając się nad nią.
- Mój brat... stracił pamięć. Nic nie pamięta z wcześniejszych lat. Opowiadał mi, że śni mu się piękna młoda kobieta o blond włosach i mówi... - tu znowu urwała i pobiegła korytarzem by nie palnąć o Srebrnym Krysztale. Biegła ile sił w nogach tym razem schodami do Mamoru i Fiore. Gdy tam dotarła usłyszała głos Fiore:
- Wybacz mi, Mamoru, ale nie mogę dłużej tu zostać... - Michiko zatrzymała się tuż przy progu i zajrzała do pokoju. Mamoru płakał i prosił, by jego przyjaciel został. - ...Niestety, ale nie mogę. Nie mogę zbyt długo przebywać w ziemskiej atmosferze. To mnie by zabiło... - wyjaśnił. - ...Ale jak chcesz zostanę jeszcze godzinę i jeszcze dziś wyruszę w dalszą podróż. - pocieszył go i przytulając. Mamoru uśmiechnął się przez łzy. Stali naprzeciw drzwi. Mamoru zauważył będącą za drzwiami jego siostrę.
- Michiko? Co tu robisz? - zdziwił się. Fiore spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej. Dziewczynka niepewnie weszła do sali.
- Ja... szukałam automatu do picia i chciałam wam dać, ale nie znalazłam. Przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. Fiore, na prawdę musisz odjeżdżać? - spytała.
- Tak. Dziękuję wam obojgu za opiekę. - powiedział. Przytulił ją i wyszedł.
- Gdzie idziesz? - spytał Mamoru.
- Idę na dach popatrzeć na gwiazdy i poczekać na ciebie, Mamoru. - wyjaśnił. Michiko pobiegła za nim, ale pobiegła w przeciwnym kierunku. Szukała wszędzie Bunny. Na szczęście znalazła ją po drodze do schodów.
- Bunny, musisz coś dla mnie zrobić! - zawołała zauważywszy bukiet róż w jej małych rączkach.
- Skąd znasz...? - ale nie dokończyła, bo Michiko chwyciła ją za rękę i poprowadziła do sali, gdzie obecnie przebywał Mamoru.
- To w tej chwili najmniej ważne... - oświadczyła, a na czwartym piętrze powiedziała: - ...Chcę cię poprosić byś w jakiś sposób pocieszyła mojego brata, a tym samym jego przyjaciela, gdyż dziś wyjeżdża na zawsze... - wyjaśniła. Pobiegły wzdłuż korytarza aż stanęły w jego połowie chcąc złapać oddech. - ...Pójdziesz do trzecich drzwi po lewej na samym końcu. Tam jest mój brat. Dasz mu jedną różę, a on da ją swojemu przyjacielowi na pożegnanie. Rozumiesz? - spytała. Ta skinęła główką i poszła do wyznaczonej sali. Gdy tylko Bunny weszła Michiko zakradła się do owej sali i przyglądała się tej scenie. Mamoru płakał siedząc na łóżku. Nie chciał nawet otrzeć łez, gdy zbliżyła się do niego Bunny.
- Kim jesteś?
- Nie płacz. - prosiła łagodnym głosem. Chłopiec spojrzał na nią, ale odpowiedział:
- Mój przyjaciel wkrótce odejdzie, a ja nie mogę mu pomóc. - wyjaśnił. - "...Aż się serce kraje" - pomyślała Michiko.
- Teraz Bunny będzie miała braciszka. Moja mama urodziła dzidziusia. To dla ciebie... - wzięła jedną z róż z bukietu, który trzymała i podała ją Mamoru. - ...Proszę. Wszystkiego dobrego. - powiedziała podawszy mu kwiat. Mamoru wziął ją i otarł łzy.
- Dziękuję. - powiedział uśmiechając się. Gdy blond włosa wyszła spojrzała na Michiko.
- Ja też dziękuję. Zrobiłaś bardzo pożyteczną rzecz. Z zewnątrz niewinną, ale wewnątrz wielką. Teraz Mamoru będzie mógł się pożegnać z przyjacielem... - tu uśmiechnęła się i przytuliła ją. - ...a być może jeszcze się spotkają. Wtedy twoja pomoc bardzo się przyda... - powiedziała. Z jej oczu wylatywały łzy. Gdy na nią spojrzała otarła je. Zobaczyła zdziwienie na jej twarzy. - ...Nic nie rozumiesz. Nie szkodzi. Kiedyś na pewno się spotkacie. Jeszcze raz dziękuję i... - urwała, bo zobaczyła jak Mamoru biegnie korytarzem. - ...Bunny, wybacz. Muszę iść za bratem i także pożegnać jego przyjaciela. Kiedyś się jeszcze spotkamy. Cześć. - powiedziała i pobiegła w ślady Mamoru, a dokładniej na dach szpitala. Kilka minut później odnalazła go jak idzie schodami na górę. Dotarła na górę, ale on już stał przy Fiore.
- Nie martw się. Jeszcze tu wrócę... - powiedział. Mamoru wyciągnął ku niemu czerwoną różę. Fiore wziął ją i uśmiechnął się. - ...Dziękuję. Jest śliczna. - powiedział z uśmiechem.
- Fiore, czekaj!... - zawołała. Podbiegła do niego i wtuliła się w niego. - ...Dziękuję, że przybyłeś tutaj. Nie umiałabym pocieszyć brata w taki sposób jak ty. Pozostawiasz w jego pamięci wspaniałe wspomnienia... - powiedziała z płaczem. Spojrzała na niego. - ...Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - powiedziała wciągając nos.
- Ja też. Mamoru,... - spojrzał na szesnastoletniego chłopca. - ...jak wrócę dam ci mnóstwo kwiatów. Równie piękny jak ten. - powiedział spojrzawszy na różę, po czym uniósł się w górę i odleciał w kosmos. Po chwili zniknął z ich pola widzenia.
- Michiko? - odezwał się cichym głosem.
- Tak, braciszku? - spytała.
- Czy on kiedyś wróci? - zapytał. Oboje patrzyli w niebo z nadzieją, że to tylko sen. Że on nie odleciał i stoi obok nich.
- Tak, braciszku. Jestem pewna, że pewnego dnia wróci. - powiedziała wtulając w jego tors. Jeszcze przez dziesięć minut tak stali samotnie wtulając się w siebie. W końcu musieli wracać, gdyż ich wuj mógł ich szukać i zamartwiać się. Wrócili do swoich sal.
Gdy następnego dnia późnym popołudniem wrócili do domu Michiko zastanawiała się co z tym fantem zrobić. Przez cały dzień Mamoru był bardzo przybity odejściem Fiore. Jednak wiedziała, że nie tylko z tego powodu. Wiedziała doskonale, że jej bratu śni się księżniczka Serenity prosząca, by ten znalazł Srebrny Kryształ. Wiedziała, że w tym przypadku nie może nic zrobić puki Bunny nie przypomni sobie kim była w poprzednim życiu. Musiała poczekać na odpowiedni moment.
niedziela, 13 października 2013
Rozdział 3 - Odzyskana i utracona pamięć oraz poszukiwania
Michiko spała cały dzień. Obudziła się późnym popołudniem. Pierwsze co zobaczyła to pielęgniarki chodzące po sali. Żadna z nich nie zauważyła, że dziewczynka już się ocknęła. Dopiero wtedy, gdy chora jęknęła kobiety szybko do niej podbiegły, wtedy dziewczynka spytała cicho:
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - wymamrotała.
- Już dobrze. Jesteś bezpieczna... - po chwili pielęgniarka dodała: - ...Zawołajcie lekarza i pana Chibę! - zawołała. Michiko jęknęła powiedziawszy:
- Rety! Nie tak głośno, kobieto! Uszy mi pękną! - zawołała i zakryła uszy. Po chwili przybiegł lekarz i zaczął rozmawiać z kobietami z pytaniem jak dziewczyna się czuje. Po czym zbliżył się do niej badając ją.
- Jak się, panienka czuje? - zapytał.
- Kim pan jest? - zapytała.
- Jestem lekarzem. Spadłaś z drzewa i masz lekki uraz głowy. Wiesz jak się nazywasz? - zapytał.
- Tak. Juli... - zaczęła, ale urwała, gdyż niespodziewanie usłyszała głos w swojej głowie: - "Pamiętaj, że nie jesteś tutaj polką tylko japonką. Masz trzy lata i jesteś siostrą Mamoru Chiba, a na imię masz Michiko" - powiedział głos. Julita patrzyła chwilę w jakiś punkt, a potem poprawiła swoją odpowiedź: - ...Michiko Chiba. - odparła.
- Wiesz ile masz lat? - zapytał.
- Trzy, proszę pana. - odparła. Chwilę potem przyszedł zmartwiony Reiji.
- Panie doktorze, czy nic nie jest Michiko? - spytał, a w jego głosie słychać było zmartwienie.
- Pana bratanica ma lekki uraz głowy, ale nic jej nie będzie. Musi odpoczywać. - objaśnił.
- A co z Mamoru? - spytał.
- Młody Chiba jest trochę w gorszym stanie, bo okazuje się, że stracił pamięć. Nie wiadomo czy ją odzyska. To tylko kwestia czasu. - oświadczył lekarz.
- Co pan sugeruje? - spytał z przerażeniem.
- Uważam, że oboje powinni zostać na jakiś czas w szpitalu puki ich stan się nie poprawi. Panna Chiba może wyjść ze szpitala za cztery dni, ale młody Chiba musi pozostać tutaj, bo uważam, a moi koledzy to potwierdzają, że może mu się pogorszyć. Zostanie w szpitalu pod obserwacją dopóki nie stwierdzimy, że jest wszystko w porządku. Może pan ich oboje odwiedzać. - wyjaśnił pocieszająco. Michiko słuchała tej cichej rozmowy z napięciem i już od razu wiedziała co powinna zrobić: Czekać aż Shingo się urodzi oraz na przybycie Bunny do Mamoru. Pytanie brzmi: Kiedy to się stanie?
- Wuju,... - odezwała się cicho.
- Tak, skarbie? - spytał zbliżywszy się do niej i nachylając się.
- Chcę iść do Mamoru. - oznajmiła.
- Ale, Michiko musisz odpocząć. Jesteś w ciężkim stanie... - powiedział przytrzymując ją, gdyż chciała wstać ze swojego łóżka. - ...Kochanie, Mamoru jest nieprzytomny. Nie możesz go odwiedzić. - powiedział wciąż starając się usadowić bratanicę w łóżku. Jednak ona w końcu stanęła na podłodze i wybiegła na korytarz. Nie miała kompletnie pojęcia gdzie są Bunny i Mamoru. Zatrzymała się po środku jakiegoś korytarza zastanawiając się. Postanowiła odnaleźć salę położniczą. Po paru minutach odnalazła jakąś pielęgniarkę i spytała uprzejmie jak na dziecko przystało:
- Przepraszam panią... - zwróciła się do niej.
- Tak, panienko?
- Chciałabym znaleźć pewną rodzinę. Mają dziewczynkę, ale kobieta powinna urodzić chłopca. Czy jest taka rodzina? - zapytała.
- A wiesz jak oni wyglądają? - spytała pielęgniarka. Przez chwilę Michiko zastanawiała się nad tym. W końcu odpowiedziała:
- Mężczyzna ma czarne włosy, nosi okulary i jest wysoki. Kobieta ma granatowe falowane włosy i czarne oczy. Ich córka jest blondynką, ma niebieskie oczy i dwa kucyki na głowie. Ma około trzech lat. - opisywała ich.
- Sprawdzę, panienko... ale czemu to panienkę interesuje i skąd zna taki szczegółowy opis tej rodziny? - zapytała.
- No bo... - zająknęła się czarnowłosa. Niespodziewanie usłyszała głos Kariny w swojej głowie: - "Skłam jej" - oznajmiła. - "Niezły pomysł" - zamyśliła się i spojrzała na pielęgniarkę, po czym oświadczyła: - ...Mój tata znał tę rodzinę. Był kolegą czarnowłosego mężczyzny. Nie pamiętam dokładnie ich nazwiska. Pomoże mi pani? - zapytała błagalnie.
- Cóż, zobaczę co da się zrobić. - powiedziała kobieta i ruszyła ku ladzie, gdzie usiadła na krześle. Zaczęła w komputerze szukać różnych nazwisk kierując się wskazówkami małej Chiba. Po koło trzech-czterech minutach oznajmiła:
- Znalazłam. Do naszego szpitala przybyło kilka takich rodzin, ale tyko jedna pasuje do panienki opisu. Nazywają się Tsukino. Kobieta przyszła tu z bólami brzucha. Są tu od dwóch dni. Kobieta jest na czwartym piętrze w jednej z sal. - wyjaśniła jej.
- Dziękuję pani. Do widzenia. - pomachała pielęgniarce i już jej nie było, gdyż pobiegła bardzo szybko ku schodom.
W tym samym czasie...
Reiji siedząc przy łóżku swojego bratanka czekał na jego przebudzenie. Czekał godzinę aż nagle usłyszał ruch i jęknięcie od strony łóżka.
- Mamoru! - zawołał zbliżając się do niego. Chłopak spojrzał na wuja i zapytał cichym głosem:
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytał.
- Miałeś wypadek samochodowy. Lekarze mówią, że uderzyłeś się w głowę.
- A właściwie... kim ja jestem? - spytał. Mężczyzna spojrzał na niego i pomyślał: - "Lekarze mówili prawdę. Stracił pamięć" - zamyślił się. Postanowił powiedzieć mu prawdę.
- Nazywasz się Mamoru Chiba, masz sześć lat, siostrę Michiko, mnie swojego wuja Reiji Chibę, a także ciotkę od strony mamy. Ma na imię Ayako Fukuda. Twoi rodzice niestety zginęli w wypadku samochodowym. Zaopiekuję się wami. - objaśnił. Mamoru patrzył na niego. Miał uczucie, że go zna. Tak czy siak musiał mu zaufać.
- A gdzie moja siostra? - zapytał. Mężczyzna rozejrzał się, po czym wyszedł mówiąc do chłopca:
- Poczekaj tutaj. Niedługo wrócę. - powiedział. Mężczyzna wyszedł zostawiając chłopca samego.
Zbliżał się wieczór. Jak tylko Mamoru wyjrzał przez okno niespodziewanie rozpadał się deszcz. Zrobiło mu się smutno na widok takiej ulewy i informacji od jego wuja, ale był zadowolony, że jest ktoś kto może się nim zaopiekować. Po wielu minutach wpatrywania się zauważył błysk na niebie, który poleciał ku najbliższej ulicy. Uderzenie było dość silne. Nikt nie mógł przeżyć go. Coś mu mówiło by wyszedł i sprawdził to. Jak pomyślał, tak zrobił. Wyszedł na zewnątrz po drodze prosząc o parasolkę. Wybiegł ze szpitala i odszukał to coś, co spadło. Po paru minutach znalazł dziwnego małego chłopca o turkusowych długich włosach leżącego na ziemi.
W tym samym momencie Michiko, wciąż szukając państwa Tsukino usłyszała w swojej głowie głos Kariny: - "Szybko! Wyjrzyj przez okno!..." - zawołała. Dziewczyna zatrzymała się. Była zdezorientowana. Nie wiedziało o co chodzi jej przyjaciółce.
- Ale dlaczego? Dlaczego mam to zrobić? - spytała w przestrzeń zapominając, że jest pośrodku korytarza zapełnionym ludźmi. Karina cierpliwie odparła: - "...Mamoru właśnie znalazł Fiore! Są na ulicy!" - Czarnowłosa w mgnieniu oka wybiegła po drodze zabierając jakiejś kobiecie parasolkę, która była oparta o blat tuż obok niej. Dotarła do niego już w momencie, gdy Mamoru pomagał obcemu wstać.
- Mamoru, braciszku! Zaczekaj! Pomogę ci! - zawołała. Chłopiec spojrzał na nią i pomyślał: - "To musi być moja siostra" - stwierdził w myślach.
- Michiko, co tu robisz? - zapytał.
- Chcę ci pomóc zanieść tego chłopca do szpitala. - odparła.
- To fajnie. Pomóż, weź go za drugie ramię. - zasugerował. Dziewczynka tak zrobiła. Po kilku minutach byli na miejscu. Zanieśli go do sali szpitalnej, gdzie spał Mamoru. Położyli turkusowo włosego na łóżku młodego Chiba.
- Dziękuję. - szepnął, a po chwili zasnął.
- A co panienka tu robi? - rozległ się głos jakiegoś mężczyzny. Oboje obejrzeli się w stronę drzwi, gdzie stał lekarz.
- Ja chciałam odwiedzić brata, ale nie zastałam go tutaj, więc szukałam po szpitalu aż zobaczyłam przez okno jak nachyla się nad czymś. Postanowiłam pójść zobaczyć co się dzieje. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam, że trzyma pod ramię tego chłopca. - pokazała na chłopca leżącego na łóżku Mamoru. Doktor sprawdził stan nieznajomego, a potem oświadczył:
- Nic mu nie jest, poza tym, że jest wycieńczony i słaby. Potrzeba mu odpoczynku. - stwierdził.
- Ach tak. - szepnął Mamoru.
- Nie może tu zostać. - dodał lekarz.
- Jak to? - spytała Michiko.
- Nie jest zarejestrowany w szpitalu. - oświadczył.
- Panie doktorze!... - zawołał Mamoru. - ...Co by pan powiedział bym ja wraz z siostrą zaopiekowali się nim puki nie wyzdrowieje? - spytał z nadzieją.
- No dobrze, ale sami też się nie przemęczcie. To było by źle dla waszego zdrowia. - stwierdził.
- Oczywiście, panie doktorze. Obiecujemy. - powiedzieli zgodnie.
Tak więc rodzeństwo Chiba opiekowali się nieznanym (tylko dla Mamoru) chłopcem przez kilka dni. Przez ten czas opowiadali o sobie, ale nowo poznany nie mówił skąd pochodzi.
Pewnego dnia Michiko postanowiła oto zapytać.
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - wymamrotała.
- Już dobrze. Jesteś bezpieczna... - po chwili pielęgniarka dodała: - ...Zawołajcie lekarza i pana Chibę! - zawołała. Michiko jęknęła powiedziawszy:
- Rety! Nie tak głośno, kobieto! Uszy mi pękną! - zawołała i zakryła uszy. Po chwili przybiegł lekarz i zaczął rozmawiać z kobietami z pytaniem jak dziewczyna się czuje. Po czym zbliżył się do niej badając ją.
- Jak się, panienka czuje? - zapytał.
- Kim pan jest? - zapytała.
- Jestem lekarzem. Spadłaś z drzewa i masz lekki uraz głowy. Wiesz jak się nazywasz? - zapytał.
- Tak. Juli... - zaczęła, ale urwała, gdyż niespodziewanie usłyszała głos w swojej głowie: - "Pamiętaj, że nie jesteś tutaj polką tylko japonką. Masz trzy lata i jesteś siostrą Mamoru Chiba, a na imię masz Michiko" - powiedział głos. Julita patrzyła chwilę w jakiś punkt, a potem poprawiła swoją odpowiedź: - ...Michiko Chiba. - odparła.
- Wiesz ile masz lat? - zapytał.
- Trzy, proszę pana. - odparła. Chwilę potem przyszedł zmartwiony Reiji.
- Panie doktorze, czy nic nie jest Michiko? - spytał, a w jego głosie słychać było zmartwienie.
- Pana bratanica ma lekki uraz głowy, ale nic jej nie będzie. Musi odpoczywać. - objaśnił.
- A co z Mamoru? - spytał.
- Młody Chiba jest trochę w gorszym stanie, bo okazuje się, że stracił pamięć. Nie wiadomo czy ją odzyska. To tylko kwestia czasu. - oświadczył lekarz.
- Co pan sugeruje? - spytał z przerażeniem.
- Uważam, że oboje powinni zostać na jakiś czas w szpitalu puki ich stan się nie poprawi. Panna Chiba może wyjść ze szpitala za cztery dni, ale młody Chiba musi pozostać tutaj, bo uważam, a moi koledzy to potwierdzają, że może mu się pogorszyć. Zostanie w szpitalu pod obserwacją dopóki nie stwierdzimy, że jest wszystko w porządku. Może pan ich oboje odwiedzać. - wyjaśnił pocieszająco. Michiko słuchała tej cichej rozmowy z napięciem i już od razu wiedziała co powinna zrobić: Czekać aż Shingo się urodzi oraz na przybycie Bunny do Mamoru. Pytanie brzmi: Kiedy to się stanie?
- Wuju,... - odezwała się cicho.
- Tak, skarbie? - spytał zbliżywszy się do niej i nachylając się.
- Chcę iść do Mamoru. - oznajmiła.
- Ale, Michiko musisz odpocząć. Jesteś w ciężkim stanie... - powiedział przytrzymując ją, gdyż chciała wstać ze swojego łóżka. - ...Kochanie, Mamoru jest nieprzytomny. Nie możesz go odwiedzić. - powiedział wciąż starając się usadowić bratanicę w łóżku. Jednak ona w końcu stanęła na podłodze i wybiegła na korytarz. Nie miała kompletnie pojęcia gdzie są Bunny i Mamoru. Zatrzymała się po środku jakiegoś korytarza zastanawiając się. Postanowiła odnaleźć salę położniczą. Po paru minutach odnalazła jakąś pielęgniarkę i spytała uprzejmie jak na dziecko przystało:
- Przepraszam panią... - zwróciła się do niej.
- Tak, panienko?
- Chciałabym znaleźć pewną rodzinę. Mają dziewczynkę, ale kobieta powinna urodzić chłopca. Czy jest taka rodzina? - zapytała.
- A wiesz jak oni wyglądają? - spytała pielęgniarka. Przez chwilę Michiko zastanawiała się nad tym. W końcu odpowiedziała:
- Mężczyzna ma czarne włosy, nosi okulary i jest wysoki. Kobieta ma granatowe falowane włosy i czarne oczy. Ich córka jest blondynką, ma niebieskie oczy i dwa kucyki na głowie. Ma około trzech lat. - opisywała ich.
- Sprawdzę, panienko... ale czemu to panienkę interesuje i skąd zna taki szczegółowy opis tej rodziny? - zapytała.
- No bo... - zająknęła się czarnowłosa. Niespodziewanie usłyszała głos Kariny w swojej głowie: - "Skłam jej" - oznajmiła. - "Niezły pomysł" - zamyśliła się i spojrzała na pielęgniarkę, po czym oświadczyła: - ...Mój tata znał tę rodzinę. Był kolegą czarnowłosego mężczyzny. Nie pamiętam dokładnie ich nazwiska. Pomoże mi pani? - zapytała błagalnie.
- Cóż, zobaczę co da się zrobić. - powiedziała kobieta i ruszyła ku ladzie, gdzie usiadła na krześle. Zaczęła w komputerze szukać różnych nazwisk kierując się wskazówkami małej Chiba. Po koło trzech-czterech minutach oznajmiła:
- Znalazłam. Do naszego szpitala przybyło kilka takich rodzin, ale tyko jedna pasuje do panienki opisu. Nazywają się Tsukino. Kobieta przyszła tu z bólami brzucha. Są tu od dwóch dni. Kobieta jest na czwartym piętrze w jednej z sal. - wyjaśniła jej.
- Dziękuję pani. Do widzenia. - pomachała pielęgniarce i już jej nie było, gdyż pobiegła bardzo szybko ku schodom.
~~*~~
W tym samym czasie...
Reiji siedząc przy łóżku swojego bratanka czekał na jego przebudzenie. Czekał godzinę aż nagle usłyszał ruch i jęknięcie od strony łóżka.
- Mamoru! - zawołał zbliżając się do niego. Chłopak spojrzał na wuja i zapytał cichym głosem:
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytał.
- Miałeś wypadek samochodowy. Lekarze mówią, że uderzyłeś się w głowę.
- A właściwie... kim ja jestem? - spytał. Mężczyzna spojrzał na niego i pomyślał: - "Lekarze mówili prawdę. Stracił pamięć" - zamyślił się. Postanowił powiedzieć mu prawdę.
- Nazywasz się Mamoru Chiba, masz sześć lat, siostrę Michiko, mnie swojego wuja Reiji Chibę, a także ciotkę od strony mamy. Ma na imię Ayako Fukuda. Twoi rodzice niestety zginęli w wypadku samochodowym. Zaopiekuję się wami. - objaśnił. Mamoru patrzył na niego. Miał uczucie, że go zna. Tak czy siak musiał mu zaufać.
- A gdzie moja siostra? - zapytał. Mężczyzna rozejrzał się, po czym wyszedł mówiąc do chłopca:
- Poczekaj tutaj. Niedługo wrócę. - powiedział. Mężczyzna wyszedł zostawiając chłopca samego.
Zbliżał się wieczór. Jak tylko Mamoru wyjrzał przez okno niespodziewanie rozpadał się deszcz. Zrobiło mu się smutno na widok takiej ulewy i informacji od jego wuja, ale był zadowolony, że jest ktoś kto może się nim zaopiekować. Po wielu minutach wpatrywania się zauważył błysk na niebie, który poleciał ku najbliższej ulicy. Uderzenie było dość silne. Nikt nie mógł przeżyć go. Coś mu mówiło by wyszedł i sprawdził to. Jak pomyślał, tak zrobił. Wyszedł na zewnątrz po drodze prosząc o parasolkę. Wybiegł ze szpitala i odszukał to coś, co spadło. Po paru minutach znalazł dziwnego małego chłopca o turkusowych długich włosach leżącego na ziemi.
W tym samym momencie Michiko, wciąż szukając państwa Tsukino usłyszała w swojej głowie głos Kariny: - "Szybko! Wyjrzyj przez okno!..." - zawołała. Dziewczyna zatrzymała się. Była zdezorientowana. Nie wiedziało o co chodzi jej przyjaciółce.
- Ale dlaczego? Dlaczego mam to zrobić? - spytała w przestrzeń zapominając, że jest pośrodku korytarza zapełnionym ludźmi. Karina cierpliwie odparła: - "...Mamoru właśnie znalazł Fiore! Są na ulicy!" - Czarnowłosa w mgnieniu oka wybiegła po drodze zabierając jakiejś kobiecie parasolkę, która była oparta o blat tuż obok niej. Dotarła do niego już w momencie, gdy Mamoru pomagał obcemu wstać.
- Mamoru, braciszku! Zaczekaj! Pomogę ci! - zawołała. Chłopiec spojrzał na nią i pomyślał: - "To musi być moja siostra" - stwierdził w myślach.
- Michiko, co tu robisz? - zapytał.
- Chcę ci pomóc zanieść tego chłopca do szpitala. - odparła.
- To fajnie. Pomóż, weź go za drugie ramię. - zasugerował. Dziewczynka tak zrobiła. Po kilku minutach byli na miejscu. Zanieśli go do sali szpitalnej, gdzie spał Mamoru. Położyli turkusowo włosego na łóżku młodego Chiba.
- Dziękuję. - szepnął, a po chwili zasnął.
- A co panienka tu robi? - rozległ się głos jakiegoś mężczyzny. Oboje obejrzeli się w stronę drzwi, gdzie stał lekarz.
- Ja chciałam odwiedzić brata, ale nie zastałam go tutaj, więc szukałam po szpitalu aż zobaczyłam przez okno jak nachyla się nad czymś. Postanowiłam pójść zobaczyć co się dzieje. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam, że trzyma pod ramię tego chłopca. - pokazała na chłopca leżącego na łóżku Mamoru. Doktor sprawdził stan nieznajomego, a potem oświadczył:
- Nic mu nie jest, poza tym, że jest wycieńczony i słaby. Potrzeba mu odpoczynku. - stwierdził.
- Ach tak. - szepnął Mamoru.
- Nie może tu zostać. - dodał lekarz.
- Jak to? - spytała Michiko.
- Nie jest zarejestrowany w szpitalu. - oświadczył.
- Panie doktorze!... - zawołał Mamoru. - ...Co by pan powiedział bym ja wraz z siostrą zaopiekowali się nim puki nie wyzdrowieje? - spytał z nadzieją.
- No dobrze, ale sami też się nie przemęczcie. To było by źle dla waszego zdrowia. - stwierdził.
- Oczywiście, panie doktorze. Obiecujemy. - powiedzieli zgodnie.
Tak więc rodzeństwo Chiba opiekowali się nieznanym (tylko dla Mamoru) chłopcem przez kilka dni. Przez ten czas opowiadali o sobie, ale nowo poznany nie mówił skąd pochodzi.
Pewnego dnia Michiko postanowiła oto zapytać.
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 2 - Przeniesienie i wypadek
Karina obudziła się w dziwnym miejscu. Czuła, że jej ciało się zmieniło. Była pod postacią niemowlęcia, ale miała jasny umysł, a dokładniej umysł dorosłego człowieka. Zauważyła także dwa małe kucyki na czubku swojej głowy i na dodatek były czarne jak heban. Miała na sobie piękną długą sukienkę z czarnymi obwódkami. Dopiero teraz do niej docierało, że stała się Kurai. Rozejrzała się. Wokół było ciemno, ale wyczuła, że ktoś nadchodzi. Nagle zobaczyła twarz pięknej kobiety. Jej włosy były jasnofioletowe, a na czubku głowy posiadała dwa kucyki. Wyglądała jak ona, ale w starszej wersji.
- Witaj, Kurai, moja córko. - przywitała się. - "Co ona sobie myśli? Że jestem jej jakąś córką i..." - tu urwała swoje rozmyślenia, gdyż coś sobie przypomniała. W jej umyśle pojawiały się pojedyncze sceny z jej życia aż w końcu to ostatnie w kawiarni. Potem przypomniała sobie jak królowa Selene przemieniła ją i jej sąsiadkę Julitę w dwie małe dziewczynki. Nim wtedy zemdlała musiała chyba stracić pamięć, jednak teraz wszystko sobie przypomniała. Miała wejść do snu Julity, gdy ona będzie jedną z ziemianek w Japonii. Miała ona być młodszą siostrą Mamoru Chiba, a ona miała jej przypomnieć o jej przeszłości i misji.
- Matko, zrobię wszystko, by Endymion był bezpieczny i doprowadzę, by oboje z moją siostrą się połączyli. - oświadczyła kłaniając się.
- Bardzo się cieszę. Będę was z góry obserwować. Powodzenia. - i zniknęła. Za to Karina rozejrzała się dookoła. Miała wrażenie, że ktoś tu jest, ale nie wiedziała kto. Nagle przed nią pojawił się ekran, na którym była mała czarnowłosa dziewczynka. Po chwili zobaczyła jakąś parę. - "...To chyba Julita pod postacią japonki, a to jej rodzice. Najwyraźniej dopiero się urodziła. Ciekawe czy Bunny też się urodziła?" - to ostatnie pytanie jakby się zrealizowało, gdyż pojawił się ekran z blond włosym niemowlakiem.
- Niewiarygodne! Wystarczyło, że o tym pomyślałam i się pojawiło!.. - zawołała. - ...Hm... Poczekam aż trochę podrośnie, wtedy... z nią porozmawiam, gdy będzie spała. Teraz jest za mała. - postanowiła. Jak powiedziała tak zrobiła.
Rzeczywistość... Pokój Michiko...
Nagle do jej pokoju wpadli nieco zdenerwowani i zaniepokojeni rodzice dziewczynki.
- Michiko, co się dzieje?! - zawołała jej matka.
- Miałam... miałam sen. Dziwny sen... - tu urwała, bo usłyszała głos w swoje głowie: - "Nie mów nikomu o naszych spotkaniach. To będzie nasz sekret. Poza tym nie zrozumieli by tego." - Był to głos Kurai. - ...Mamo, tato nie jedźcie dziś do szkoły z Mamoru! - zawołała.
- Kochanie jesteś zmęczona. Powinnaś się wyspać. Obudziłaś nas w środku nocy. - zauważył jej ojciec. Dziewczyna była trochę roztrzęsiona, ale wiedziała co mówi. Czuła, że może zaufać Kurai i... że ją zna. Powiedziała jej, że naprawdę ma na imię "Karina", ale chciała by mówić do niej "Kurai". Dlaczego?
- Może macie rację. Idę dalej spać. Dobranoc. - oświadczyła.
Następnego dnia odbyła nie miła rozmowa między Michiko a jej rodzicami.
- Dlaczego nie mogę jechać? - marudziła trzyletnia czarnowłosa dziewczynka. Miała długie rozpuszczone włosy, a jej oczy były niebieskie jak błękit nieba. To ją odróżniało od innych japońskich dzieci.
- Kochanie, nie możesz jechać z nami do ciotki Ayako. - wyjaśnił córce równie czarnowłosy mężczyzna. Ayako pracowała w przedszkolu w Tokio. Była ona siostrą jej matki.
- Michiko, wujek Reiji zaopiekuje się tobą. - wyjaśnił jej ojciec pokazując na swojego brata stojącego tuż za nim uśmiechniętego od ucha do ucha.
- Ale dlaczego Mamoru musi z wami jechać, a ja nie? - spytała dziewczynka nazywana Michiko.
- Skarbie, musimy go zawieść do szkoły. Dziś zaczyna pierwszy dzień. Mieszkamy na przedmieściach i to dla ciebie za daleko. Wybacz, ale nie możesz jechać. - wyjaśniła jej matka.
- Przepraszam cię... - odezwał się jej brat. - ...Jak wrócę opowiem ci jak było w szkole. Zgoda? - pocieszał ją Mamoru klepiąc po ramieniu.
- Obiecujesz, Mamoru? - spytała.
- Obiecuję. - odparł i przytulił ją.
Wieczorem...
Michiko siedziała sama w salonie bawiąc się swoimi zabawkami, które przyniosła ze swojego pokoju. Po kilkuminutowej zabawie usłyszała głos w swojej głowie: - "Idź do domku na drzewie" - Wstała z podłogi i szła jak w laturgu na zewnątrz. Nie mogła się powstrzymać, by nie iść. Jej nogi same prowadziły ją ku drzewu stojącego pięćdziesiąt metrów od domu. Weszła po drabinie opartej o drzewo aż na samą górę. Gdy znalazła się już w domku zamrugała kilka razy oczami i rozejrzała się.
- Co ja tu robię? - zapytała samą siebie, nagle obejrzała się i krzyknęła. Jej wrzask usłyszał wuj. Wyjrzał przez okno, by zobaczyć co się dzieje. Mimo ciemności zobaczył niewyraźną sylwetkę swej bratanicy stojącej na szczycie domku na drzewie.
- O matko! Nie! Michiko!... - wybiegł z domu i pobiegł ile sił w nogach do drzewa, gdyż zauważył, że dziewczynka próbuje zejść z drabiny. Obawiał się o nią, gdy tak schodziła z niej. - ...Michiko, zostań tam. Idę do ciebie! - zawołał do niej. Był to błąd, bo nie powinien tak głośno i nagle krzyczeć, gdyż gdy tylko usłyszała jego nagły głos niespodziewanie szczebel, na którym miała lewą stopę pękł, a drugą nogę miała właśnie postawić na następnej. Poślizgnęła się krzycząc. Udało jej się nie spaść, gdyż pochwyciła się kolejnego szczebla drabiny.
- Pomocy!! - krzyknęła.
- Michiko, trzymaj się! Idę do ciebie... - zaczął powoli wchodzić po drabinie. Jednak, gdy tylko ją pochwycił, ręka mu się ześlizgnęła z jej drobnego ciała i spadła na ziemię. Dla tak małej dziewczynki było dość wysoko. Wrzasnęła ponownie. - ...MICHIKO!... - wrzasnął z rozpaczą. Spadła na wznak. Natychmiast zszedł i sprawdził jej stan. Ulżyło mu, że żyła. Wziął ją na ręce i zaniósł do domu nie wiedząc, że w tym samym momencie wiele kilometrów od ich domu miał wypadek pewien chłopiec i jego rodzice. Gdy Reiji Chiba położył swoją bratanicę na łóżku w jej pokoju. Coś... lub KTOŚ mówiło mu, by nie wzywać karetki, że nic jej nie będzie. Nie wiedział dlaczego.
Dziewczynka nie budziła się od dłuższego czasu. Gdy minęło pół godziny poruszyła się.
- Michiko, nic ci nie jest? - spytał nachylając się nad nią. Czarnowłosa jęknęła szepcząc cicho:
- Słucham? - zapytał.
- Czy rozmawiam Reiji Chibą? - zapytał męski głos w słuchawce.
- Przy telefonie. - odparł.
- Panie Chiba, muszę z przykrością powiadomić, że pański brat i bratowa nie żyją. Mieli wypadek na szosie. - powiedział głos. To zszokowało mężczyznę. Nagle sobie coś uświadomił. Michiko mówiła w agonii, że Mamoru jest w niebezpieczeństwie i dodała, że to się wydarzyło na szosie. Skąd to wiedziała? Musiał się dowiedzieć, ale teraz ważne było czy...
- Proszę pana, czy było z nimi dziecko, mały sześcioletni chłopiec? - zapytał.
- Nie widziano żadnego dziecka, ale proszę przyjechać pomógłby pan w poszukiwaniach. - oświadczył głos. Reiji miał złe przeczucia. Bardzo złe.
- Dobrze. Niedługo będę. - powiedział i odłożył słuchawkę w tym samym momencie co Michiko się ocknęła.
- C-co się dzieje? - spytała.
- Michiko, nic ci nie jest! - zawołał objąwszy ją.
- Wuju, udusisz mnie!... - pisnęła próbując złapać oddech. - ...Powiedz mi, co się stało? - dopytywała się.
- Nie pamiętasz? Poszłaś do domku na drzewie, a potem próbowałaś zejść. - wyjaśnił.
- Zejście pamiętam, ale tego, że do niego szłam to już nie... - odparła. - ...Proszę, powiedz co się działo, gdy byłam nieprzytomna? - spytała.
- No więc... Po godzinie zaczęłaś mamrotać dziwne zdania. - oświadczył.
- Jakie zdania? Nie pamiętam. - zamyśliła się chwytając się za podbródek.
- Mówiłaś, że Mamoru jest w niebezpieczeństwie, i że to się stało na szosie. Niedługo potem zadzwonił telefon z wiadomością, że... że twoi rodzice... nie żyją. - wyjaśnił. Dziewczynkę zszokowało to. Mamoru jechał z nimi!
- A mój brat? Czy on żyje? - spytała. Reiji zawahał się.
- Cóż, nie wiadomo. Chcę właśnie pojechać tam i odszukać go, gdyż przez sen mówiłaś, że jakiś książę Endymion żyje... - objaśnił. To już doszczętnie zaskoczyło Michiko Chibę. Tylko ona i Kurai wiedziały o tym, że Mamoru jest wcieleniem księcia Endymiona. Jeśli się domyśli kim on jest... - ...Nic ci nie jest? - dopytywał się widząc jej twarz.
- Wuju, chcę jechać z tobą. - postanowiła.
- Ale, kochanie jest noc i...
- Nie pójdę spać póki mój brat się nie odnajdzie!... - zawołała stanowczym głosem i skierowała ku wyjściu. - ...No chodź, wuju Reiji. Czas nagi. - oznajmiła. Tak więc bez żadnych dyskusji i protestów oboje weszli do samochodu.
Gdy po pół godzinie dojechali na miejsce wypadku postanowił sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Zatrzymał się obok zniszczonej poręczy i wyjrzawszy zobaczył w dole zniszczony samochód Daisuke Chiba i jego żony Hikari.
- Nie,... - wymamrotał. - ...to nie może być prawda! Daisuke! Hikari!... - Zbiegł na dół i pobiegł ku zniszczonemu samochodowi. Był oszołomiony stanem samochodu. Sprawdził czy pasażerowie żyją. Okazało się, że jego brat i bratowa nie żyją. Sprawdził tylne siedzenie i zobaczył, że nikogo tam nie było. Rozejrzał się. - ...Mamoru! Gdzie jesteś?? Mamoru! - krzyczał szukając go wszędzie. Nagle po około dziesięciu minutach szukania wraz z innymi ratownikami odnalazł małego chłopca nieco niżej. Sprawdził jego stan i odetchnął z ulgą. Żył! Michiko miała rację. Mamoru żył. - ...Mamoru, obudź się, proszę. - jednak nie ocknął się. Postanowił zanieść chłopca do swojego samochodu. Po kilku minutach Mamoru i Michiko byli na tylnych siedzeniach samochodu. Postanowił zawieść ich oboje do szpitala. Nie wiadomo jak długo będą spać. Cała nadzieja w lekarzach.
- Witaj, Kurai, moja córko. - przywitała się. - "Co ona sobie myśli? Że jestem jej jakąś córką i..." - tu urwała swoje rozmyślenia, gdyż coś sobie przypomniała. W jej umyśle pojawiały się pojedyncze sceny z jej życia aż w końcu to ostatnie w kawiarni. Potem przypomniała sobie jak królowa Selene przemieniła ją i jej sąsiadkę Julitę w dwie małe dziewczynki. Nim wtedy zemdlała musiała chyba stracić pamięć, jednak teraz wszystko sobie przypomniała. Miała wejść do snu Julity, gdy ona będzie jedną z ziemianek w Japonii. Miała ona być młodszą siostrą Mamoru Chiba, a ona miała jej przypomnieć o jej przeszłości i misji.
- Matko, zrobię wszystko, by Endymion był bezpieczny i doprowadzę, by oboje z moją siostrą się połączyli. - oświadczyła kłaniając się.
- Bardzo się cieszę. Będę was z góry obserwować. Powodzenia. - i zniknęła. Za to Karina rozejrzała się dookoła. Miała wrażenie, że ktoś tu jest, ale nie wiedziała kto. Nagle przed nią pojawił się ekran, na którym była mała czarnowłosa dziewczynka. Po chwili zobaczyła jakąś parę. - "...To chyba Julita pod postacią japonki, a to jej rodzice. Najwyraźniej dopiero się urodziła. Ciekawe czy Bunny też się urodziła?" - to ostatnie pytanie jakby się zrealizowało, gdyż pojawił się ekran z blond włosym niemowlakiem.
- Niewiarygodne! Wystarczyło, że o tym pomyślałam i się pojawiło!.. - zawołała. - ...Hm... Poczekam aż trochę podrośnie, wtedy... z nią porozmawiam, gdy będzie spała. Teraz jest za mała. - postanowiła. Jak powiedziała tak zrobiła.
~~*~~
Trzy lata później... W noc poprzedzający wypadek samochodowy...
Wszyscy domownicy spali. Nawet mała dziewczynka o imieniu Michiko. Śniła jej się ładna mała dziewczynka o czarnych włosach i niebieskich oczach. Czuła, że może jej ufać.
- Kim jesteś?... - spytała: - "Jestem twoją intuicją, twoim przeczuciem. To ja mówiłam ci co się wydarzy nim się wydarzyło. Na imię mi Karina, ale jestem wcieleniem księżniczki Kurai, która ma obowiązek chronić swoją siostrę-bliźniaczkę Serenity. Jednak o tym później porozmawiamy. Mamy czas. Teraz muszę cię ostrzec..." - ...Przed czym, Kurai? Co się stanie?... - dopytywała się. - "Jutro twoi rodzice zginą w wypadku samochodowym, a twój bart Mamoru straci pamięć. Nie będzie pamiętać kim tak naprawdę jest. Musisz mu powiedzieć, ale delikatnie żeby wasi rodzice nie jechali samochodem. Zrób wszystko, by nic im się nie stało. Chociaż..." - tu się zawahała. - ..Kurai, co się stało? - spytała Michiko. - "...Chociaż z drugiej strony musisz dopuścić do tego by zginęli, bo Mamoru będzie miał od tamtego czasu sny z moją siostrą. Gdy będzie w szpitalu postaraj się go wspierać mimo straty..." - nagle Kurai zniknęła mówiąc na koniec: - "...Nie zapomnij, że zawsze będę z tobą i będę cię wspierać w każdej chwili życia. Do zobaczenia następnym razem" - i już jej nie było, za to Michiko obudziła z krzykiem w ustach.
~~*~~
Rzeczywistość... Pokój Michiko...
Nagle do jej pokoju wpadli nieco zdenerwowani i zaniepokojeni rodzice dziewczynki.
- Michiko, co się dzieje?! - zawołała jej matka.
- Miałam... miałam sen. Dziwny sen... - tu urwała, bo usłyszała głos w swoje głowie: - "Nie mów nikomu o naszych spotkaniach. To będzie nasz sekret. Poza tym nie zrozumieli by tego." - Był to głos Kurai. - ...Mamo, tato nie jedźcie dziś do szkoły z Mamoru! - zawołała.
- Kochanie jesteś zmęczona. Powinnaś się wyspać. Obudziłaś nas w środku nocy. - zauważył jej ojciec. Dziewczyna była trochę roztrzęsiona, ale wiedziała co mówi. Czuła, że może zaufać Kurai i... że ją zna. Powiedziała jej, że naprawdę ma na imię "Karina", ale chciała by mówić do niej "Kurai". Dlaczego?
- Może macie rację. Idę dalej spać. Dobranoc. - oświadczyła.
Następnego dnia odbyła nie miła rozmowa między Michiko a jej rodzicami.
- Dlaczego nie mogę jechać? - marudziła trzyletnia czarnowłosa dziewczynka. Miała długie rozpuszczone włosy, a jej oczy były niebieskie jak błękit nieba. To ją odróżniało od innych japońskich dzieci.
- Kochanie, nie możesz jechać z nami do ciotki Ayako. - wyjaśnił córce równie czarnowłosy mężczyzna. Ayako pracowała w przedszkolu w Tokio. Była ona siostrą jej matki.
- Michiko, wujek Reiji zaopiekuje się tobą. - wyjaśnił jej ojciec pokazując na swojego brata stojącego tuż za nim uśmiechniętego od ucha do ucha.
- Ale dlaczego Mamoru musi z wami jechać, a ja nie? - spytała dziewczynka nazywana Michiko.
- Skarbie, musimy go zawieść do szkoły. Dziś zaczyna pierwszy dzień. Mieszkamy na przedmieściach i to dla ciebie za daleko. Wybacz, ale nie możesz jechać. - wyjaśniła jej matka.
- Przepraszam cię... - odezwał się jej brat. - ...Jak wrócę opowiem ci jak było w szkole. Zgoda? - pocieszał ją Mamoru klepiąc po ramieniu.
- Obiecujesz, Mamoru? - spytała.
- Obiecuję. - odparł i przytulił ją.
~~*~~
Wieczorem...
Michiko siedziała sama w salonie bawiąc się swoimi zabawkami, które przyniosła ze swojego pokoju. Po kilkuminutowej zabawie usłyszała głos w swojej głowie: - "Idź do domku na drzewie" - Wstała z podłogi i szła jak w laturgu na zewnątrz. Nie mogła się powstrzymać, by nie iść. Jej nogi same prowadziły ją ku drzewu stojącego pięćdziesiąt metrów od domu. Weszła po drabinie opartej o drzewo aż na samą górę. Gdy znalazła się już w domku zamrugała kilka razy oczami i rozejrzała się.
- Co ja tu robię? - zapytała samą siebie, nagle obejrzała się i krzyknęła. Jej wrzask usłyszał wuj. Wyjrzał przez okno, by zobaczyć co się dzieje. Mimo ciemności zobaczył niewyraźną sylwetkę swej bratanicy stojącej na szczycie domku na drzewie.
- O matko! Nie! Michiko!... - wybiegł z domu i pobiegł ile sił w nogach do drzewa, gdyż zauważył, że dziewczynka próbuje zejść z drabiny. Obawiał się o nią, gdy tak schodziła z niej. - ...Michiko, zostań tam. Idę do ciebie! - zawołał do niej. Był to błąd, bo nie powinien tak głośno i nagle krzyczeć, gdyż gdy tylko usłyszała jego nagły głos niespodziewanie szczebel, na którym miała lewą stopę pękł, a drugą nogę miała właśnie postawić na następnej. Poślizgnęła się krzycząc. Udało jej się nie spaść, gdyż pochwyciła się kolejnego szczebla drabiny.
- Pomocy!! - krzyknęła.
- Michiko, trzymaj się! Idę do ciebie... - zaczął powoli wchodzić po drabinie. Jednak, gdy tylko ją pochwycił, ręka mu się ześlizgnęła z jej drobnego ciała i spadła na ziemię. Dla tak małej dziewczynki było dość wysoko. Wrzasnęła ponownie. - ...MICHIKO!... - wrzasnął z rozpaczą. Spadła na wznak. Natychmiast zszedł i sprawdził jej stan. Ulżyło mu, że żyła. Wziął ją na ręce i zaniósł do domu nie wiedząc, że w tym samym momencie wiele kilometrów od ich domu miał wypadek pewien chłopiec i jego rodzice. Gdy Reiji Chiba położył swoją bratanicę na łóżku w jej pokoju. Coś... lub KTOŚ mówiło mu, by nie wzywać karetki, że nic jej nie będzie. Nie wiedział dlaczego.
~~*~~
Dziewczynka nie budziła się od dłuższego czasu. Gdy minęło pół godziny poruszyła się.
- Michiko, nic ci nie jest? - spytał nachylając się nad nią. Czarnowłosa jęknęła szepcząc cicho:
- Endymion... - jej głos był drżący i pełen obaw i jakiś inny. Był mu to obcy głos. Nie znał go. - ...Endymion... - łza wyleciała jej z oczu.
- Michiko, co się dzieje? Kim jest Endymion? - dopytywał się Reiji.
- Mój brat... Mamoru... jest w niebezpieczeństwie... - szepnęła. - ...Spiesz się... Szosa... Wypadek... Książę... żyje... - tu jęknęła głośno i zemdlała. Reiji nic z tego nie rozumiał. Nie wiedział kim jest ten cały Endymion, ale czuł iż z Mamoru jest coś nie tak.
Myślał tak około godziny, przeszło mu przez myśl czy Michiko nie ma gorączki. Postanowił zadzwonić po lekarza, ale nim wziął do ręki telefon rozległ się sygnał telefonu. Chiba natychmiast złapał za słuchawkę.- Słucham? - zapytał.
- Czy rozmawiam Reiji Chibą? - zapytał męski głos w słuchawce.
- Przy telefonie. - odparł.
- Panie Chiba, muszę z przykrością powiadomić, że pański brat i bratowa nie żyją. Mieli wypadek na szosie. - powiedział głos. To zszokowało mężczyznę. Nagle sobie coś uświadomił. Michiko mówiła w agonii, że Mamoru jest w niebezpieczeństwie i dodała, że to się wydarzyło na szosie. Skąd to wiedziała? Musiał się dowiedzieć, ale teraz ważne było czy...
- Proszę pana, czy było z nimi dziecko, mały sześcioletni chłopiec? - zapytał.
- Nie widziano żadnego dziecka, ale proszę przyjechać pomógłby pan w poszukiwaniach. - oświadczył głos. Reiji miał złe przeczucia. Bardzo złe.
- Dobrze. Niedługo będę. - powiedział i odłożył słuchawkę w tym samym momencie co Michiko się ocknęła.
- C-co się dzieje? - spytała.
- Michiko, nic ci nie jest! - zawołał objąwszy ją.
- Wuju, udusisz mnie!... - pisnęła próbując złapać oddech. - ...Powiedz mi, co się stało? - dopytywała się.
- Nie pamiętasz? Poszłaś do domku na drzewie, a potem próbowałaś zejść. - wyjaśnił.
- Zejście pamiętam, ale tego, że do niego szłam to już nie... - odparła. - ...Proszę, powiedz co się działo, gdy byłam nieprzytomna? - spytała.
- No więc... Po godzinie zaczęłaś mamrotać dziwne zdania. - oświadczył.
- Jakie zdania? Nie pamiętam. - zamyśliła się chwytając się za podbródek.
- Mówiłaś, że Mamoru jest w niebezpieczeństwie, i że to się stało na szosie. Niedługo potem zadzwonił telefon z wiadomością, że... że twoi rodzice... nie żyją. - wyjaśnił. Dziewczynkę zszokowało to. Mamoru jechał z nimi!
- A mój brat? Czy on żyje? - spytała. Reiji zawahał się.
- Cóż, nie wiadomo. Chcę właśnie pojechać tam i odszukać go, gdyż przez sen mówiłaś, że jakiś książę Endymion żyje... - objaśnił. To już doszczętnie zaskoczyło Michiko Chibę. Tylko ona i Kurai wiedziały o tym, że Mamoru jest wcieleniem księcia Endymiona. Jeśli się domyśli kim on jest... - ...Nic ci nie jest? - dopytywał się widząc jej twarz.
- Wuju, chcę jechać z tobą. - postanowiła.
- Ale, kochanie jest noc i...
- Nie pójdę spać póki mój brat się nie odnajdzie!... - zawołała stanowczym głosem i skierowała ku wyjściu. - ...No chodź, wuju Reiji. Czas nagi. - oznajmiła. Tak więc bez żadnych dyskusji i protestów oboje weszli do samochodu.
Gdy po pół godzinie dojechali na miejsce wypadku postanowił sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Zatrzymał się obok zniszczonej poręczy i wyjrzawszy zobaczył w dole zniszczony samochód Daisuke Chiba i jego żony Hikari.
- Nie,... - wymamrotał. - ...to nie może być prawda! Daisuke! Hikari!... - Zbiegł na dół i pobiegł ku zniszczonemu samochodowi. Był oszołomiony stanem samochodu. Sprawdził czy pasażerowie żyją. Okazało się, że jego brat i bratowa nie żyją. Sprawdził tylne siedzenie i zobaczył, że nikogo tam nie było. Rozejrzał się. - ...Mamoru! Gdzie jesteś?? Mamoru! - krzyczał szukając go wszędzie. Nagle po około dziesięciu minutach szukania wraz z innymi ratownikami odnalazł małego chłopca nieco niżej. Sprawdził jego stan i odetchnął z ulgą. Żył! Michiko miała rację. Mamoru żył. - ...Mamoru, obudź się, proszę. - jednak nie ocknął się. Postanowił zanieść chłopca do swojego samochodu. Po kilku minutach Mamoru i Michiko byli na tylnych siedzeniach samochodu. Postanowił zawieść ich oboje do szpitala. Nie wiadomo jak długo będą spać. Cała nadzieja w lekarzach.
niedziela, 28 lipca 2013
Rozdział 1 - Przemiana
W Polsce niedużej mieścinie zwanej Brwinów mieszkała młoda kobieta o rudych włosach i piwnych fiołkowych oczach. Nazywała się Karina Teresińska.
Wiodła ubogie życie, ale nie narzekała. Pracowała jako kelnerka w barze niedaleko jej domu. Martwiła się tylko tym co stanie się z jej dzieckiem, gdy jej zabraknie. Jej domowym hobby było zbieranie wszystkiego o "Czarodziejce z księżyca", a robiła to odkąd skończyła 12-ście lat. Dziś ma 25 lat. Jej córka bardzo się tym fascynowała, a miała zaledwie 15 lat. Jej imię to Alina. Kochała ją z całego serca. Jednak spotkanie pewną młodą dziewczyną spowoduje, że jej życie się odmieni na zawsze.
Nasza młoda bohaterka o imieniu Alina była kasztanowłosą dziewczynką o długich włosach powiewających na wietrze, jej oczy połyskiwały trawiastym kolorem.
Pewnego dnia Alina wracała ze szkoły trzymając w ręku najnowszy egzemplarz czasopisma "Czarodziejki z księżyca". Bardzo chciała pokazać go mamie, więc zaraz po lekcjach poszła do baru, gdzie pracowała i postanowiła ją odszukać. Nagle natknęła się na znaną sobie osobę. Była to Julita Mszczonowska. Miała ona brązowe włosy i bardzo jasne niebieskie oczy.
Opiekowała się nią od czasu do czasu, gdy jej mama nie miała czasu oraz kogo zatrudnić by się nią zająć.
- Dzień dobry, pani Julito. - przywitała się Alina. Kobieta spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się do niej.
- Witaj, Alinko. Miło cię widzieć. - przywitała się.
- Widziała pani moją mamę? Chcę jej pokazać najnowszy egzemplarz "Czarodziejki". - i tu pokazała jej czasopismo. Kobieta popatrzyła na niego, a potem zaczęła go przeglądać.
- Dość dziwne... - powiedziała w zamyśleniu. - ...Nigdy nie słyszałam o... - tu urwała, bo w tym momencie podeszła do nich Karina.
- Skarbie, co tu robisz? - zwróciła się do Aliny.
- Witaj, mamo. Pokazywałam pani Julicie czasopismo o "Czarodziejkach". - wyjaśniła.
- Naprawdę?... - zajrzała przez ramię Julity. Po chwili powiedziała: - ...Słyszałam o tej dziewczynie. - dodała po chwili. Pani Mszczonowska spojrzała na nią i zapytała:
- Naprawdę? A gdzie o niej słyszałaś? - zapytała z entuzjazmem.
- Słyszałam o niej w internecie. Jest nawet jeden odcinek z nią jako początek szóstego sezonu, ale nigdy dotąd nie widziałam by napisano komiks o niej. - wyjaśniła.
- A kim ona jest? - zapytała Alina.
- Normalnie powinna istnieć jedna księżniczka Księżycowego Milenium. Miała na imię Serenity. Zginęła ona zaraz po tym jak został zabity Endymion, książę Ziemi, w którym się zakochała. Królowa Selene pokonała zarówno królową Beryl, władczynie Królestwa Ciemności jak i mrocznego demona o niesamowitej mocy, Metalię. Potem, nim umarła wysłała na Ziemię wszystkie czarodziejki, swoją córkę, a także Endymiona. Urodzili się oni w XX wieku w czasie pokoju. Główna bohaterka, Bunny Tsukino pomogła pewnej kotce. Jacyś mali chłopcy nakleili jej plaster na sierp księżyca, który miała na czole. Postanowiła zamieć ją w jedną z czarodziejek. Długo by opowiadać, ale w ostatnim sezonie Bunny staje się nieśmiertelną księżniczką ze skrzydłami. Połączone moce ośmiu czarodziejek sprawia, że się nią staje. - wyjaśniła.
- Ale co to ma wspólnego z tą czarnowłosą dziewczyną bardzo podobną do Bunny? - spytała Julita.
- To, że fani "Czarodziejki z księżyca" chcieli żeby powstał jej kolejny sezon. To coś w rodzaju szóstego sezonu zrobionego przez fanów dla fanów. Dziewczyna ma na imię Kurai i według wymysłu fanów jest ona bliźniaczą siostrą Serenity. - oświadczyła.
- Niewiarygodne! - zachwyciły się jednocześnie Julita i Alina.
- Mamo, powiedz czy wiesz coś więcej na temat księżniczki Kurai? - poprosiła.
- Tak. Wiem, że jest coś w stylu cienia i odbicia Serenity od czasu, gdy Bunny się narodziła w XX wieku. Gdy spotkała swoją siostrę jako Bunny w szóstym sezonie wyjaśniła jej, że była jej łzami, gdy płakała, była jej szczęściem, gdy się radowała. Krótko mówiąc była jakby drugą nią. Bunny dała jej cząstkę swego serca, by mogła mieć ciało i żyć. W ten sposób pokonały zło, które nawiedziło Ziemię. Jednak od przeznaczenia i przepowiedni niemożna uciec. - westchnęła.
- Dlaczego? Czy coś się stanie z księżniczkami? - spytała Julita.
- Podobno jedna z sióstr ma zabić drugą tam, gdzie się urodziły. W ten sposób odbędzie się rytuał. Tak to zrozumiałam. - oświadczyła na koniec.
- To smutne... - powiedziała Julita. - ...Żal mi Serenity, że nie może poznać swojej siostry bliżej. - powiedziała, a łza wyleciała jej z oka i poleciała po policzku. Nim jednak dotknęła czasopisma Karina dotknęła jej ramienia i powiedziała:
- Wiedz, że twój brat-bliźniak nigdy by na to nie pozwolił. Też mi szkoda Serenity, ale bardziej żałuję, że nie mogłabym przenieść się do ich świata i pomagać czarodziejkom. - westchnęła.
- Też chciałabym jakoś pomóc Serenity... - dotknęła dłoni Kariny i w tym momencie kropla łzy wyleciała jej z oka. Jednak nie dotknęła żadnej powierzchni, zabłysła i uniosła się w powietrzu. - ...Co to? - zapytała.
- To chyba... Srebrny Kryształ. - wyjąkała Karina. Nagle-niespodziewanie bar zniknął wraz z Aliną i obie pojawiły się w pustej czarnej przestrzeni. Kryształ wciąż unosił się w powietrzu.
Inny wymiar...
- Co się dzieje??... - panikowała Julita. - ...Gdzie my jesteśmy? - zawołała.
- W nicości... i przestań wrzeszczeć. Coś mi się wydaje, że to nie koniec. - odpowiedziała rudowłosa.
- Ale co my tu robimy?
- Mam tylko podejrzenia, ale pewności nie mam... - powiedziała spokojnie. Nagle przed kobietami pojawiła się inna kobieta z jasnymi warkoczami.
- ...Poznaję cię! Ty jesteś królowa Selene! - zawołała Karina.
- Tak, to ja. Proszę was uratujcie moje córki. - prosiła.
- Twoje córki? - spytała Julita.
- Ma na myśli Serenity i Kurai... - szepnęła do koleżanki. - ...Królowo, jak możemy pomóc twym córkom? - zapytała.
- Proszę, by jedna z was była blisko Endymiona, a druga pomagała drugiej córce w zrozumieniu czym jest nasz świat. - wyjaśniła.
- Pani, jeśli pozwolisz, moja koleżanka będzie blisko księcia i będzie go ochraniać, a gdy trochę dorośnie zaczną pomagać jednej z twoich córek. Proszę cię jednak bym była drugą z twoich córek. Nie mówię by ją zastąpić, a ona by umarła. Nie, co to, to nie. Chciałabym być Kurai, ale jednocześnie wiedzieć kim naprawdę jestem. Za to Julicie usuń z pamięci całą przeszłość by z dnia na dzień przypominała sobie kim jest. Za to poprzez wejście do jej snów w innym wcieleniu ja, jako Kurai opowiadała jej o losach Księżycowego Milenium i bym mogła w taki sam sposób powiadomić ją o tym co się w danym momencie dzieje od chwili, gdy księżniczka Serenity pod postacią ziemianki spotka Lunę, a ona przemieni ją w wojowniczkę. To będzie coś w rodzaju wizji przyszłości i teraźniejszości. Proszę cię też by Julita miała coś w rodzaju szóstego zmysłu. - prosiła Karina wymieniając wiele rzeczy.
- Zgoda... - powiedziała po minucie namysłu królowa. - ...Pani Teresińska, proszę by wzięła pani Srebrny Kryształ. - poprosiła kobieta. Karina ujęła delikatnie Kryształ w dłonie. Unosił się między nimi. Nagle niespodziewanie ów Kryształ wszedł do jej ciała.
- Czuję jak przenika całe moje ciało oraz duszę. Czuję jego potęgę, mnóstwo miłości oraz współczucia. Słyszę także słodką melodię, która tak... mnie usypia. - gdy wypowiedziała ostatnie słowo uniosła się w powietrze. Obróciła się powoli kilka razy wokół własnej osi i to, co zobaczyła Julita było nie do opisania. Twarz i rysy Kariny zmieniły się, a jej włosy z rudych stały się hebanowe. Jednak to, co stało się potem przeraziło ją. Zamiast młodej 25-letniej kobiety przed nią lewitowała mała na oko trzy letnia dziewczynka. Jej włosy były zaplecione w dwa warkocze z kulkami na bokach.
Gdy opadła na ziemię Julita podeszła do niej, ale nagle odezwała się królowa Selene:
- Pani Mszczonowska... - kobieta spojrzała na nią i w milczeniu słuchała jej słów. - ...pani stanie się młodszą siostrą ziemianina o imieniu Mamoru Chiba. - oświadczyła. Julita przez moment chciała spytać "dlaczego?", ale nagle przypomniała sobie, że Mamoru to następne wcielenie Endymiona. W końcu wstała i powiedziała:
- Zgoda, królowo. Przemień mnie w nią. - poprosiła. Królowa machnęła ręką i chwilę potem z Julitą to samo się działo z tym, że wyjątkiem, że nie miała w sercu Srebrnego Kryształu. Gdy po około pół minuty później transformacja się zakończyła, zamiast dorosłej kobiety pojawiła mała dziewczynka o brązowych pół długich włosach.
Obie dziewczynki były nieprzytomne. Królowa przeniosła je do XX wieku, gdzie przygoda dwóch naszych bohaterek w końcu się rozpocznie na dobre.
Wiodła ubogie życie, ale nie narzekała. Pracowała jako kelnerka w barze niedaleko jej domu. Martwiła się tylko tym co stanie się z jej dzieckiem, gdy jej zabraknie. Jej domowym hobby było zbieranie wszystkiego o "Czarodziejce z księżyca", a robiła to odkąd skończyła 12-ście lat. Dziś ma 25 lat. Jej córka bardzo się tym fascynowała, a miała zaledwie 15 lat. Jej imię to Alina. Kochała ją z całego serca. Jednak spotkanie pewną młodą dziewczyną spowoduje, że jej życie się odmieni na zawsze.
~~*~~
Nasza młoda bohaterka o imieniu Alina była kasztanowłosą dziewczynką o długich włosach powiewających na wietrze, jej oczy połyskiwały trawiastym kolorem.
Pewnego dnia Alina wracała ze szkoły trzymając w ręku najnowszy egzemplarz czasopisma "Czarodziejki z księżyca". Bardzo chciała pokazać go mamie, więc zaraz po lekcjach poszła do baru, gdzie pracowała i postanowiła ją odszukać. Nagle natknęła się na znaną sobie osobę. Była to Julita Mszczonowska. Miała ona brązowe włosy i bardzo jasne niebieskie oczy.
Opiekowała się nią od czasu do czasu, gdy jej mama nie miała czasu oraz kogo zatrudnić by się nią zająć.
- Dzień dobry, pani Julito. - przywitała się Alina. Kobieta spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się do niej.
- Witaj, Alinko. Miło cię widzieć. - przywitała się.
- Widziała pani moją mamę? Chcę jej pokazać najnowszy egzemplarz "Czarodziejki". - i tu pokazała jej czasopismo. Kobieta popatrzyła na niego, a potem zaczęła go przeglądać.
- Dość dziwne... - powiedziała w zamyśleniu. - ...Nigdy nie słyszałam o... - tu urwała, bo w tym momencie podeszła do nich Karina.
- Skarbie, co tu robisz? - zwróciła się do Aliny.
- Witaj, mamo. Pokazywałam pani Julicie czasopismo o "Czarodziejkach". - wyjaśniła.
- Naprawdę?... - zajrzała przez ramię Julity. Po chwili powiedziała: - ...Słyszałam o tej dziewczynie. - dodała po chwili. Pani Mszczonowska spojrzała na nią i zapytała:
- Naprawdę? A gdzie o niej słyszałaś? - zapytała z entuzjazmem.
- Słyszałam o niej w internecie. Jest nawet jeden odcinek z nią jako początek szóstego sezonu, ale nigdy dotąd nie widziałam by napisano komiks o niej. - wyjaśniła.
- A kim ona jest? - zapytała Alina.
- Normalnie powinna istnieć jedna księżniczka Księżycowego Milenium. Miała na imię Serenity. Zginęła ona zaraz po tym jak został zabity Endymion, książę Ziemi, w którym się zakochała. Królowa Selene pokonała zarówno królową Beryl, władczynie Królestwa Ciemności jak i mrocznego demona o niesamowitej mocy, Metalię. Potem, nim umarła wysłała na Ziemię wszystkie czarodziejki, swoją córkę, a także Endymiona. Urodzili się oni w XX wieku w czasie pokoju. Główna bohaterka, Bunny Tsukino pomogła pewnej kotce. Jacyś mali chłopcy nakleili jej plaster na sierp księżyca, który miała na czole. Postanowiła zamieć ją w jedną z czarodziejek. Długo by opowiadać, ale w ostatnim sezonie Bunny staje się nieśmiertelną księżniczką ze skrzydłami. Połączone moce ośmiu czarodziejek sprawia, że się nią staje. - wyjaśniła.
- Ale co to ma wspólnego z tą czarnowłosą dziewczyną bardzo podobną do Bunny? - spytała Julita.
- To, że fani "Czarodziejki z księżyca" chcieli żeby powstał jej kolejny sezon. To coś w rodzaju szóstego sezonu zrobionego przez fanów dla fanów. Dziewczyna ma na imię Kurai i według wymysłu fanów jest ona bliźniaczą siostrą Serenity. - oświadczyła.
- Niewiarygodne! - zachwyciły się jednocześnie Julita i Alina.
- Mamo, powiedz czy wiesz coś więcej na temat księżniczki Kurai? - poprosiła.
- Tak. Wiem, że jest coś w stylu cienia i odbicia Serenity od czasu, gdy Bunny się narodziła w XX wieku. Gdy spotkała swoją siostrę jako Bunny w szóstym sezonie wyjaśniła jej, że była jej łzami, gdy płakała, była jej szczęściem, gdy się radowała. Krótko mówiąc była jakby drugą nią. Bunny dała jej cząstkę swego serca, by mogła mieć ciało i żyć. W ten sposób pokonały zło, które nawiedziło Ziemię. Jednak od przeznaczenia i przepowiedni niemożna uciec. - westchnęła.
- Dlaczego? Czy coś się stanie z księżniczkami? - spytała Julita.
- Podobno jedna z sióstr ma zabić drugą tam, gdzie się urodziły. W ten sposób odbędzie się rytuał. Tak to zrozumiałam. - oświadczyła na koniec.
- To smutne... - powiedziała Julita. - ...Żal mi Serenity, że nie może poznać swojej siostry bliżej. - powiedziała, a łza wyleciała jej z oka i poleciała po policzku. Nim jednak dotknęła czasopisma Karina dotknęła jej ramienia i powiedziała:
- Wiedz, że twój brat-bliźniak nigdy by na to nie pozwolił. Też mi szkoda Serenity, ale bardziej żałuję, że nie mogłabym przenieść się do ich świata i pomagać czarodziejkom. - westchnęła.
- Też chciałabym jakoś pomóc Serenity... - dotknęła dłoni Kariny i w tym momencie kropla łzy wyleciała jej z oka. Jednak nie dotknęła żadnej powierzchni, zabłysła i uniosła się w powietrzu. - ...Co to? - zapytała.
- To chyba... Srebrny Kryształ. - wyjąkała Karina. Nagle-niespodziewanie bar zniknął wraz z Aliną i obie pojawiły się w pustej czarnej przestrzeni. Kryształ wciąż unosił się w powietrzu.
~~*~~
Inny wymiar...
- Co się dzieje??... - panikowała Julita. - ...Gdzie my jesteśmy? - zawołała.
- W nicości... i przestań wrzeszczeć. Coś mi się wydaje, że to nie koniec. - odpowiedziała rudowłosa.
- Ale co my tu robimy?
- Mam tylko podejrzenia, ale pewności nie mam... - powiedziała spokojnie. Nagle przed kobietami pojawiła się inna kobieta z jasnymi warkoczami.
- ...Poznaję cię! Ty jesteś królowa Selene! - zawołała Karina.
- Tak, to ja. Proszę was uratujcie moje córki. - prosiła.
- Twoje córki? - spytała Julita.
- Ma na myśli Serenity i Kurai... - szepnęła do koleżanki. - ...Królowo, jak możemy pomóc twym córkom? - zapytała.
- Proszę, by jedna z was była blisko Endymiona, a druga pomagała drugiej córce w zrozumieniu czym jest nasz świat. - wyjaśniła.
- Pani, jeśli pozwolisz, moja koleżanka będzie blisko księcia i będzie go ochraniać, a gdy trochę dorośnie zaczną pomagać jednej z twoich córek. Proszę cię jednak bym była drugą z twoich córek. Nie mówię by ją zastąpić, a ona by umarła. Nie, co to, to nie. Chciałabym być Kurai, ale jednocześnie wiedzieć kim naprawdę jestem. Za to Julicie usuń z pamięci całą przeszłość by z dnia na dzień przypominała sobie kim jest. Za to poprzez wejście do jej snów w innym wcieleniu ja, jako Kurai opowiadała jej o losach Księżycowego Milenium i bym mogła w taki sam sposób powiadomić ją o tym co się w danym momencie dzieje od chwili, gdy księżniczka Serenity pod postacią ziemianki spotka Lunę, a ona przemieni ją w wojowniczkę. To będzie coś w rodzaju wizji przyszłości i teraźniejszości. Proszę cię też by Julita miała coś w rodzaju szóstego zmysłu. - prosiła Karina wymieniając wiele rzeczy.
- Zgoda... - powiedziała po minucie namysłu królowa. - ...Pani Teresińska, proszę by wzięła pani Srebrny Kryształ. - poprosiła kobieta. Karina ujęła delikatnie Kryształ w dłonie. Unosił się między nimi. Nagle niespodziewanie ów Kryształ wszedł do jej ciała.
- Czuję jak przenika całe moje ciało oraz duszę. Czuję jego potęgę, mnóstwo miłości oraz współczucia. Słyszę także słodką melodię, która tak... mnie usypia. - gdy wypowiedziała ostatnie słowo uniosła się w powietrze. Obróciła się powoli kilka razy wokół własnej osi i to, co zobaczyła Julita było nie do opisania. Twarz i rysy Kariny zmieniły się, a jej włosy z rudych stały się hebanowe. Jednak to, co stało się potem przeraziło ją. Zamiast młodej 25-letniej kobiety przed nią lewitowała mała na oko trzy letnia dziewczynka. Jej włosy były zaplecione w dwa warkocze z kulkami na bokach.
Gdy opadła na ziemię Julita podeszła do niej, ale nagle odezwała się królowa Selene:
- Pani Mszczonowska... - kobieta spojrzała na nią i w milczeniu słuchała jej słów. - ...pani stanie się młodszą siostrą ziemianina o imieniu Mamoru Chiba. - oświadczyła. Julita przez moment chciała spytać "dlaczego?", ale nagle przypomniała sobie, że Mamoru to następne wcielenie Endymiona. W końcu wstała i powiedziała:
- Zgoda, królowo. Przemień mnie w nią. - poprosiła. Królowa machnęła ręką i chwilę potem z Julitą to samo się działo z tym, że wyjątkiem, że nie miała w sercu Srebrnego Kryształu. Gdy po około pół minuty później transformacja się zakończyła, zamiast dorosłej kobiety pojawiła mała dziewczynka o brązowych pół długich włosach.
Obie dziewczynki były nieprzytomne. Królowa przeniosła je do XX wieku, gdzie przygoda dwóch naszych bohaterek w końcu się rozpocznie na dobre.
czwartek, 25 lipca 2013
Prolog
Pewnego dnia w Srebrnym Milenium na księżycu narodziły się dwie bliźniaczki o imionach Serenity i Kurai. Pierwsza miała blond włosy, a druga czarne. Dorastały w zgodzie i dobytku, a rodzice je bardzo kochali. Pochodziły one z rodziny królewskiej, a obowiązkiem owej rodziny było strzeżenie ich najcenniejszego klejnotu, który posiadał niewiarygodną moc. Srebrnego Kryształu. Rodzina królewska odznaczała się jednym szczegółem: sierpem księżyca, który mieścił się na czołach każdego członka rodziny. Obie księżniczki go posiadały, ale Serenity posiadała złoty księżyc, a Kurai czarny. Oba księżyce były odwrócone do góry nogami. Żyły w zgodzie i nigdy się nie kłóciły. Gdy trochę dorosły każdy mężczyzna ubiegał się o ich rękę. Tak było w przypadku Serenity...
Mijały lata, a nasze dwie bliźniaczki miały już po szesnaście lat. Na jednym z wielu bali, który organizowała rodzina królewska w swoim pałacu przybył przystojny książę. Stanąwszy przy balkonie zauważył jedną z bliźniaczek. Szczęście, że umiał je rozpoznać.
- Serenity! - zawołał.
- Endymion. - uradowała się dziewczyna wychylając się poza barierkę.
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć... - urwał, bo rozległy się kroki straży. - ...Spotkamy się na balu. - powiedział tylko i zniknął jej z pola widzenia. Dziewczynę trochę to zdziwiło. Nie wiedziała co, o tym myśleć. Nagle wyczuła, że ktoś za nią stoi. Obejrzała się i zobaczyła swoją siostrę.
- To ty, Kurai? Co tu robisz? - spytała zmieszawszy się. Brunetka zachichotała.
- Widziałam z kim rozmawiasz. Podoba ci się ten ziemianin Endymion, prawda? - spytała Kurai. Blondynka zarumieniła się zrobiwszy kilka kroków w głąb swojego pokoju, ale odparła:
- Cóż, przyłapałaś mnie... - westchnęła - ...Tak, Endymion podoba mi się. Jednak... to niemożliwe byśmy byli razem... - zasmuciła się. W jej oczach zaszkliły się łzy.
- Jesteśmy księżniczkami księżyca, a on księciem Ziemi. Książę Endymion jest naszym wrogiem, Serenity. Nie możesz...
- To nieważne! Ja go kocham!... - podeszła do balustrady i spojrzała w kierunku Ziemi. - ...Kocham też Ziemię. Chciałabym na niej kiedyś zamieszkać razem z Endymionem. - westchnęła. Chwilę milczały, aż w końcu Kurai położyła dłoń na ramieniu siostry i oznajmiła:
- Skoro go kochasz, a on ciebie... - zbliżyła się do niej i spojrzała w jej niebieskie oczy. - ...to idź do niego. - oświadczyła z uśmiechem. Tym razem łzy Serenity wyleciały z oczu, ale były to łzy szczęścia, po czym wtuliła się w tors siostry.
- Dziękuję! Uwielbiam cię! Odwdzięczę się. - i wybiegła jak burza z pokoju aż do sali, gdzie odbywał się bal. Tam odbyła rozmowę ze swoim księciem. Rozmowę księcia i blond włosej księżniczki na balu przerwał okrzyk dwóch kotów. Były to niezwykłe koty, gdyż one mówiły i miały na czołach sierp złotego księżyca odwrócone do góry nogami.
- Ziemianie atakują! - zawołał biały kot.
- Królowa Beryl zebrała wojska i naciera na księżyc!! - dodał czarny kot. Jak było do przewidzenia... panika wśród zgromadzonych ludzi. Usłyszawszy to królowa Selene musiała coś zrobić. Ziemianie atakowali Srebrne Milenium bezlitośnie. Na czele ziemian stało czwórka generałów Królestwa Ciemności. Dowodziła nimi królowa Beryl. Niszczyli wszystko i zabijali każdego kto im wszedł w drogę. Pozostali tylko książę Endymion, siostry, Serenity i Kurai oraz królowa Selene, a także dwa koty. Królowa zwróciła się do czarnowłosej umierającej córki:
- Kurai, muszę coś zrobić byś żyła, a także inne czarodziejki, twoja siostra, a także Endymion. Użyję Srebrnego Kryształu byś żyła w innym ciele i pomagała swej siostrze i innym czarodziejkom. Zrobisz to dla mnie i swej siostry? - spytała. Kurai popatrzyła na matkę, ujęła jej rękę w swoją i uśmiechnęła się.
- Oczywiście, matko. Zrobię wszystko co w mej mocy, by Serenity pokonała Metalię gdyby powróciła kiedyś do życia. Obiecuję. - przyrzekła, a potem jej głowa opadła na bok. Selene uśmiechnęła się słabo, a potem wstała i ze łzami w oczach pobiegła ku drugiej córce krzycząc:
- Serenity! Nie! - krzyknęła. Zobaczyła zarówno drugą córkę jak i Endymiona.
- Księżniczka Serenity nie żyje! - zawołała z radością w głosie królowa Beryl.
- Serenity... nie... - szepnęła Selene. Kobieta padła na kolana. Oba koty były przy niej dotrzymując towarzystwa, ale to nie wystarczyło, gdyż królowa księżyca włożyła do Księżycowej Pałeczki Srebrny Kryształ.
- Pani, czy ty chcesz... - zaczęła Luna.
- Nie mam wyboru. Dacie te Berło Serenity. - oświadczyła.
- Ale... pani, czemu nie księżniczce Kurai? - spytał Artemis.
- Bo ona będzie w ciele ziemianki i nie będzie pamiętać swej przeszłości ani używać Księżycowego Berła do dnia aż królowa Beryl zacznie działać. W snach ziemianki będzie cień księżniczki Kurai i prowadziła ją przez to, co robi Serenity i inne wojowniczki. Dopiero, gdy Serenity uwierzy w Kurai jej siostra przypomni sobie kim były tutaj, w Srebrnym Milenium i będzie mogła chronić wszystkich. - objaśniła.
- Rozumiem... - powiedziała Luna. - ...ale jeśli użyjesz Srebrnego Kryształu... twoje życie, pani...
- Trudno. Jeśli jest taka cena, by pokonać Metalię nie mam wyboru... - wstała i wyciągnęła ku górze Berło i zawołała: - ...Uzdrowicielska Moc Księżyca! - ze Srebrnego Kryształy wyleciały różowe i białe promienie kierując się ku ciemnej masie, która z chwili na chwilę została niszczona.
- Co to?... - spytała królowa Beryl. - ...Czy to prawdziwa moc Srebrnego Kryształu?! Nie! Królowo Metalio! NIE!!!! - wrzasnęła. Po kilku chwilach, gdy ciemna chmura zniknęła, Beryl została zabita, a generałowie uciekli wraz z ziemianami. Królowa Selene leżała pół przytomna na zniszczonych kolumnach ustawionych w pozycji krzyża. Obok niej stały dwa koty.
- Luno, Artemisie, proszę was byście przekazali te Berło księżniczce Serenity. Jest on symbolem władzy i tylko rodzina królewska może jej używać. Nikt inny. Jeśli wpadnie w niepowołanie ręce, a szczególnie w ręce Królestwa Ciemności świat zostanie zniszczony... - wstała i wyciągnęła rękę ze Srebrnym Kryształem ku Ziemi i oświadczyła: - ...Kurai, moją prośbą jest to byś zamieszkała we śnie jednej z ziemianek w czasie pokoju, a wy czarodziejki wojowniczki, ty moja druga córko Serenity i ty Endymionie także w tamtych czasach zamieszkajcie. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi w czasie pokoju. - po tych słowach Kryształ poleciał ku Ziemi, zawisł na chwilę i uniósł w górę wszystkie wojowniczki, dwóch księżniczek i jednego księcia. Nagle-niespodziewanie głowa królowej opadła na bok.
- Królowo... - jęknęła Luna, a łzy poleciały z jej oczu. Nagle Pałeczka wyleciała z ręki Selene i zawisła obok kotów, a potem spowodował, że zasnęły w dziwnych pojemnikach i także poleciały w ślad za wojowniczkami.
~~*~~
Mijały lata, a nasze dwie bliźniaczki miały już po szesnaście lat. Na jednym z wielu bali, który organizowała rodzina królewska w swoim pałacu przybył przystojny książę. Stanąwszy przy balkonie zauważył jedną z bliźniaczek. Szczęście, że umiał je rozpoznać.
- Serenity! - zawołał.
- Endymion. - uradowała się dziewczyna wychylając się poza barierkę.
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć... - urwał, bo rozległy się kroki straży. - ...Spotkamy się na balu. - powiedział tylko i zniknął jej z pola widzenia. Dziewczynę trochę to zdziwiło. Nie wiedziała co, o tym myśleć. Nagle wyczuła, że ktoś za nią stoi. Obejrzała się i zobaczyła swoją siostrę.
- To ty, Kurai? Co tu robisz? - spytała zmieszawszy się. Brunetka zachichotała.
- Widziałam z kim rozmawiasz. Podoba ci się ten ziemianin Endymion, prawda? - spytała Kurai. Blondynka zarumieniła się zrobiwszy kilka kroków w głąb swojego pokoju, ale odparła:
- Cóż, przyłapałaś mnie... - westchnęła - ...Tak, Endymion podoba mi się. Jednak... to niemożliwe byśmy byli razem... - zasmuciła się. W jej oczach zaszkliły się łzy.
- Jesteśmy księżniczkami księżyca, a on księciem Ziemi. Książę Endymion jest naszym wrogiem, Serenity. Nie możesz...
- To nieważne! Ja go kocham!... - podeszła do balustrady i spojrzała w kierunku Ziemi. - ...Kocham też Ziemię. Chciałabym na niej kiedyś zamieszkać razem z Endymionem. - westchnęła. Chwilę milczały, aż w końcu Kurai położyła dłoń na ramieniu siostry i oznajmiła:
- Skoro go kochasz, a on ciebie... - zbliżyła się do niej i spojrzała w jej niebieskie oczy. - ...to idź do niego. - oświadczyła z uśmiechem. Tym razem łzy Serenity wyleciały z oczu, ale były to łzy szczęścia, po czym wtuliła się w tors siostry.
- Dziękuję! Uwielbiam cię! Odwdzięczę się. - i wybiegła jak burza z pokoju aż do sali, gdzie odbywał się bal. Tam odbyła rozmowę ze swoim księciem. Rozmowę księcia i blond włosej księżniczki na balu przerwał okrzyk dwóch kotów. Były to niezwykłe koty, gdyż one mówiły i miały na czołach sierp złotego księżyca odwrócone do góry nogami.
- Ziemianie atakują! - zawołał biały kot.
- Królowa Beryl zebrała wojska i naciera na księżyc!! - dodał czarny kot. Jak było do przewidzenia... panika wśród zgromadzonych ludzi. Usłyszawszy to królowa Selene musiała coś zrobić. Ziemianie atakowali Srebrne Milenium bezlitośnie. Na czele ziemian stało czwórka generałów Królestwa Ciemności. Dowodziła nimi królowa Beryl. Niszczyli wszystko i zabijali każdego kto im wszedł w drogę. Pozostali tylko książę Endymion, siostry, Serenity i Kurai oraz królowa Selene, a także dwa koty. Królowa zwróciła się do czarnowłosej umierającej córki:
- Kurai, muszę coś zrobić byś żyła, a także inne czarodziejki, twoja siostra, a także Endymion. Użyję Srebrnego Kryształu byś żyła w innym ciele i pomagała swej siostrze i innym czarodziejkom. Zrobisz to dla mnie i swej siostry? - spytała. Kurai popatrzyła na matkę, ujęła jej rękę w swoją i uśmiechnęła się.
- Oczywiście, matko. Zrobię wszystko co w mej mocy, by Serenity pokonała Metalię gdyby powróciła kiedyś do życia. Obiecuję. - przyrzekła, a potem jej głowa opadła na bok. Selene uśmiechnęła się słabo, a potem wstała i ze łzami w oczach pobiegła ku drugiej córce krzycząc:
- Serenity! Nie! - krzyknęła. Zobaczyła zarówno drugą córkę jak i Endymiona.
- Księżniczka Serenity nie żyje! - zawołała z radością w głosie królowa Beryl.
- Serenity... nie... - szepnęła Selene. Kobieta padła na kolana. Oba koty były przy niej dotrzymując towarzystwa, ale to nie wystarczyło, gdyż królowa księżyca włożyła do Księżycowej Pałeczki Srebrny Kryształ.
- Pani, czy ty chcesz... - zaczęła Luna.
- Nie mam wyboru. Dacie te Berło Serenity. - oświadczyła.
- Ale... pani, czemu nie księżniczce Kurai? - spytał Artemis.
- Bo ona będzie w ciele ziemianki i nie będzie pamiętać swej przeszłości ani używać Księżycowego Berła do dnia aż królowa Beryl zacznie działać. W snach ziemianki będzie cień księżniczki Kurai i prowadziła ją przez to, co robi Serenity i inne wojowniczki. Dopiero, gdy Serenity uwierzy w Kurai jej siostra przypomni sobie kim były tutaj, w Srebrnym Milenium i będzie mogła chronić wszystkich. - objaśniła.
- Rozumiem... - powiedziała Luna. - ...ale jeśli użyjesz Srebrnego Kryształu... twoje życie, pani...
- Trudno. Jeśli jest taka cena, by pokonać Metalię nie mam wyboru... - wstała i wyciągnęła ku górze Berło i zawołała: - ...Uzdrowicielska Moc Księżyca! - ze Srebrnego Kryształy wyleciały różowe i białe promienie kierując się ku ciemnej masie, która z chwili na chwilę została niszczona.
- Co to?... - spytała królowa Beryl. - ...Czy to prawdziwa moc Srebrnego Kryształu?! Nie! Królowo Metalio! NIE!!!! - wrzasnęła. Po kilku chwilach, gdy ciemna chmura zniknęła, Beryl została zabita, a generałowie uciekli wraz z ziemianami. Królowa Selene leżała pół przytomna na zniszczonych kolumnach ustawionych w pozycji krzyża. Obok niej stały dwa koty.
- Luno, Artemisie, proszę was byście przekazali te Berło księżniczce Serenity. Jest on symbolem władzy i tylko rodzina królewska może jej używać. Nikt inny. Jeśli wpadnie w niepowołanie ręce, a szczególnie w ręce Królestwa Ciemności świat zostanie zniszczony... - wstała i wyciągnęła rękę ze Srebrnym Kryształem ku Ziemi i oświadczyła: - ...Kurai, moją prośbą jest to byś zamieszkała we śnie jednej z ziemianek w czasie pokoju, a wy czarodziejki wojowniczki, ty moja druga córko Serenity i ty Endymionie także w tamtych czasach zamieszkajcie. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi w czasie pokoju. - po tych słowach Kryształ poleciał ku Ziemi, zawisł na chwilę i uniósł w górę wszystkie wojowniczki, dwóch księżniczek i jednego księcia. Nagle-niespodziewanie głowa królowej opadła na bok.
- Królowo... - jęknęła Luna, a łzy poleciały z jej oczu. Nagle Pałeczka wyleciała z ręki Selene i zawisła obok kotów, a potem spowodował, że zasnęły w dziwnych pojemnikach i także poleciały w ślad za wojowniczkami.
sobota, 20 lipca 2013
Czarodziejki - bohaterzy kanoniczni
Bunny Tsukino jest uczennicą żyjącą w XX-wiecznym Tokio. Gdy ją poznajemy ma 14 lat i uczy się w Jūban Junior High School w dzielnicy Minato, gdzie również mieszka (w domku jednorodzinnym) ze swoimi rodzicami (matką Ikuko i ojcem Kenji) oraz młodszym bratem Shingo.
Bunny była zwykłą, przeciętną dziewczyną, z dobrego domu. Bunny nie jest pilną uczennicą, w dodatku leniwą, płaczliwą, często spóźniającą się na lekcje lub na nich zasypiającą. Mimo wszystko jest osobą szybko nawiązującą kontakty międzyludzkie, nie kierującą się uprzedzeniami, przez co wielokrotnie pokazuje swoją naiwność. W szkole ma wielu znajomych, ale jej najlepszą przyjaciółką jest Naru Osaka. Poza nią dobrze dogaduje się z Umino Gurio, który na początku jest zakochany w Bunny.
Jej chłopakiem i przyszłym mężem jest Mamoru Chiba, z którym na początku "darła koty". Tak było dopóki nie odkryli swej prawdziwej tożsamości i przeszłości (ep. 34/35). Od tej pory (z kilkoma przerwami) tworzą parę. Mamoru pieszczotliwie nazywa ją Księżycowa Pyza. Dostała od Luny księżycowy Sierp co jest symbolem władzy w Księżycowym Milenium na księżycu. Z początku Bunny nie zdaje sobie sprawy, że powinna być bardziej odpowiedzialna. Dopiero w serii Sailor Moon R, gdy w dwóch odcinkach jej Księżycowy Diadem nie działa przeciw wrogom otrzymuje od swej dawnej matki królowej Selene nową broszkę przemiany z Księżycowym Kryształem wewnątrz niej i udaje się jej nie tylko przemienić w nową Sailor Moon, lecz i zyskać nową moc, no i także pewność siebie.
Pewnego pięknego dnia Bunny, jak zwykle spóźniając się do szkoły, ratuje czarną kotkę z dziwnym półksiężycem na czole z rąk chłopców, którzy zwierzaka maltretowali. Już w pierwszym odcinku serii Sailor Classic dowiadujemy się, że kotka ta ma na imię Luna. Luna nie tylko mówi ludzkim głosem, ale również ma za zadanie znaleźć wraz z pozostałymi wojowniczkami (które tak a propos również ma odnaleźć) Księżycową Księżniczkę o imieniu Serenity. Bunny dostaje od kota broszkę przemiany. Okazuje się, że jest to Broszka Transformacji, a po słowach: "Potęgo Księżyca, Przemień Mnie!" zmienia się w Sailor Moon. Na początku całkowicie nieświadoma powierzonego jej zadania, Bunny zgadza się znaleźć wraz z Luną pozostałe wojowniczki i księżniczkę. Panna Tsukino w początkowych odcinkach serii Classic na pewno nie jest typem bohatera ratującego ludzkość przed złem. Wręcz przeciwnie – boi stanąć do walki z demonami, płacze, a z każdej opresji ratuje ją tajemniczy Taxedo – tajemniczy chłopak/mężczyzna, w którym Bunny z miejsca się zakochuje. W pewnych odstępach czasu dołączają do niej pozostałe Wojowniczki z Wewnętrznego Układu Słonecznego: Sailor Merkury (w odc. 8), Sailor Mars (w odc. 10), Sailor Jupiter (w odc. 25) i Sailor Venus (w odc. 33). Mimo walki ze złem Bunny w dalszym ciągu wiedzie stosunkowo spokojne, ułożone życie.
Księżniczka Serenity
Z serii Classic dowiadujemy się, że Bunny to reinkarnacja Księżniczki Serenity, następczyni tronu w Księżycowym Królestwie (odc. 34/35). Księżniczka Serenity często odwiedzała Ziemię, aby zobaczyć prawdziwą zieleń, choć było to zakazane. Na jednej ze swoich wizyt spotkała się z następcą tronu Ziemi, księciem Endymionem i się zakochała. Podczas ataku, który spowodował upadek Księżycowego Milenium, książę Endymion zginął chroniąc Serenity. Królowa Metalia (mroczna magia i władczyni Królestwa Ciemności) unicestwia całe królestwo wraz księżniczką i księciem Endymionem. Matka Serenity była w stanie zapieczętować zło, które zapoczątkowało atak, ale wszyscy uczestnicy ataku zostali zabici. Przed własną śmiercią (spowodowaniem użyciem całej mocy Srebrnego Kryształu), królowa użyła Srebrnego Kryształu aby dać swojej córce i innym drugą szansę na życie, w szczególności mając nadzieję, że tym razem Serenity i Endymion mogliby znaleźć szczęście we dwoje. Ostatecznie Serenity reinkarnuje się jako Bunny Tsukino w XX wieku. Bunny czasami przybiera formę księżniczki, gdy potrzebna jest większa moc niż ta, jaką posiada Sailor Moon.
Królowa Serenity
W anime nie jest dokładnie wyjaśnione, jak doszło do tego, że Usagi żyje w XXX wieku jako Nowa Królowa Serenity.Gdy miała 22 lata, dzięki Srebrnemu Kryształowi ona i Mamoru (jako Serenity i Endymion) przestali się starzeć. W XXX wieku rządzą razem w Kryształowym Tokio. Podczas ataku Bractwa Czarnego Księżyca znika Srebrny Kryształ, a Królowa Serenity zostaje uwięziona w pałacu i nikt nie wie, czy żyje. Jej córka - Mała Dama, cofa się w czasie, by od poprzedniego wcielenia matki (Chibiusa nie wie, że Usagi z XX wieku to jej własna matka) wziąć Kryształ i uratować swą matkę. Sailor Moon (z XX wieku) przybywa do Kryształowego Tokio i pokonuje Bractwo Czarnego Księżyca.
Ami Mizuno jest uczennicą żyjącą w XX-wiecznym Tokio. Gdy ją poznajemy ma 14 lat i uczy się w Jūban Junior High School w dzielnicy Minato. Jej rodzice są rozwiedzeni. Mieszka z matką, która jest lekarzem, w rezydencji w dzielnicy Minato. Jej ojciec jest podróżującym malarzem, który często wysyła jej obrazy zamiast listów. Jedną z najbardziej podkreślanych cech Ami jest jej niezwykła inteligencja IQ 300, mówi także płynnie w języku angielskim. Jej rówieśnicy patrzą na nią z mieszaniną podziwu i niechęci, źle interpretując jej nieśmiałość jako snobizm, co sprawia jej kłopot z nawiązywaniem nowych przyjaźni. Ami jest przedstawiona jako słodka, łagodna i lojalna, a także nieznacznie niepewna.
W dzieciństwie nigdy nie miała nikogo bliskiego. Zawsze była odrzucona. Dyskryminowano ją za to, że była bystrą dziewczynką, która nie umie nic innego tylko się uczyć. W rezultacie nabawiła się strachu przed odrzuceniem i uważała, by nikogo nie zranić w obawie o stratę tej osoby. Pilnowała się, by nie wydawać się zbyt prostolinijną, by nie winić ludzi w przypadku, gdy mogliby zezłościć się na nią i dlatego przepraszała za wszystko, co się działo, niezależnie czy była to jej wina, czy nie. Wolała siedzieć cicho niż powiedzieć coś źle. Nie chciała nikomu zawracać głowy swoimi problemami i zatrzymywała je dla siebie.
Uwielbia czytać i marzy o zostaniu lekarzem jak jej matka. W anime stoi przed dylematem, z uwagi na możliwość studiowania w Niemczech, udaje się aż na lotnisko przed zmianą zdania o pozostaniu w Japonii i walką ze złem ze swoimi przyjaciółkami. Oprócz czytania, Ami lubi grać w szachy i pływać w celu zrelaksowania się. Ami jest jedną z nielicznych dziewcząt w serii, której rodzinna sytuacja jest wyraźnie opisana w anime.
Czarodziejka z Merkurego
Ami dzięki Piórze Transformacji Merkurego potrafi zmienić się w Sailor Mercury. Nosi strój w odcieniach koloru niebieskiego. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Merkury nosi nazwę Suisei: pierwsze słowa znaczy "woda", a drugie wskazuje na obiekt astronomiczny. Choć użyto rzymskiej nazwy planety, moce Sailor Mercury opierają się na wodzie ze względu na ten aspekt japońskiej mitologii.
Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna, Sailor Mercury zyskuje dodatkowe moce. Pierwsza zmiana ma miejsce w 35 akcie mangi, kiedy zdobywa Mercury Crystal, jej strój staje się podobny do stroju Super Sailor Moon. Nie podano nazwy transformacji. Ami także przemienia się w Sailor Mercury dzięki Pałeczce Transformacji Merkurego, a jej trzecią i ostatnią przemianą w anime jest Super Sailor Mercury dzięki Pałeczce Kryształowej Transformacji Merkurego.
Jej głównym zadaniem jest ochrona księżniczki Serenity, czyli Usagi Tsukino, która przemienia się w Sailor Moon. W XXX wieku ochrania królową Serenity jej mężem Królem Endymionem oraz ich córką Chibiusą. Ona wraz innymi czarodziejkami(Sailor Mars, Sailor Jupiter i Sailor Venus) ochroniły ją przed ostateczną śmiercią tworząc barierę ochronną wokół kryształowego zamku, w której leżała uśpiona królowa
Rai Hino
Gdy poznajemy Rei ma 14 lat i uczy się w T.A. Girls' Academy. - prywatnej katolickiej szkole dla dziewcząt. Jest to piękna dziewczyna o długich, czarnych włosach i badawczym spojrzeniu. W serii Sailor Stars została przyjęta bez egzaminów do Jūban Senior High School (przywilej uczniów chodzących wcześniej do szkoły, w której była Rei). W innych adaptacjach jej osobowość jest nieco inna. Jest bardzo rezolutna, energiczna, ambitna, uparta i lubi dominować, ale jest też uduchowiona i romantyczna. Rei jest doskonałą i mądrą wojowniczką; to najbardziej żywiołowa, pewna siebie i lubiąca grać pierwsze skrzypce ze wszystkich Czarodziejek. Zawsze umie sobie poradzić w trudnej sytuacji. Jej marzeniem jest zostać piosenkarką, modelką, seiyū, aktorką i dobrą żoną. Jest świetną organizatorką.
Rei ma powodzenie u płci przeciwnej. Była zainteresowana Mamoru, z którym chodziła na początku pierwszej serii. Potem jej uczucie kieruje się w stronę Yūichirō Kumady, młodego chłopaka, który, jak się okazuje, porzucił cały majątek i udawał biednego, by dołączyć do świątyni do Rei. Jednak ich uczucie nie jest opisane szczegółowo. W mandze, w okresie Kryształowym Tokio kochała generała Jadeite
Jej matka zmarła gdy Rei była bardzo młoda, a jej ojciec jest znanym politykiem, który bardziej dba o swoją pracę niż o swoją córkę, odwiedzając Rei jedynie w dniu jej urodzin. Rei posiada wrodzone zdolności do przewidywania przyszłości, identyfikowania nieznanego wroga i kontaktów z siłami nadprzyrodzonymi (przez czynienie znaków z ognia). Lubi medytacje oraz czytanie poezji — sama także pisze. Należałoby jeszcze wspomnieć, że Sailor Mars do walki używa także magicznego pergaminu ze świątyni jej dziadka. Czasem pomagają Rei też dwa czarne kruki — Phobos i Deimos (ich imiona pochodzą od nazw księżyców Marsa).
Czarodziejka z Marsa jako druga z wojowniczek dołączyła do Czarodziejki z Księżyca. Jako Czarodziejka z Marsa włada ogniem i ciepłem, ma także różne zdolności metapsychiczne związane z jej rolą jako miko w świątyni Shintō, w której mieszka. Oprócz głównej części serii Sailor Moon. Rei dzięki Piórze Transformacji Marsa potrafi zmienić się w Sailor Mars. Nosi strój w odcieniach czerwieni i purpury. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Mars nosi nazwę Kasei (jap. 火星?): pierwsze kanji znaczy "ogień", a drugie wskazuje na obiekt astronomiczny. Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna, Sailor Mars zyskuje dodatkowe moce. Pierwsza zmiana ma miejsce w 36 akcie mangi, kiedy zdobywa Mars Crystal, jej strój staje się podobny do stroju Super Sailor Moon. Nie podano nazwy transformacji[a]. Rei także przemienia się w Sailor Mars dzięki Pałeczce Transformacji Marsa, a jej trzecią i ostatnią przemianą w anime jest Super Sailor Mars dzięki Pałeczce Kryształowej Transformacji Marsa.
Jej głównym zadaniem jest ochrona księżniczki Serenity, czyli Usagi Tsukino, która przemienia się w Sailor Moon. W XXX wieku ochrania królową Serenity jej mężem Królem Endymionem oraz ich córką Chibiusą. Ona wraz innymi czarodziejkami(Sailor Merkury, Sailor Jupiter i Sailor Venus) ochroniły ją przed ostateczną śmiercią tworząc barierę ochronną wokół kryształowego zamku, w której leżała uśpiona królowa.
Makoto Kino posiada silną i niezależną osobowość, jej najbardziej podkreślaną cechą fizyczną jest jej niezwykła wysokość. Jest również bardzo silna fizycznie, wielbicielka sztuk walki i bardzo skryta osoba, stroniąca od większych grup ludzi. Poznajemy ją po tym jak przenosi się do szkoły, w której uczą się Usagi i Ami – Jūban Junior High School. Wyróżnia się tu tym bardziej, że jej szkolny mundurek różni się od wszystkich innych, gdyż nie mogąc znaleźć żadnego w jej rozmiarze szkoła zezwoliła, aby nosiła stary mundurek.
Kiedy pojawia się w nowej szkole, uczniowie boją się jej ze względu na jej siłę fizyczną. Makoto jednakże ma jeszcze inny powód, by nie ufać ludziom. Dawno temu zakochała się w pewnym chłopaku, który ją opuścił. Od tamtej pory wielu napotkanych kolegów przypomina jej o tamtej miłości. Z początku jest bardzo samotna. Mieszka sama, ponieważ jej rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Nauczyła się świetnie radzić sobie w życiu i być niezależna. Potrafi doskonale gotować, a w przyszłości pragnie prowadzić własną cukiernię i kwiaciarnię. Jej domowe talenty są wyjaśnione jako celowy zabieg, aby przezwyciężyć jej charakter chłopczycy
Czarodziejka z Jowisza
Makoto dzięki Piórze Transformacji Jowisza potrafi zmienić się w Sailor Jupiter. Nosi strój w odcieniach zieleni i różu. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Jowisz nosi nazwę Mokusei: pierwsze kanji znaczy "drzewo", a drugie wskazuje na obiekt astronomiczny.
Czarodziejka z Jowisza jest czwartą z wojowniczek Senshi, która dołączyła do Czarodziejki z Księżyca, pełni funkcję "siły" grupy. Oprócz tego, że jest bardzo silna fizycznie, jest w stanie wygenerować, kontrolować i manipulować grzmoty i błyskawice, niektóre z jej mocy są oparte na roślinach. Jej przyjaciele rzadko używają jej pełnego imienia, zwykle skracają je do Mako-chan.
Wyjątkowo większość jej ataków jest opartych na jej drugiej mocy, piorunie, co jest odniesieniem do rzymskiego boga Jowisza. Jest zdecydowanie fizycznie najsilniejsza z wojowniczek Senshi. Na początku mangi , zawsze ma krótkie anteny pochodzących z tiarą, który służy jako piorunochron, w końcu ma to na taką samą rolę jak w anime, i rozciąga się w górę tylko, gdy wezwanie błyskawic.
Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna, Sailor Jupiter zyskuje dodatkowe moce. Pierwsza zmiana ma miejsce w 37 akcie mangi, kiedy zdobywa Jupiter Crystal, jej strój staje się podobny do stroju Super Sailor Moon. Nie podano nazwy transformacji[c]. Makoto także przemienia się w Sailor Jupiter dzięki Pałeczce Transformacji Jowisza, a jej trzecią i ostatnią przemianą w anime jest Super Sailor Jupiter dzięki Pałeczce Kryształowej Transformacji Jowisza.
W mandze Makoto była Księżniczką na swojej rodzinnej planecie – Jowiszu. Była także obrończynią Księżniczki Serenity. W mandze była związana z Nephrite. Jeszcze za czasów Srebrnego Millenium jako księżniczka mieszkała w zamku Io Castle – zamku orbitującym wokół Jowisza. Królowa Serenity dała go jej, kiedy Księżniczka się urodziła.
Jej głównym zadaniem jest ochrona księżniczki Serenity, czyli Usagi Tsukino, która przemienia się w Sailor Moon. W XXX wieku ochrania królową Serenity jej mężem Królem Endymionem oraz ich córką Chibiusą. Ona wraz innymi czarodziejkami(Sailor Merkury, Sailor Mars i Sailor Venus) ochroniły ją przed ostateczną śmiercią tworząc barierę ochronną wokół kryształowego zamku, w której leżała uśpiona królowa.
Minako Aino jest po raz pierwszy przedstawiona w mandze jako Sailor V, w której odgrywa główną rolę. Zostaje przebudzona jako Senshi przez białego kota Artemisa, kiedy ma trzynaście lat. Artemis mówi jej, że jej obowiązkiem jest stać się piękną wojowniczką Sailor V. Artemis wyjaśnia, że Wenus i Ziemia są "bliźniaczymi planetami" mając podobny rozmiaru i wagę, i że musi chronić Ziemię od jej wrogów. Pokazuje jej Magellan Castle krążący wokół Wenus i mówi, że należy do niej, choć istnienie tych zamków jest ujawnione innym czarodziejkom dopiero pod koniec serii Sailor Moon.
Minako jest opisana jako wysportowana, wesoła, romantyczna, i mądra osoba. Artemis mieszka w domu Minako (podobnie jak Luna mieszka w domu Usagi) i jest jednym z jej najbliższych przyjaciół. Minako żyje z obojgiem rodziców, chociaż odniesień do jej życia rodzinnego jest niewiele w serii Sailor Moon. W serii Sailor Moon poznajemy ją gdy ma 14 lat. Początkowo Minako chodziła do szkoły Shiba Koen. Kiedy bohaterki zaczynają liceum dołącza do Usagi, Ami, Rei i Makoto w Azabu Juban High School. Jednym z jej największych miłości jest siatkówka, tak jak pokazano na początku pierwszego rozdziału Sailor V, w liceum dołącza do klubu piłki siatkowej. Jej ulubionym przedmiotem jest Wychowanie Fizyczne.
Marzeniem Minako jest zostanie idolką, więc bierze udział w przesłuchaniach w miarę możliwości. W ostatniej serii (Sailor Stars) bierze nawet udział w konkursie dla młodych talentów. Można zauważyć, że Minako bardzo podoba się Yatenowi. On nie pozostaje jej obojętny. Została także nieoficjalnym samozwańczym menażerem Trzech Gwiazd.
Czarodziejka V. Początkowo poznajemy ją jako główną bohaterkę serii mang autorstwa Naoko Takeuchi pt. Hasło brzmi: Sailor V, który jest prequelem serii Sailor Moon. W tej serii (i na początku serii Sailor Moon) występuje pod pseudonimem Czarodziejka V (jap. セーラー V Sērā V?, Sailor V) (V to skrót od "Venus"). Fabuła mangi Sailor V jest na ogół zgodna z fabułą nowszej serii, jednak są one traktowane przeważnie jako oddzielne historie.
W anime Minako ma nieco inną historię, spędziła trochę swojego czasu jako Sailor V w Anglii, gdzie poznała młodą oficer Interpolu o imieniu Katarina, która nauczyła ją angielskiego, a także młodego człowieka o imieniu Alan, w którym się zakochała. Po tym jak Sailor V została złapana w wybuchu i uważano, że nie żyje, widząc ich oboje razem zorientował się, że bez jej wiedzy zostali parą. Wkrótce później wróciła do Japonii. Dużo też podróżowała. W wyniku jej ostatnich bitew, kiedy Minako spotyka inne czarodziejki, ma dość poważną osobowość i jest bardzo skupiona na swojej misji jako Senshi.
Czarodziejka z Wenus jako piąta z wojowniczek dołączyła do Czarodziejki z Księżyca, chociaż jej niezwykłe umiejętności zostały przebudzone jako pierwsze. Jako Czarodziejka z Wenus posiada moce oparte na uczuciu miłości. Chce zostać sławną piosenkarką.
Minako dzięki Piórze Transformacji Wenus potrafi zmienić się w Sailor Venus. Nosi strój w odcieniach pomarańczy i granatu, włosy ma spięte czerwoną kokardę. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Wenus nosi nazwę Kinsei: pierwsze kanji znaczy "złoto", a drugie wskazuje na obiekt astronomiczny. W przeciwieństwie do innych Senshi, jej specjalne umiejętności nie pochodzą od tego żywiołu zawartego w nazwie planety, lecz są oparte na koncepcji miłości, jest to odniesienie do rzymskiej bogini miłości Wenus. Jednak ze złota wykonane jest kilka broni, z których korzysta jako Sailor Venus, a kilka z jej ataków zawiera słowo "półksiężyc" w nazwie, głównie nabyte za czasów bycia Sailor V.
Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna, Sailor Venus zyskuje dodatkowe moce. Pierwsza zmiana ma miejsce w 39 akcie mangi, kiedy zdobywa Venus Crystal, jej strój staje się podobny do stroju Super Sailor Moon. Nie podano nazwy transformacji[d]. Minako także przemienia się w Sailor Venus dzięki Pałeczce Transformacji Wenus, a jej trzecią i ostatnią przemianą w anime jest Super Sailor Venus dzięki Pałeczce Kryształowej Transformacji Wenus.
W mandze Minako była Księżniczką na swojej rodzinnej planecie – Wenus. Była także obrończynią Księżniczki Serenity. W mandze była związana z Kunzite. Jeszcze za czasów Srebrnego Millenium jako księżniczka mieszkała w zamku Magellan Castle – zamku orbitującym wokół Merkurego. Królowa Serenity dała go jej, kiedy Księżniczka się urodziła. W mandze Sailor V dowiadujemy się, że zakochał się w niej Adonis – żołnierz z jej armii, która była później pod dowództwem Endymiona.
Haruka Tenō
Haruka jest upartą i opiekuńczą osobą, ale także o silnej woli, jest zdolna i urzekająca. Formalnie przedstawiona jest w serii SS M, choć jej sylwetka pojawia się obok Czarodziejki z Neptuna w ostatnim odcinku serii SS R. Haruka uczęszcza do pierwszej klasy szkoły średniej Mugen Gakuen (bardzo ekskluzywnej uczelni). Haruka jest kierowcą wyścigowym, mimo że ma zaledwie szesnaście lat. Biorąc pod uwagę datę jej urodzin i japoński rok szkolny jest jedną klasę wyżej niż inne dziewczyny. Poza swoim związkiem z Michiru, Haruka jest także bliską przyjaciółką Stetsuny, ponieważ trzy z nich ściśle ze sobą współpracują jak Outer Senshi (Czarodziejki Zewnętrznego Układu Słonecznego). Po zniszczeniu Death Busters (Bractwa Śmierci) i odrodzeniu Czarodziejki z Saturna jako niemowlę, postanawiają stać się jej rodziną i się nią opiekować. W późniejszych seriach pokazane jest, jak we czwórkę żyją razem. Nie jest wspomniane nic o życiu rodzinnym Haruki, choć ona i Michiru Kaiō wydają się być dość bogate. W mandze Haruka mówi, że ona i Michiru mają "bogatych opiekunów". Największym marzeniem Haruki, zanim jeszcze stała się Czarodziejką z Urana, jest zostanie profesjonalnym kierowcą wyścigowym. Dlatego też jest to jej ulubione hobby, a jazda znajduje się na liście jej najlepszych umiejętności. Jest również wprawioną biegaczką, należy do szkolnego klubu lekkoatletycznego. Haruka potrafi również grać na pianinie, czasami grając w akompaniamencie podczas występów Michiru grającej na skrzypcach. Podczas gdy wychowanie fizyczne jest jej ulubionym przedmiotem, współczesny japoński jest jej najmniej lubianym. Choć Haruka lubi droczyć się z innymi, jest speszona, kiedy ktoś jej dokucza.
Czarodziejka z Urana
Haruka potrafi zmienić się w Sailor Uranus. Nosi strój w odcieniach granatu i złota. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Uran nosi nazwę Ten'nōsei (jap. 天王星?): pierwsze dwa znaki kanji znaczą "niebiański", a drugie wskazuje na obiekt astronomiczny. Również według greckiej mitologii Uranos był bogiem nieba, dlatego też na nim oparte są moce Sailor Uranus. Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna, Sailor Uranus zyskuje dodatkowe moce.
Michiru Kaiō
Michiru jest bardzo uprzejmą osobą o spokojnym charakterze, której uczuć nie może zranić nawet protekcjonalne traktowanie. Chociaż sympatyczna, nie jest osobą towarzyską. Michiru jest ponadto elegancka, delikatna i wyrafinowana. Zdecydowanie inteligentna, przejawia zainteresowania w dziedzinie sztuki, w tym muzyki. Usagi, dla której to spostrzeżenie jest szczególnie istotne, stwierdziła kiedyś, że Michiru to idealny przykład księżniczki.
Przedstawiona po raz pierwszy Michiru uczęszcza do Mugen Gakuen z Haruką i drugą z najmłodszych wojowniczką ze wszystkich czarodziejką Hotaru Tomoe (najmłodszą wojowniczką jest Chibiusa - Sailor Chibi Moon). W anime nie wymienia się szkoły, do której dziewczęta uczęszczają po zniszczeniu ich szkoły.
Czarodziejka z Neptuna
Michiru potrafi zmienić się w Czarodziejkę z Neptuna. Nosi strój w kolorach morskim i modrym. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. W języku japońskim planeta Neptun nosi nazwę Kaiōsei (jap. 海王星?). Pierwsze dwa znaki kanji znaczą "król morza", a trzeci wskazuje na obiekt astronomiczny. Również według rzymskiej mitologii Neptun był bogiem wody i morza, dlatego też na nim oparte są moce Czarodziejki z Neptuna. Z czasem staje się znacznie silniejsza i potężna - Michiru zyskuje dodatkowe moce.
Setsuna Meiō
Setsuna jest najstarszą z Sailor Senshi. Jej osobowość została opisana jako odległa i nieco samotna, jednak okazuje ciepłe uczucia i przywiązanie względem Chibiusy[2]. Kiedy się reinkarnuje staje się bardziej przyjacielska, ale wciąż nie jest bardzo emocjonalna, choć są momenty w mandze, gdzie wyraża znacznie więcej emocji niż anime. Później dba o Hotaru wraz z Michiru i Haruką. Jej hobby to moda. Setsuna sama projektuje sobie ubrania i marzy o tym, by zostać dobrą projektantką mody.
W przeciwieństwie do innych Senshi jest wątpliwe, czy jest ona w pełni człowiekiem; Setsuna została opisana jako "bogini, wiecznie strzegąca Wrót Czasoprzestrzeni". Urodziła się pod znakiem Skorpiona, co jest ekwiwalentem dla Plutona.
Sailor Pluto pojawia się tylko kilku odcinkach anime. W przeciwieństwie do Sailor Neptune i Sailor Uranus jest przychylna innym Sailor Senshi i pomaga im przy różnych okazjach.
Czarodziejka z Plutona
Setsuna potrafi zmienić się w Sailor Pluto. Nosi strój w kolorach czarnym i almandynu. Jej osobowość nie różni się od tej sprzed transformacji, chociaż posiada pewne specjalne umiejętności. Jej wygląd (w tym wysokość i fryzura) zmienia się nieco w ciągu całej serii, ze względu na podróże w czasie.
Czarodziejka z Plutona posiada władzę nad czasem i przestrzenią[h], zazwyczaj stacjonuje przy Wrotach Czasoprzestrzeni, aby zapobiec ich użyciu. Musi przestrzegać trzy "tabu" – zasady, które nie wolno jej złamać: nie wolno jej podróżować w czasie; nie może porzucić swojego stanowiska przy Wrotach; nigdy nie może spowodować, aby czas stanął. Jeśli ona zatrzyma czas, utraci swoje życie[i]. W trakcie serii Sailor Pluto łamie wszystkie trzy z tych reguł. Z czasem staje się znacznie silniejsza. Jej drugą i ostatnią przemianą w anime jest Super Sailor Pluto.
Hotaru Tomoe
Hotaru zostaje po raz pierwszy przedstawiona, gdy zaprzyjaźnia się z Chibiusą. Nie miała przyjaciół, aż poznała Chibiusę i Usagi. Zwykle ubierała się na czarno lub inny ponury kolor. Hobby Hotaru jest dość niezwykłe – kolekcjonuje ona lampy. W anime nie była popularna wśród kolegów z powodu swoich mocy i dziwnych napadów, jak zmiany osobowości. Odpowiedzialna była za to Mistress 9, zła jednostka, która w niej rezydowała od 5 roku życia. Zwykle Mistress 9 jest uśpiona, ale czasem budzi się i całkowicie przejmuje kontrolę nad ciałem Hotaru, wtedy dziewczyna traci świadomość. W domu jest pod ciągłą kontrolą osobistej asystentki ojca, Kaolinite (Kaori Kuromine), zastąpionej potem przez Pięć Wiedźm. Hotaru jest słaba fizycznie (z powodu drzemiącej w niej Mistress 9), nie lubi wysiłku, szybko się męczy. W stresujących sytuacjach dostaje duszności uniemożliwiających zachowanie pionu.
Hotaru posiada potężną siłę uzdrawiania i nieraz, jeszcze nieświadomie, ratowała Usagi życie. Sailor Saturn jest obok Sailor Moon najpotężniejsza ze wszystkich wojowniczek. Chęć do życia Hotaru osłabia Mistress 9. Dlatego Germatoid i Kaolinite dbają, aby jej dzieciństwo było smutne i samotne. Mimo to, nie zabraniają jej widywać się z Chibiusą (mogłoby to ich zdekonspirować).
W anime Hotaru nie posiada cybernetycznego ciała, ale jest wyrzutkiem z powodu swoich mocy i ataków. Jej matka nie żyje, a jej ojciec nie umiera jak w mandze, ale żyje nawet w zakończeniu serii Super. Opiekuje się Hotaru do momentu, gdy Czarodziejka z Plutona prosi o nią w pierwszej części serii Sailor Stars. Nie wiadome jest, czy wróci do ojca po bitwie.
Wiek Hotaru zmienia się wciągu serii, po raz pierwszy przedstawiona jest jako 12-latka, następnie odradza się jako dziecko i szybko rozwija się osiągając wiek około 4 lub 5 lat, a następnie osiąga swój odpowiedni chronologiczny wiek
Czarodziejka z Saturna
Hotaru potrafi zmienić się w Sailor Saturn. Nosi strój w odcieniach fioletu i bordo. Pierwsza wersja tego munduru ma rękawy w kształcie płatków, broszkę w kształcie srebrnej gwiazdy i podobną na wstążce noszonej na szyi, rękawice i sznurowane buty na obcesie sięgające kolan. Sailor Saturn jest szczególnie rozpoznawalna przez Glewię Ciszy, którą nosi i którą może użyć do zniszczenia świata lub światów. Posiada także zdolność uzdrawiania drobnych ran zarówno w jej cywilnej, jak i w postaci Czarodziejki.
Jako Sailor Saturn jest wojowniczką zniszczenia, której przeznaczeniem jest doprowadzenie świata do zagłady. Sama Hotaru nie jest świadoma swojej mocy. Jej moce obudziły się w momencie, gdy trzy Talizmany Sailor Uranus, Neptune i Pluto zostały zgromadzone.
W sezonie piątym Hotaru w kilka dni przeobraziła się z niemowlęcia w dziesięciolatkę. Gdy poczuła, że zbliża się wróg gorszy niż którykolwiek wcześniej. W wieku (z wyglądu) kilku lat nie różniła się od innych dzieci i cieszyła się życiem w sposób typowy dla rówieśników. Do czasu aż przypomniała sobie wszystko z poprzedniego wcielenia. Jednak grono jej przyjaciół ogranicza się tylko do innych Outer Senshi. Nie trzyma z pozostałymi Czarodziejkami, gdyż dopuszcza ofiary w imię wyższej konieczności, a te przeszkodziłyby jej w tym. Stale gotowa na możliwość użycia z podniesioną głową swojego najpotężniejszego zaklęcia. Którego skutkiem byłoby nie tylko zniszczenie potężnego wroga, ale też jej samej. Hotaru jest jedyną Czarodziejką, która nigdy w nikim się nie zakochała.
Chibiusa bohaterka anime i mangi Czarodziejka z księżyca. Jest prawdziwą tożsamością Sailor Chibi Moon. Jej pełne imię to Usagi, ale żeby uniknąć nieporozumień, ludzie nazywali ją „Chibiusa”. W Kryształowym Tokio jej pełnym imieniem jest Usagi Small Lady Serenity.
Chibiusa pochodzi z przyszłości, XXX-wiecznego Kryształowego Tokio. Udała się w podróż w czasie do Tokio XX-wieku, pierwotnie aby uratować matkę, a później aby trenować jako wojowniczka Sailor Senshi. Była córką Nowek królowej Serenity i Króla Endymiona, przyszłych form Usagi Tsukino i Mamoru Chiba, a także wnuczką królowej Selene. Miała urządzenie, które ją chroniło – Luna-P, a także szarą kotkę o imieniu Diana, która była córką księżycowych kotów Luny i Artemisa.
Kiedy po raz pierwszy pojawiła się w anime miała około 6 lat, podczas gdy w mandze miała chronologicznie 901, ale nadal fizycznie i psychicznie była sześciolatką. Opóźnienie w jej starzenia się było spowodowane mocą Srebrnego Kryształu i fakt, że jej własne moce jako Senshi nie zostały w pełni obudzone.
W anime, zanim zdobyła zdolność do transformacji w Sailor Chibi Moon, Chibiusa również miała moc emitowania kolumny niezwykle potężnej energii z symbolu półksiężyca, który mógł pojawić się na jej czole. Miała zwyczaj to robić, kiedy była zaniepokojona lub przerażona, a kolumna energii była widoczna z daleka, co oznaczało, że Rodzina Czarnego Księżyca używała go jako sposobu na śledzenie jej
Sailor Chibi Moon czyli poprostu: Mała Czarodziejka z Księżyca. Bohaterka anime i mangi Czarodziejka z księżyca R i Czarodziejka z księżyca Super S. Jest też jedną z Czarodziejek Wewnętrznego Układu Słonecznego. Jej prawdziwą tożsamością jest Usagi "Chibiusa Tsukino. Wróciła do XX wiecznego Tokio w celu szkolenia na wojowniczkę i jak to powiedziała jej matka zdobycie przyjaciół.
W mandze Sailor Chibi Moon stawała się co najmniej o dwie głowy wyższa od jej postaci cywilnej po transformacji. Miało to miejsce również w anime, ale było to mniej widoczne.
Młode księżniczki Serenity i Kurai
Młode księżniczki od najmłodszych lat bardzo się lubiły i zżyły się ze sobą tak bardzo, że związał ich Los Przeznaczenia. Powyżej jest scenka jak przysięgają sobie, że jedna odda życie za drugą, gdyby coś się jednej z nich stało w przyszłości. Przez wiele lat pomagały sobie.
Księżniczki Serenity i Kurai jako 15-latki
Tu mamy scenkę jak już jako piętnastolatki zrywają kwiaty w królewskim ogrodzie. Kochały się aż do dnia ataku na Srebrne Milenium przez Królestwo Ciemności.
Serenity i Kurai
Po tym ataku zapomniały o swej przeszłości i tym, że się znały. Jednak przyrzeczenie pozostało nawet, gdy się odrodziły w nowych ciałach i innym czasie.
Nieśmiertelne Czarodziejki z księżyca
Tu mamy scenkę, gdy jako nieśmiertelne czarodziejki stają do walki z Mędrcem z Czarnego Bractwa. Jedna nie mogłaby go pokonać, ale razem są niepokonania. Od tamtego dnia często się spotykają i walczą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)