niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 12 - Nowy wróg

Minął tydzień od pokonania Jadeite...
         Pewnego dnia Rui, sławną i utalentowaną 15-letnią tenisistkę osaczyli przy szkole dziennikarze. Jednak i tak udało jej się odejść. Podczas przerwy lekcyjnej Bunny i Naru jak i wiele innych uczniów, w tym Michiko obserwowały trening Rui na boisku tenisowym.
- Wspaniale, siostrzyczko Rui! - zawołała Naru, gdy ta dobrze odbiła piłeczkę.
- Nie wiedziałam. - powiedziała Bunny spojrzawszy na nią.
- Czego nie wiedziałaś? - spytała Naru i także na nią spojrzała.
- Że Rui jest twoją starszą siostrą. - zauważyła blondynka.
- Co? - zdziwiła się.
- Nie wolno mieć sekretów przed przyjaciółkami. - stwierdziła Bunny.
- Ona nie jest jej starszą siostrą. - odezwała się Michiko "wychodząc jak spod ziemi" obok nich i wpatrując się w czarnowłosą trzecioroczną.
- Zgadza się... - przyznała jej rację Naru. - ...Jest o rok ode mnie starsza, a poza tym nosimy inne nazwiska. - zauważyła.
- Więc czemu powiedziałaś "siostrzyczka Rui"? - spytała.
- Jej matka była naszą wieloletnią klientką. Bardzo często bawiłyśmy się razem. Niestety jest ode mnie o rok starsza, więc traktuję ją jak starszą siostrę. Jesteśmy sobie bardzo bliskie. - wyjaśniła.
- To ładne. - powiedziała Bunny. Po kilku minutach pojawił się nieopodal nich wysoki przystojny mężczyzna o niebieskich oczach i długich brązowych kręconych włosach.


- Och, jaki przystojny! - zachwyciła się jakaś uczennica. Wszyscy spojrzeli w kierunku przybysza.
- O nie! - wyszeptała Michiko.
- To młody biznesmen. Ma siedzibę tu, nie daleko. - wyjaśniła inna uczennica.
- To stek bzdur!... - syknęła Michiko. - "Lepiej uważaj, Michiko. Tym razem nie mogą się zbyt wcześnie dowiedzieć, że to Nephrite, jeden z generałów Królestwa Ciemności..." - poradziła jej Kurai. - ...Racja. Musimy na niego uważać... - stwierdziła. - "...To prawda. Ty też uważaj. Jeśli wytypuje cię jako swoją ofiarę i Bunny się przemieni wszyscy dowiedzą się, że jesteś czarodziejką." - zauważyła Kurai. Tu Michiko przełknęła ślinę. - ...Mam nadzieję, że tak się nie stanie. - jęknęła już na samą myśl o tym przechodziły ją dreszcze. Nagle Nephrite skoczył przez płot i podszedł do jednej z młodych tenisistek, która grała z Rui.
- Podaj mi rakietę... - nakazał. Ta podał mu ją. - ...Serw! - zawołał szykując się do odbicia piłki. Dziewczyna rzuciła piłeczkę w górę i odbiła. Mężczyzna odbił tak mocno, że dziewczynę uderzył w dłoń.
- Jest nie dobrze. - szepnęła Michiko, gdy zobaczyła jak ten sięga po rakietę dając przedmiotowi negatywną siłę, by ta podnosiła poziom energii Rui. Nie zrobiła tego zbyt dyskretnie, bo usłyszała to Bunny.
- Co jest nie dobrze, Michiko? - zapytała. Czarnowłosa speszyła się z deka i próbowała cokolwiek wymyślić.
- Cóż,... mam... złe przeczucia... co do tego mężczyzny. Uważajcie na niego. - zająknęła się starając się wymyślić cokolwiek, by się nie wygadać o prawdziwej tożsamości Nephrite i jego zamiarach.
- Co takiego? - spytała Naru.
- Dlaczego mamy na niego uważać? To przecież przystojny mężczyzna. Wygląda niepozornie. - spytała Bunny.
- Jak to mówią ludzie: pozory mylą, więc na niego uważaj. - szepnęła do ucha blondynce, po czym spojrzała na najwyższy budynek, gdzie stał ów mężczyzna.
         Zapadł zmierzch. Michiko dowiedziała się od Simon, że Rui pokłóciła się z Naru. Już wtedy wiedziała, że coś się święci. Przechodząc obok korta tenisowego usłyszała rozmowę Bunny i Naru o tym, że jej przyjaciółka tu trenuje po szkole.
- Zaczyna się... - szepnęła kryjąc się za słupem telegraficznym. Gdy weszły do środka Michiko poszła dyskretnie za nimi. Nie zdążyła wejść na kort, gdy zobaczyła jak Rui macha rakietą, by odpędzić Bunny i Naru. - ...O nie! - szepnęła z przerażeniem. Zerknęła w bok. Naru była nieprzytomna, a Bunny szykowała się do walki. - ...Matko, muszę się schować! Jeśli mnie zauważy podczas przemiany... - jęknęła i także się ukryła. Po chwili nastąpiła przemiana obu dziewczyn:
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie. Moment potem Bunny wbiegła na boisko i zawołała do potwora:
- Wojownicy zła nigdy nie zwyciężą! To podłość wykorzystywać tenis do niecnych celów! Ja, piękna dziewczyna-wojownik walcząca o sprawiedliwość i miłość wymierzę wam surową karę! - zawołała.
- Phi! Mała impertynentka. - powiedział demon, po czym zaatakował ją. Potwór wytworzył coś na kształt rakiety tenisowej
- O rany!... - wymamrotała Michiko zakrywając dłonią twarz. - ...Nie chcę nawet na to patrzeć! - powiedziała zamykając oczy.
- O nie! Co to?... - jęknęła. - ...O ja nieszczęśliwa! Jak wysoko!... - Moment potem Bunny zmieniła się... w wielką piłkę do tenisa! - ...O rany! Nie powinnam sama tu przychodzić! - jęczała.
- Ha! Ha! Wpakowałaś się w tarapaty! - zawołała demon śmiejąc się. Kilka razy demon odbijał Bunny jak zwykłą piłką po całym boisku.
- Czy to się już skończyło? - spytała Michiko. - "Raczej nie" - odparła Kurai. Niespodziewanie pojawiła się czerwona róża, która uderzyła w twarz demona co spowodowało, że "piłka" przestała się dobijając się.
- Kto to? - zapytał demon. W odpowiedzi ten ktoś się zaśmiał. Obie dziewczyny poznały głos.
- Taxido! - zawołała Bunny.
- Co? Och, co za ulga... - Michiko odetchnąwszy.
- Nie wchodź mi w drogę, bo zrobię ci to samo co jej! - ostrzegł jego.
- He he. Zabawnie wygląda. Spróbuj. - powiedział. Jak to mówi powiedzenie: "Nie drażnij śpiącego lwa, bo może ugryźć." Michiko przełknęła ślinę. Wiedziała, że nie będzie teraz zbyt łatwo dla nich obojga. Jednak Taxido skoczył wysoko unikając w ten sposób przemiany w piłkę. W locie wyjął swoją laskę i uderzył w twarz potwora o wiele mocniej niż wcześniej sprawiając, że Bunny znów była sobą. Obaj walczyli dość zaciekle. Tymczasem Michiko podeszła do Naru, by sprawdzić jej stan. Żyła, ale była nie przytomna. Nie warto jej teraz budzić. Było by to niebezpieczne. Po chwili zobaczyła, że wielka kula ognia wytworzona przez demona leci ku Bunny. Ulżyło jej, gdy Taxido zabrał ją stamtąd wznosząc się w górę. Gdy stanęli na boisku demon ponownie zaatakował, ale tym razem oboje uniknęli kuli ognia. W zamieszaniu Taxido rzucił czerwoną różą w potwora. Demon przez płatki róży nic nie widział, więc zawołał:
- Teraz, Czarodziejko! - krzyknął. Obie spostrzegły dziwne zachowanie Taxido. Jego ciało błyszczało.
- A niech to!. - szepnęła Michiko i pobiegła ku niemu, by sprawdzić co mu jest. - ...Taxido, w porządku? - spytała. W tym momencie przybiegła Michiko sprawdzi stan mężczyzny.
- Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca? Co to robisz? - spytała.
- To najmniej ważne, Czarodziejko z Księżyca! Pokonaj go! - zawołała.
- Walcz! - wtórował jej Taxido. Blondynka tak zrobiła. Pochwyciła swój diadem i odrzuciła go wołając:
- Księżycowy diademie, działaj! - krzyknęła. Do korta, a konkretniej za siatkę przybyły Ami i Rai przybiegły, by pomóc, ale było za późno. Po potworze nie było śladu, a Rui odzyskała energię.
- Czarodziejko z Księżyca! - wymamrotała Ami.
- Udało się. - powiedziała Rai.
- Nareszcie wydoroślała. - dodała Luna.
- Hej, zobaczcie! Tam jest Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca! - zawołała Rai. Dziewczyna, gdy tylko to usłyszała uciekła. Musiała sprawdzić czy z Mamoru jest wszystko w porządku.

~~*~~

         Następnego dnia na tym samym korcie tenisowym Naru i Bunny rozmawiały ze sobą obserwując trening Rui. Naru powiedziała do niej, że jej koleżanka niczego nie pamięta. Gdy Rui poprosiła ją, by pograły ta zgodziła się. Po chwili podeszła do niej Michiko.
- I jak, Bunny? - spytała.
- Och to ty, Michiko. Czemu mi wczoraj nie pomogłaś? - spytała oburzona.
- Widzisz, Bunny, do niektórych walk nie mogę się mieszać ani ci pomagać. Jednak postaram się, w niektórych pomóc. Pamiętaj jednak, że Królestwo Ciemności ma czterech generałów. Jednego pokonałyście. Teraz obrali inną taktykę. Zabierają energię z jednej osoby. Im częściej te osoby będą używać tych rzeczy, nawet tak nie niepozornych jak ołówek, której generał ofiaruje moc, tym będzie możliwe iż odbiorą mu lub jej energię... - tu urwała, gdyż rozległ się głos Kurai: - "Michiko! Uważaj! Piłka nadlatuje!..." - Michiko spojrzała w tamtą stronę i się cofnęła natychmiast. Piłka uderzyła Bunny w twarz.
- Bunny, nic ci nie jest? - spytała Naru. - W tym samym czasie Kurai powiedziała: - "...O mały włos..." - wybełkotała.
- Masz rację... - szepnęła Michiko, po czym odeszła. Będąc w drodze do domu zastanawiała się, której walce pomóc wcieleniu księżniczki Serenity? Czas pokaże. Miała trochę czasu. - "...Może pomożesz, gdy Nephrite uratuje tego fotografika?" - zasugerowała Kurai. - ...No jasne!... - zawołała na cała okolicę!... ...Jesteś genialna! Tak zrobimy. - powiedziała.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 11 - Koniec z Jadeite!

Jakiś czas później...
        Codziennie po lekcjach Michiko przychodziła do świątyni Hikawa, by pomagać czarodziejce ognia. Rai i Mamoru jej na to pozwolili, więc mogła mieć wgląd na prywatne spotkania w domu Rai. Jadeite już się tu nie pojawił. Po wielu bitwach dziewcząt Michiko miała sen...
        Pojawiła się w nicości tuż obok Kurai, ale to nie ona przemówiła lecz królowa Selene.
- Witajcie, dziewczęta. - przywitała się.
- Witaj, królowo. - przywitały się dziewczęta jednocześnie.
- Chciałabym was ostrzec, a także coś podarować Julicie. - zaczęła.
- Przed czym ostrzec, pani? - spytała Kurai.
- Widzicie, Jadeite wkrótce zostanie ukarany wiecznym snem. Królowa Beryl chce go ukarać za niepowodzenia, więc by się zrewanżować i odzyskać dobre imię jednego z generałów Królestwa Ciemności... - tu kobieta urwała, bo Karina dodała:
- Będzie chciał zniszczyć Tokio i zabić czarodziejki. - dokończyła.
- Zgadza się... - potwierdziła królowa. - ...Musicie im pomóc i tu mam dobrą wiadomość. Julito, mam dla ciebie do czarodziejskiego wyposażenia pewną broń, którą będziesz mogła się posługiwać. Z czasem będzie ona się zmieniała, bo jak wiesz jesteś połączona z moją córką a ona ze swoją siostrą. - wyjaśniła.
- Pani, jest jeden szkopuł. Bunny jako księżniczka otrzyma Księżycowy Sierp od Luny. Powiedziałaś, że tylko rodzina królewska mogą używać tego Sierpa. Ja także jestem członkiem rodziny, a Sierp jest jeden. Luna nie pamięta księżniczki Kurai. Czy mogłabyś sprawić, by zarówno Luna jak i Artemis nie pamiętali mnie? Chciałabym sama im to powiedzieć. - poprosiła.
- Zgoda. Tak zrobię. Teraz chce ofiarować tobie, Julito pewne dwie bronie. Oto Legendarny Miecz. Został zrobiony z najtrwalszego stopu jaki istniał na księżycu. - oświadczyła.



- Całkiem niezły. - pochwaliła miecz Julia.
- O tak. - wtórowała jej Karina.
- Będzie się on pojawiać po transformacji w czarodziejkę. - wyjaśniła królowa.
- Rozumiem, a ta druga broń? - spytała Karina.
- Druga to Ken - dwa mniejsze miecze podobne do sztyletów. Stworzysz je poprzez skupienie i wypowiedzenia zaklęcia: Potęgo Księżyca, Ken walcz. - wyjaśniła i tu pokazała je.



- Dziękujemy, królowo. Na pewno nam się przydadzą i... - tu Julia urwała, gdyż Selene oświadczyła:
- Lepiej, Julito pospiesz się. Zaraz Jadeite zagrozi Tokio. - ostrzegła.
- Słusznie. Ja znikam. Cześć, Kurai! - zawoła Julita znikając.

~~*~~

Rzeczywistość...
        Obudził ją czyjś śmiech. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to śmiech Jadeite. Wstała szybko i podbiegła do okna. Zobaczyła spiralę na niebie, a po chwili jego!
- O Boże! - wyrwało jej się.
- Jestem Jadeite. Posłuchajcie mnie czarodziejki. Przyjdźcie jutro o pierwszej w nocy na pas startowy wf lotniska w Tokio... - tu rzucił kulą ognia, ale wiedziała, ze to złudzenie. Ubierając się usłyszała jeszcze zdanie: - ...To było złudzenie, ale jeśli nie przyjdziecie spalę Tokio! - i zniknął. Michiko wiedziała, że to bardzo poważna sprawa i jeśli nie pomoże dziewczynom generał na pewno to zrobi. Gdy w końcu się ubrała wybiegła z pokoju jak burza trzaskając drzwiami.
- Michiko! - rozległ się głos jej brata.
- Mamoru! - wydyszała
- Gdzie idziesz o takiej porze? - spytał.
- Wybacz, Mamoru, ale nie mogę ci powiedzieć. To zbyt poważna sprawa. Niedługo wrócę. - obiecała i bez większych wyjaśnień wybiegła z mieszkania. Pognała ile sił s nogach do domu Rai. Nie długo potem zauważyła ziewającą Bunny, a obok niej biegłą Luna.
- Bunny! Luna! Czekajcie! - zawołała. Obie się obejrzały.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała ta pierwsza.
- Chcę z wami iść do Rai. Nie chcę, by ten potwór zniszczył Tokio. - oświadczyła.
- Ale skąd ty...? - zaczęła Bunny.
- To nie ważne skąd wiem. - przerwała jej dziewczyna.
- Michiko... - odezwała się Luna. - ...Naprawdę chcesz nam pomóc? - zapytała.
- Tak, Luno. Chcę... - odparła co zdziwiło Bunny w fakcie, że się odezwała i to, że nie zdziwiła się iż kot przemówił. - ...Ale to wy same możecie pokonać Jadeite. Ja tylko mogę pokierować co macie robić, a co nie. - oznajmiła, po czym skierowała się ku domowi Rai. Bunny i Luna poszły za nią.
- Chwileczkę, ty jesteś Czarodziejką ze Srebrnego Księżyca! - zawołała blondynka.
- Cóż, wydało się. Jeśli chcesz powiedz przyjaciółkom. Wolałabym zachować to w tajemnicy, puki nie nadejdzie odpowiednia chwila. - oświadczyła.
- Czyli kiedy? - zapytała Luna przyglądając się jej.
- Wybaczcie dziewczyny, ale nie mogę. To zbyt poważna sprawa. Wymaga rozwagi i ostrożności. - wyjaśniła.
- Rozumiem. Jak to się mówi: każdy ma swoje tajemnice, o których nie chciałby mówić. - oznajmiła Luna.
- Zgadza się. - i już nie poruszały tego tematu, chociaż Luna patrzyła na nią lekko zamyślonym spojrzeniem. Gdy dotarły do świątyni. Rai i Ami były zdziwione ty, że jest z nimi Michiko.
- Co ona tu robi? - zapytała Rai.
- Rai, nie czas na takie pytania. Lepiej zajmijmy się groźbą Jadeite... - oświadczyła Luna. Tymczasem Michiko stała niedaleko nich nasłuchując rozmowy trzech dziewczyn i kota. - ...Jadeite grozi spaleniem miasta. Gotów spełnić groźbę. Co robimy. - zaczęła Luna rozmowę.
- Idziemy... - oświadczyła Rai. - ...Odpowiemy na wyzwanie złych sił.
- Świadomie leziemy w pułapkę?... - westchnęła Ami. - ...A jeśli to pułapka, to co? Co ty na to, Bunny? - spytała.
- Musimy walczyć ze złem. - oznajmiła Rai.
- Trzeba się spokojnie zastanowić. - stwierdziła Ami.
- Nie chcę iść w takie straszne miejsce. - powiedziała Bunny, co dziewczyny przewidziały.
- Bunny, wiemy, że się boisz, ale musicie iść, by go powstrzymać. - odezwała się Michiko.
- Czemu ją namawiasz? - spytała Ami.
- Niech sama zdecyduje. - powiedziała Rai.
- Cóż, Rai. Znam Bunny i wiem, że i tak pójdzie. Poza tym wybieram się z wami i wam pomogę... w jakiś sposób... - po tym oświadczeniu poszła. Będąc przy schodach powiedziała na koniec: - ...Nie zmienicie mojej decyzji. Pójdę i już. Nawet nie zauważcie mojej nieobecności. - powiedziała i poszła.
- Dziwna jest. - stwierdziła Rai.
- Wracajmy do domu. - poradziła Luna i poszła, a za nią Bunny. Ami poszła w jej ślady. Michiko stała u stóp chodów i wpatrywała się w Rai stojąca u ich szczytu. Czuła, że dziewczyna spróbuje dociec kim jest.

~~*~~

Następnego dnia... Szkoła Juban...
        Michiko podczas najbliższej przerwy wyszła z klasy i poszła do klasy, gdzie była Bunny. Zauważyła ją opierającą się o okno. Tuż za nią stała Luna. Zrobiła kilka kroków ku niej, ale nagle zauważyła jej przyjaciół z klasy. Umino, Naru i jedną z innych koleżanek.
- Co wy na to? - spytała owa koleżanka.
- Nie martwcie się. To sprawka kosmitów. Ostrzegają wszystkich złych Ziemian. - mówił Umino.
- Och, Umino. Czytasz zbyt wiele komiksów SF... - mówiła Naru. - Tak czy inaczej zapowiada się ciekawa zabawa. - dodała.
- Idźmy wszyscy na lotnisko. - powiedziała druga koleżanka.
- O nie! - zawołała Bunny. Tu Michiko uśmiechnęła się lekko.
- O nie. Nie pozwolę nikomu pałętać się mieście w środku nocy! - zawołała nauczycielka
- Ma pani całkowitą rację. Trzeba się posłuchać... - powiedziała po raz pierwszy mając rację i mówiąc to w bardzo poważny sposób. - ...To niebezpieczne.
- Dlaczego? - spytała Naru.
- Ty coś wiesz! - zawołał Umino.
- Nic nie wiem, ale nie wolno tracić czasu na bzdury! Musimy się uczyć. - oznajmiła bardzo poważnym tonem
- Och! Bunny mówisz tak mądrze i odpowiedzialnie, że aż się boję... - powiedziała nauczycielka. - Może masz gorączkę? - zapytała sprawdzając jej temperaturę. Tu Michiko zachichotała cicho.
- Och! To takie dziwne, że powiedziałam coś mądrego?... - zapytała z lekką złością. - ...Ona jest obrzydliwa! - załkała. Tu Michiko postanowiła się wtrącić.
- Przepraszam was, ale przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. - odezwała się.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała Bunny.
- Witaj, Bunny. - powiedziała uśmiechając.
- Jak się panienka nazywa? - spytała nauczycielka.
- Wybaczcie niegrzeczność. Nazywam się Michiko Chiba. Chciałam tylko wam powiedzieć, że Bunny ma rację i w pewnym stopniu pani też. - oświadczyła.
- Co pani na myśli, panno Chiba? - spytała.
- To, że Jadeite ma interes tylko do czarodziejek, a nie do mieszkańców Tokio. Jest zdesperowany i zrobi wszystko by je pokonać. Dodam też, że policja ani żadna armia go nie pokona. Umino ma także w pewnym sensie rację. Jadeite posiada nadprzyrodzone moce i żaden człowiek mu nie podoła. Zostawmy to czarodziejom i zaufajmy im. Jestem pewna, że uda im się pokonać tego dziwnego osobnika. To sprawa między nimi a Jadeite. - oświadczyła. Wszyscy patrzyli na nią z bardzo zaskoczonymi minami. Ona zaś tylko uśmiechała się lekko, po czym skierowała się ku wyjściu.
- Panno Chiba, skąd pani to wszystko wie? Skąd zna Czarodziejki i tego dziwnego osobnika? - spytała nauczycielka.
- Cóż, kilkakrotnie ratowały mnie z opresji i spotkałam ze dwa razy Jadeite robiąc ze mnie tarczę. Znam jego cel: znaleźć i zniszczyć. - wyjaśniła i wyszła. Było to rzecz jasna czyste łgarstwo. Musiała coś wymyślić, by nie wypytywali o zbyt wiele oraz to by zmobilizować Bunny do pójścia na lotnisko mimo, że pójdą tam na śmierć. Podadzą się jak na złotym talerzu dla Jadeite. Miała już pewien plan jak zaskoczyć tego generała.
          Zaraz po lekcjach dołączyła do niej Bunny, a u jej boku kroczyła Luna.
- Michiko, czekaj! - zawołała blondynka.
- Bunny. Luna. Witajcie. - przywitała się.
- Michiko, Bunny wszystko mi opowiedziała co mówiłaś dziś w klasie. Czy to prawda? - spytała.
- Cóż,... - tu dziewczyna zawahała się. - ...Dla bezpieczeństwa nie mieszajmy w to mieszkańców Tokio. Szczególnie naszych rodzin... - powiedziała odwróciwszy się ukrywając łzy. - ...Wybaczcie, muszę iść do brata i przyszykować mu kolację... - i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Bała się, że coś więcej wywęszą. Miała też nadzieję, że Rai niczego nie zacznie podejrzewać co do jej tożsamości. Idąc do domu zauważyła Bunny i Mamoru jak się kłócą. - ...No i masz. - jęknęła uderzając się lekko w głowę. Pobiegła ku nim.
- Ciebie nie można polubić... - mówił. - ...Nie umiesz się zachowywać jak normalna dziewczyna. - oświadczył.
- Nie chcę! Jest chłopiec, który ceni moją oryginalność. - mówiła dziewczyna.
- To musi być niezły dureń. - stwierdził. - "Oj, chyba przesadził" - pomyślała Michiko.
- Na pewno jest milszy od ciebie! - zawołała.
- "Każda potwora znajdzie swego amatora." Jesteś okropna. Tylko wariat mógłby cię polubić. - powiedział, co bardzo wzburzyło Michiko, a Bunny rozpłakała się.
- Możesz krytykować mnie, ale wara od Motoki! - zawołała i zalazła się łzami.
- Och, przepraszam. Nie chciałem. Muszę już iść. Tu jest twój but. Do zobaczenia. - i pobiegł w przeciwną stronę. Tuż za rogiem natknął się na są siostrę. Zatrzymał się patrząc na nią z lekką obawą.
- Mamoru! Coś ty zrobił!? Bunny jest wrażliwa, gdy się ją krytykuje w taki sposób, jak ty to zrobiłeś przed chwilą! - zawołała.
- Michiko! Ja tego... Widziałaś naszą rozmowę? - zapytał.
- A owszem, że widziałam! Wstydź się! Za karę kolację zrobisz sobie sam! Idę do Simon i u niej zjem! Cześć! - i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku.

~~*~~

Tej nocy... Lotnisko... Godzina 22:20...
        Michiko przyjechała wcześniej na lotnisko. Usadowiła się w takiej kryjówce, że nawet Jadeite jej nie znajdzie ani nie usłyszy. Miała przy sobie specjalną maskę z tlenem, by jej nie zahipnotyzował. Oby.
Czekała niezbyt długo. Około pół godziny później wszyscy policjanci leżeli. Miała szczęście, że zrobił to wcześniej. Szczęście dla niej, ale nie dla Czarodziejek. Gdy w końcu przyszły, ale gonili je policjanci. - "Niech to szlag! Dziewczyny, przemieńcie się, szybko!..." - pomyślała Michiko, gdy je tylko zauważyła. Przyszykowała się do transformacji, ale nie mogła tego zrobić bez Bunny. Zauważyła po kilku sekundach jak Ami zatrzymuje się i patrzy na nich. Nagle dziewczyna przemieniła się, a zaraz za nią Rai. Następnie przyszła kolej na Bunny.
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie. Rai rzecz jasna pokonała ich spalając na popiół. Nagle usłyszały śmiech Jadeite. Wszystkie spojrzały w górę. Stał tam widząc całą trójkę. - "...A niech to!..." - pomyślała z lekkim przerażeniem widząc jak generał przejmuje kontrolę nad samolotem. Ów samolot pojechał na dziewczęta szarżując jak wściekły byk na czerwoną płachtę. - "...Muszę im pomóc!" - postanowiła. Wyciągnęła ku górze dwie ręce krzyżując w znak krzyża. Następnie zawołała:
- Potęgo księżyca, Ken walcz! - zawołała. Dla Jadeite było za późno, gdyż Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca pochwyciła za jeden ze sztyletów, który dostała od królowej Selene i rzuciła nim w dłonie Jadeite powodując, że samolot stanął i przestał gonić Czarodziejki.
- Co za tchórzostwo! Jesteś nie mądry, Jadeite. Twoja pani nie będzie zadowolona, że nie radzisz sobie z czterema Czarodziejkami. - oznajmiła.
- To znowu ty! Jak śmiesz mówić do mnie takie rzeczy? Zmierzmy się! - zawołał.
- No doprawdy! Jesteś idiotą czy go udajesz?... - tu Michiko zaśmiała się perliście. - ...Poza tym nie ja będę z tobą walczyła, lecz on. - wskazał na Taxido stojącego nieopodal nich.
- Lubisz straszyć dziewczęta? - zapytał.
- Znowu ty, Taxido. Zabiję cię i poślę do piekła razem z nimi. - oświadczył Jadeite.
- Dręczyłeś bezbronnych ludzi korzystając ze swojej magicznej mocy. Nigdy ci nie przebaczę. - oświadczył.
- Idź do diabła! - zawołał i rzucił w niego dziwnymi promieniami. Ten odskoczył. Teraz walka trwała w powietrzu.
- Cześć, dziewczyny. - przywitała się Michiko z Czarodziejkami stanąwszy przed nimi.
- Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca? Co tu robisz? - spytała Ami.
- Chcę wam pomóc pokonać Jadeite. Tu, na pasie startowym nie mamy szans. Trzeba użyć wielu sztuczek i kierować się pomysłami. - oznajmiła, gdy tylko Taxido wraz z Jadeite wpadli do wody. Po chwili jednak generał wynurzył się śmiejąc się okrutnie. Teraz ponownie zapanował nad maszyną, a Czarodziejki musiały uciekać.
- Przede wszystkim pamiętajcie, że samolot sam nie pojedzie czy poleci. Przecież to maszyna. - zauważyła Michiko.
- Czarodziejka ma rację. Steruje nim wasz wróg. Pamiętajcie. - wtórowała jej Luna.
- Racja. - powiedziała Ami zatrzymując się.
- Musimy się zjednoczyć. - oświadczyła Bunny.
- Ty będziesz przynętą, Czarodziejko z Księżyca. - zasugerowała Rai.
- Dlaczego ja? - spytała z przerażeniem Bunny.
- By zmylić wroga. Dalej, Czarodziejko z Merkurego. - zawołała Michiko.
- Mydło-powidło! - krzyknęła. Po chwili pojawiła się mgła. Michiko wraz z Ami i Rai pobiegłyśmy w trzy różne strony, a Bunny w drugą stronę wybiegając z mgły.
- Ty paskudo! - zawołała Bunny biegnąc po pasie startowym. Michiko tymczasem ukryła się na dachu. Reszta starała się zwabić Jadeite w pułapkę. I tak się stało. Rai użyła swojego talizmanu, by unieszkodliwić wroga tak, aby nie mógł pozbierać myśli. Zaraz potem zauważył, że dwa samoloty pędzą na niego uważając za swego wroga.
- Dlaczego one mnie atakują? - Nagle natknął się na całą trójkę. Wszystkie trzy stały w różnych miejscach, a Michiko korzystając z okazji stanęła po prawej stronie Jadeite.
- Nigdy nie lekceważ dziewczyn! Nie wszystkie są beksami! - zawołała Bunny.
- Nie mogę pozbierać myśli! - zauważył generał.
- To dlatego... - zaczęła Rai.
- ...że masz tylko niegodziwe myśli. - dokończyła Ami.
- Wpadłeś we własne sidła! To ty jesteś głupcem! Nigdy nie przebaczę ci tego! - zawołała Bunny.
- Poza tym, Jadeite masz na plecach talizman Czarodziejki z Marsa, który jest magiczny i właśnie dlatego one cię atakują. - wyjaśniła Michiko. W tym momencie Bunny pochwyciła swój diadem
- Teraz posłużę się księżycową mocą i ukażę cię!... - chwyciła za diadem i rzuciła go w kierunku mężczyzny. - ...Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Diadem poleciał ku niemu, jednak uniknął go, ale i tak samolot prawie że go przejechał, jednak i tak zniknął.
- No to mamy o jednego generała mniej. - oświadczyła Michiko śmiejąc się. Zauważyła jednak, że dziewczyny najwyraźniej nie zważyły na fakt co powiedziała. Martwiły się tylko losem ich wybawcy. Nagle usłyszały jego głos:
- Dziękuję, że się tak o mnie martwiłyście. - powiedział, a dziewczętom, a już w szczególności Michiko, ulżyło
- Taxido! - zawołały jednocześnie.
- Ty żyjesz! - zawołała Bunny.
- Nie tak łatwo mnie pokonać. - stwierdził.
- Dlaczego tak często nam pomagasz? - spytała Ami.
- Ja wiem dlaczego. On mnie kocha! - zawołała Bunny. Michiko tylko zachichotała.
- Kim ty jesteś? - spytała Rai.
- Teraz wam nie powiem. Czarodziejko z Księżyca, Merkurego, Marsa i ze Srebrnego Księżyca, bądźcie przyjaciółkami. Do zobaczenia. - i odszedł.
- To ja też już pójdę. - oznajmiła Michiko.
- A ty, czemu nam pomagasz? - spytała Ami.
- Powiem to samo co Taxido, ale trochę w innym kontekście. Dowiecie się w odpowiednim czasie i miejscu. Dodam jeszcze, że wróg nie śpi, a na Jadeite się nie skończy. Będą inni. Do zobaczenia, dziewczyny. - i ona także odeszła wskakując najpierw na dach, a potem dalej idąc do domu czekając na Mamoru. Zastanawiała się czy wszystko z nim w porządku. Bała się o niego. Dobrą radę im dała, ale zastanawiała się czy ten cały Nephrite będzie miał choć odrobinę serca dla Naru.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10 - Pojawia się wojowniczka ognia

        Po niedługiej chwili Bunny, Ami i Luna pobiegły na przystanek. Rozejrzały się. Moment potem Bunny zauważyły grupę dziewczyn czekające na autobus.
- Aa!
- Nie krzycz! - skarciła ją Ami.
- Zobacz! - Bunny pokazała na owe dziewczyny.
- Więc to tu. Co one robią? Powinny uczyć się do egzaminów wstępnych. Skąd mają czas na miłość? - zapytała Ami. Bunny wyjaśniła pewne szczegóły na ten temat, ale po chwili Michiko się wtrąciła:
- One są pod wpływem złych mocy. - stwierdziła "wychodząc jak spod ziemi" obok nich.
- Co? - zapytała obie.
- Skąd to wiesz? - zapytała Ami.
- Spójrzcie. - oświadczyła pokazując na autobus podjeżdżający na przystanek, gdzie we trójkę stały. Wszystkie dziewczęta weszły do środka, ale Michiko, Bunny i Ami nie, gdyż ta druga zbyt się bała (jak zwykle). Gdy odjechał Michiko westchnęła. Po chwili autobus wzniósł się w powietrze z niknął w czarnej dziurze.
Następnego dnia... Niedługo przed wieczorną modlitwą...
        Michiko postanowiła wrócić do świątyni nim Bunny przyjdzie. Udała, że sprzątała przed na placu świątyni. Postanowiła odejść (jeśli będzie to możliwe) jeszcze dziś wieczorem, a dokładniej zaraz po walce w innym wymiarze. Obserwowała jak Rai karmiła swoje kruki. Moment potem przybiegła Bunny wraz z kotką. Uśmiechnęła się lekko z informacją, że na własne oczy widziała jak autobus znika. Michiko czuła w sercu, że Rai nie chce się zaprzyjaźnić z Bunny i to, że dziewczyna chce się z nią zaprzyjaźnić.
- Tego już za wiele... - powiedziała i już miała odejść, gdy zauważyła dziwny długopis w czerwonym kolorze.


- ...Czy to ona upuściła? - spytała przyglądając się długopisowi.
- Co to? - spytała Michiko. Rai spojrzała na nią.
- Niech cię to nie interesuje... - odparła oschle chowając przedmiot do kieszeni. - ...Wracaj do pracy. - odparła.
- W porządku. Zgoda. - stojąc w miejscu przyglądała się jak patrzy na Jadeite. Martwiło ją, że Rai niczego nie rozumie, nie rozumie, że kryje się za tym wszystkim Królestwo Ciemności. Smuciło ją to. Musiała coś zrobić. Miała dwa wyjścia: albo iść za Bunny i Luną lub za Rai, która odkryje kto za tym stoi. Miała ciężki orzech do zgryzienia. - "Kurai, powiedz, co mi radzisz? Iść za Bunny do autobusu czy iść za Rai?" - spytała w myślach. - "Uważam, że powinnaś iść do autobusu. Czekaj w ukryciu i wskocz do niego niepostrzeżenie zanim wjedzie do portalu tak, by Bunny i Luna ciebie nie zauważyły" - poradziła. Dziewczyna wciąż stojąc w miejscu westchnęła i po chwili poszła na przystanek. Zrobiła to w ostatniej chwili, gdyż przyjechał autobus!
- Super!... - jęknęła. Stanęła za autobusem i powoli weszła niepostrzeżenie do tylnych drzwi czekając w ukryciu na to jak demon zaatakuje. Nie minęło pięć minut, gdy Bunny wraz z Luną zostały wypchnięte z autobusu, ona jednak został w nim, by tam się przemienić. Nie mogła ujawnić się na oczach Bunny, Luny, Rai i demona. Nagle demon pochwycił pół przytomną Rai wylatującą z portalu prowadzącego z ziemi do tego wymiaru. - ...Jeszcze lepiej! - jęknęła Michiko. Nagle zauważyła iż Bunny przemienia się. Obie zawołały:
- Potęgo księżyca, działaj! - krzyknęły równocześnie. Po przemianie Bunny powiedziała do demona:
- Jestem dziewczyną-wojownikiem, walczę o miłość i sprawiedliwość! Jestem Czarodziejką z Księżyca... - tu demon powiedział:
- Czekałam na ciebie. - oświadczył. Tymczasem Luna zauważyła znak Marsa na czole Rai.
- To musi być... - zaczęła.
- Puść ją! Jak śmiałaś! Nie ujdzie ci to na sucho! W imieniu księżyca ukażę cię!... - zawołała i chwilę potem pochwyciła diadem i go odrzuciła w jego kierunku. - ...Księżycowy diademie, działaj! - krzyknęła. Demon uniknął diademu, ale kruki Rai - Fobos i Dimos - zaatakowały go, ale i tak demon pochwycił diadem lecący ku niemu, a ten powiedział:
- Nie pokonasz mnie taką zabawką. - stwierdził.
- Jesteś w pułapce! - oświadczyła Bunny. Nagle tiara rozszerzyła się tworząc koło więżąc demona na chwilę. Dało im to czas, by Luna przekazała informację Rai.
- Rai, nic ci nie jest? - spytała Bunny.
- Dziewczyny pospieszcie się! Demon za chwile się uwolni z tej obręczy! - zawołała Michiko stojąc nieopodal nich.
- Kto to? - spytała Rai.
- Później ci wyjaśnimy. - odparła Bunny.
- Teraz weź długopis przemiany. - wtórowała jej Luna.
- Mówiący kot? - zdziwiła się.
- Nie ma czasu na pytania. Weź długopis, który znalazłaś. - oświadczyła Luna.
- Ten? - spytała Rai.
- A teraz weź go i przemień się w Czarodziejkę z Marsa, która włada ogniem. Powiedz: Potęgo Marsa, działaj! - wyjaśniła jej. Nagle zauważyły, że demon się wyswobodził z obręczy, w którą uwięziła go Bunny. Diadem upadł.
- Pospiesz się, Rai. - odezwała się Michiko.
- Skąd ty... - nie skończyła, bo Luna odparła:
- Nie czas na takie pytania tylko to zrób, bo zginiemy! - ucięła.
- No dobrze, ale i tak nie wiem o, co chodzi... - po czym zawołała: - ...Potęgo Marsa, działaj! - krzyknęła.
- Rai jest trzecim wojownikiem, naszą towarzyszką! - zdumiała się Bunny.
- Duchu zła, nie ujdzie ci to na sucho! Zniszczę cię! Potęgo ognia! - zawołała. Wszystkie trzy plus kot zauważyły, że portal zanika.
- O nie!... - jęknęła Michiko. - ...Tylko nie to! Portal! On zanika! - krzyknęła.
- Moc ognia Rai sprawiła, że ten wymiar znika! Musimy uciekać! - stwierdziła Luna.
- Ale jak? - spytała Bunny.
- Nie wiem. - jęknęła Luna.
- Ale ja wiem. - odezwała się Michiko.
- Jak? Powiedz nam, czarodziejko. - prosiły dziewczyny. Tu Michiko uśmiechnęła się ni to z uśmiechu, ni to z przerażenia.
- Zaufajmy waszej trzeciej towarzyszce. - wyjaśniła. I chwilę potem pojawiło się światło dobywające się z portalu.
- Spójrz, to Ami. Pokazuje nam drogę. Chodźmy. Biegnijcie najszybciej w stronę światła. - odarła Luna. Nagle zabrzmiał klakson autobusu. To Taxido! Przybył na ratunek.
- Szybko, pospieszcie się! - zawołał w ich kierunku. Zobaczyły, że pochwycił wszystkie trzy autobusy i poprowadził ku portalowi, a one pobiegły do światła, by wrócić na ziemię. Gdy powróciły Bunny jeszcze pod postacią czarodziejki rzuciła się z radości i ulgi ku przyjaciółce przytulając się do niej ciesząc się z powrotu.
- Gdzie jest Taxido? - spytała Rai.
- Co? Tylko nie mów, że się w nim zakochałaś? - spytała.
- Żartujesz! Chciałam tylko mu podziękować. Co z tobą? Lubisz go? A może więcej niż lubisz? Znasz określenie: "Nie odwzajemniona miłość"? - odparła.
- Nieodwzajemniona? Nie ma mowy! - i tu się rozpłakała. Michiko westchnęła tylko i już miała iść, gdy Rai ją zauważyła próbując czmychnąć bez pożegnania.
- Powiecie mi w końcu kim ona jest? - spytała. Michiko jęknęła cicho.
- Nazywam się Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca. Czasami pomagam czarodziejkom. Nic więcej nie powiem, gdyż mogłoby to skomplikować waszą przyszłość i przeszłość. Za to ty, Czarodziejko z Marsa nie próbuj dowiadywać się kim jestem naprawdę. Do następnego razu. - i poszła sobie. Musiała sprawdzić co z Mamoru. Miała nadzieję, że wszystko w porządku.

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 9 - Dziwny osobnik i wyjawiona tajemnica

        Minął jakiś czas. Bunny i Ami walczyły dzielnie. Czasami dziewczętom pomagał Taxido, a czasem Michiko, ale i tak czarodziejki dobrze sobie same radziły.

~~*~~

        Pewnego dnia przechodząc obok świątyni Hikawa Shrine Michiko przypomniała sobie o jednym ze sług królowej Beryl - Jadeite. Wysokim mężczyźnie o stalowych i zimnych oczach oraz krótkich blond włosach. Chwilę stała przed schodami świątyni aż w końcu zaczęła powoli po nich wchodzić. Zauważyła kilka sekund potem nie daleko niej niskiego starca i... JEGO.


- Jadeite... - wyszeptała z przerażeniem w głosie. Rozejrzała się pospiesznie i pobiegła ku świątyni aż do kapliczki, gdzie udała, że się modli. Obejrzała się dyskretnie i zobaczyła GO jak się na nią gapi. - "Co robić? Co robić?" - myślała. Weszła do środka i rozejrzała się. Musiała szybko znaleźć jakieś schronienie, by jej nie zauważył. Nagle zauważyła kilka kroków od niej Rai. Ich spojrzenia się zetknęły na kilka sekund.
- Co tu ro...? - panna Hino nie skończyła, gdyż Michiko zakryła jej usta przykładając palec do swoich ust dając do zrozumienia, by była cicho, po czym wyjrzała przez szparę w drzwiach spoglądając na dziadka Rai i Jadeite. Gdy obaj weszli do środka Michiko zwróciła się do dziewczyny:
- Przepraszam, że cię przestraszyłam... - szepnęła cicho spojrzawszy na nią i dokończyła odkrywając jej usta. - ...ale mam problem. Kocham pewnego młodego mężczyznę, który właśnie tu wszedł. Jest on moim byłym chłopakiem. Ja go nadal kocham, ale on mnie nie. Czy mogłabym tu popracować póki on nie pójdzie sobie? Chcę na niego popatrzeć i z pewnością on sobie pójdzie za kilka dni. - wyjaśniła. Rai trochę zdziwiona odpowiedziała:
- Trochę mi się to nie podoba, ale zgoda. Powiedz mi jeszcze jak ma na imię twój były chłopak? - zapytała. Michiko myślała chwilę i odpowiedziała:
- Minoru Caicho. - odpowiedziała.
- Rozumiem, a ty jak się nazywasz? - zapytała.
- Michiko Chiba. Mam 14 lat. A właśnie, jeszcze coś. Czy mogę tu przychodzić zaraz po szkole? Proszę byś miała go na oku... - spojrzała w kierunku Jadeite, który właśnie przeszedł obok nich, ale się schowały. - ...Wygląda co prawda na przystojnego, ale Minoru chce coś złego zrobić w tym miejscu. Uważaj na siebie. Do zobaczenia. Przyjdę tu za godzinę. Do widzenia, panno Rai. - pożegnała się Michiko.

~~*~~

        Jak obiecała tak zrobiła. Wróciła do domu chcąc powiadomić brata, że zatrudniła się w świątyni Hikawa Shrine jako pomocnica, i że będzie tam się uczyć, gdyż ma odpowiednie warunki. Kurai pogratulowała pomysłu koleżanki i obserwowała wszystko jej oczami.
Następnego dnia już rozgłoszono plotki o dziwnych zniknięciach dziewcząt z przystanku niedaleko świątyni. Michiko siedząc w sklepiku rozglądała się w koło, gdyż nie widziała nigdzie Bunny i jej przyjaciółki oraz Luny. Gdy sprzątała przy placu obok drzewa z życzeniami (czy jak to si tam nazywało) zauważyła dziadka Rai i trzy dziewczyny z innej szkoły. Była godzina 17:30, więc był czas modlitwy. Michiko trochę się przestraszyła. - "Zbliża się czas..." - pomyślała z przerażeniem. - "Tak. Masz rację. Trzeba mieć na oku Jadeite..." - oświadczyła Kurai. Gdy już nie było więcej klientów wróciła do siebie. Jej pokój znajdował się obok pokoju medytacji, gdzie często przebywała Rai. Nagle usłyszała znajome głosy. Podniosła się i wybiegła na zewnątrz. Niedługo potem przyszły one. Bunny, Naru, ich koleżanka i Luna. - "...Są!..." - zachwyciła się Michiko. Nagle jak spod ziemi tuż za mędrcem stanęła Rai. Michiko przyglądała się temu z wnętrza domu. - "...Ale będzie jatka..." - pomyślała. Myślała przez chwilę aż przypomniała sobie, że Jadeite siedział w sklepiku z talizmanami. - "...Rety!" - jęknęła w myślach zakrywając sobie usta dłonią. Znowu spojrzała w kierunku okienka sklepiku. Nie było go tam! Pobiegła dyskretnie w kierunku kolumn świątyni i zobaczyła go ukrytego w krzakach. W ostatniej chwili Michiko zobaczyła jak Jadeite wyciąga rękę i jak od jego ręki leci mały wiatr. Skierował ją w kierunku dziewczyn, które miały przy sobie talizmany. Dziewczęta jakby znieruchomiały na chwilę i jak laturgu odeszły.
- Rany, muszę coś zrobić!... - szepnęła w panice. - "...Wiesz, że nie możesz..." - odezwała się Kurai. - "...One muszą jechać tamtym autobusem..." - ...To prawda, ale nie miałam na myśli powstrzymywać Jadeite, ale w sprawie Bunny i Rai. Muszę iść za nimi, ale dopiero jutro. Muszę iść za Rai lub Bunny do wymiaru, gdzie będą walczyć. Chcę im pomóc!... - jęczała. - "...Spokojnie, Michiko. Idź teraz do domu Rai, bo nasza panna Tsukino straciła przytomność." - oświadczyła. Dziewczyna obejrzała się i z daleka zauważyła, że Bunny leży nieprzytomna. Natychmiast tam podbiegła. - ...Bunny! - zawołała biegnąc ku pięciu dziewczynom.
- Michiko, znasz ją? - zapytała Rai. Dziewczyna spojrzała na nią i odpowiedziała:
- Tak, znam. Chodzimy do tej samej szkoły, ale nie klasy. Nie jest zbyt popularna jako prymus, ale wszyscy ją lubią. Potrafi zaprzyjaźnić się ze wszystkimi. - odparła biorąc blondynkę pod ramiona i wraz z jej przyjaciółkami zaniosła do jej pokoju. Gdy tylko ją tam położyli pod pokój przyszedł blondyn z krótkimi włosami mówiąc:
- Panno Rai, przyniosłem zimny ręcznik i wodę. - powiedział.
- Dziękuję. Zostaw pod drzwiami. - oświadczyła.
- Dobrze. - i zamknął drzwi. Dziewczyny aż się nim zachwycały, to jaki jest przystojny.
- Wow, ale przystojny. - mówiła Naru. Nagle rozległ się krzyk, ale to była tylko Bunny pytając:
- Gdzie? Kto jest przystojny? - zawołała.
- Rany, ale ozdrowienie. - wymamrotała druga koleżanka.
- To twój brat? - spytała Naru.
- Niee. Dziadek bardzo lubi zaczepiając dziewczyny jak i chłopców. Wszystkich zaczepia i żartuje. Spotkał tego chłopca przypadkiem na ulicy i zaprosił go do nas. - wyjaśniła.
- Naprawdę? Masz wyjątkowego dziadka. - powiedziała Naru.
- Bunny, tak masz na imię, prawda? Bardzo mi przykro. - przeprosiła.
- Co się właściwie stało? - zapytała.
- Rai ma problemy z przepowiadaniem przyszłości. - odezwała się Michiko siedząca obok Rai.
- A ty kim jesteś? - zapytała druga koleżanka.
- Nazywam się Michiko Chiba, mam 14 lat i i pracuję tu po szkole. Co do Rai, ma ona problemy. - wyjaśniła.
- Michiko, pozwolisz, że ja to wyjaśnię? - spytała lekko obrażonym tonem.
- Przepraszam, Rai. Mów. - westchnęła.
- Ostatnio nie jestem sobą. Doskonale potrafiłam przewidzieć przyszłość, a teraz mam kłopoty. - wyjaśniła. - Michiko zauważyła kątem oka, że Luna patrzy na Rai dziwnym wzrokiem. Bunny, czy mogę na chwilę wziąć twojego kota. Chciałabym... na chwile się z nim pobawić. Mogę? - spytała.
- Tak, oczywiście. - odparła. Michiko wyszła wraz Luną. Wyszła na zewnątrz z dala od świątyni do drugiego budynku. Była tam sala, gdzie mogło się trenować. Popatrzyła na kota i oświadczyła:
- Luno, wiem, że umiesz mówić. Nie ukryjesz tego przede mną. Znam wasz sekret, twój, Bunny i Ami. Wiem, że jesteście czarodziejkami. Posłuchaj uważnie: Rai nie jest księżniczką z księżyca. Ona jest tylko kolejną wojowniczką walczącą ogniem. Musisz mi uwierzyć. Nie mów dziewczynom, że ci to powiedziałam. - oświadczyła. Kotka najwyraźniej była zszokowana tym faktem. Po kilku chwilach w końcu się odezwała:
- Skąd to wiesz? - zapytała. Michiko popatrzyła na nią, po chwili odparła:
- To ja jestem Czarodziejką ze Srebrnego Księżyca. Tego też im nie mów puki nie nadejdzie odpowiedni moment... - poprosiła. - ...Nie mogę więcej powiedzieć, bo mi zakazano. Wybacz więc. - i wybiegła z płaczem, ale po chwili ogarnęła się. Jej celem było szpiegowanie Jadeite. Po drodze zobaczyła starszą kobietę wbiegającą do świątyni. Po niedługiej chwili zobaczyła jak Bunny z koleżankami wychodzą, po czym spostrzegła Lunę jak daje znak, by poszła za nią porozmawiać. Kątem oka zauważyła, że Luna na nią patrzy, ale dała jej znak by nie zdradzała iż podsłuchuje. Bunny i Luna rozmawiały ze sobą.

wtorek, 24 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!

Witajcie!!!
Z okazji świąt i Sylwestra chciałabym wam życzyć wesołych i radosnych świąt. By wasze marzenia i życzenia się spełniły!!
Pozdrawiam i wesołych świąt!
Ala

Rozdział 8 - Geniusz wojowniczką?

Od dnia pierwszej walki Bunny i Michiko minęło kilka tygodni...
        Obie dziewczyny walczyły najlepiej jak mogły przez ten czas. Bunny starała się jak mogła, by przeszkodzić Królestwu Ciemności, a Michiko od czasu do czasu pomagała swej "towarzyszce", a czasem pomagała policji nie dając niczego po sobie poznać i by nie przeszkadzać Czarodziejce V, i gdy Generałowie Królestwa nie atakowali.
        Czarnowłosa uczyła się, by brat miał z kogo pociechę.
Pewnego dnia idąc na dodatkowe zajęcia dowiedziała się, że dają krystaliczne dyskietki. - "Widziałaś?" - spytała w myślach Michiko Kurai. - "Tak. Nie możesz używać tej dyskietki. Weź ją, ale nie używaj. Tak, jak Ami" - poinformowała.

~~*~~

        Jeszcze tego samego dnia pojawiły się wyniki egzaminów. Bunny rozmawiała z koleżankami z klasy. Michiko stojąc nieopodal nich nasłuchiwała je aż nagle od ich strony padło imię Ami. Była jedną z najlepszych uczennic w szkole, ale i tak nie dorównywała Ami, gdyż była trzecia na liście. Uzyskała 876 punktów na 900 możliwych. Spojrzała w kierunku panny Mizuno, gdy tamci zerkali kątem oka.
- Kto by chciał z nią się zaprzyjaźnić. Widać, że zadziera nosa. - powiedziała jedna z koleżanek Bunny. Michiko tylko westchnęła. Nie mogła nic na to poradzić, że tak obgadują takiego geniusza.

~~*~~

        Gdy lekcje się skończyły Michiko wraz z Simon szły na dodatkowe zajęcia. Gawędząc sobie katem oka panna Chiba zauważyła Ami i Bunny. Chowając się przy murze powiedziała do przyjaciółki:
- Idź, dogonię cię. - powiedziała Michiko do przyjaciółki. Simon poszła dalej, a druga wyjrzała za mur obserwując je. Szły kilka minut aż do salonu gier. Michiko usiadła przy jednej z gier tuż przed miejscem, gdzie usiadły Ami i Bunny. Obserwowała je kilka minut aż nagle usłyszała krzyk Ami, a potem lekkie zamieszanie wśród tłumu. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Spojrzała na zegarek i też jęknęła. Było dość późno i musiała iść na dodatkowe zajęcia. Natychmiast wstała i wybiegał z salonu, by poczekać na Bunny, ale i tak musiała się spieszyć na zajęcia. Ami wybiegła jak szalona zostawiając blondynkę przed salonem nie zauważając Michiko. Chciała się zbliżyć do niej, ale przybył Motoki, który tam pracował. Zauważyła, że daje krystaliczną dyskietkę Bunny prosząc, by dziewczynie oddać. Ta zgodziła się i poszła w odpowiednie miejsce. Michiko podążyła za nimi, ale Luna zauważywszy brunetkę dała znak Bunny. Ta spytała jej:
- Michiko? Co tu robisz? - spytała.
- Ja idę na dodatkowe zajęcia i... eee mogłabym coś ci doradzić? - spytała niepewnie.
- Tak, oczywiście. - odparła.
- Sprawdźcie tą dyskietkę i dodam, że wróg chce poprzez nią odebrać uczniom energię. - oświadczyła po czym wbiegła do środka, gdyż kątem oka zauważyła brata idącego w ich kierunku. Bunny zauważając po chwili Mamoru także jęknęła. Wyglądając zza rogu przypatrzyła się tej parze. - "Będą w przyszłości małżeństwem" - Usłyszała głos Kurai.
- Racja. Urodzi im się Chibiusa, mała księżniczka Usagi... Z tego co pamiętam... - mówiła jakby do siebie niż do Kurai. - ..Dziś Ami stanie się czarodziejką i jedną z wojowniczek z wewnętrznego Układu Słonecznego. - szepnęła, po czym pobiegła na zajęcia. Chciała poczekać na Bunny. Gdy zajęła miejsce nieopodal Ami zajęła się pisaniem na komputerze, ale nie włożyła dyskietki. Czekała aż przyjdzie.
Nie czekała zbyt długo...
        Nie minęło piętnaście minut, gdy do środka weszła wyżej zainteresowana wraz z Luną. Najpierw udała, że jest pod wpływem demona, a gdy ten się ujawnił skorzystała z zamieszania i ukryła się pod biurkiem. Tymczasem Bunny ujawniła się zarówno przed demonem jak i Ami oraz przed Michiko. Przemiany jednak nie mogła powstrzymać. Musiała jak najszybciej się ukryć, by nikt jej nie zobaczył jak się przemienia. Postanowiła przemienić się w najdalszym kącie. Wraz z Bunny zawołały:
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie i równie jednocześnie przemieniły się w czarodziejki. Bunny w Czarodziejkę z Księżyca, a Michiko w Czarodziejkę ze Srebrnego Księżyca. Po przemianie schowała się pod biurkiem, ale nie z powodu strachu, ale ze względu na atak z zaskoczenia.
- Nie do wiary... - wymamrotała Ami na widok tożsamości Czarodziejki z Księżyca. W tym momencie demon zakrył jej usta.
- Jestem demonem wiedzy. Energia mózgu tego geniusza zostanie przekazana naszemu wielkiemu władcy! Ha, ha, ha! - oświadczył.
- To znaczy, że Ami nie jest wojownikiem zła. - oburzyła się Bunny złoszcząc się nas Lunę, a ta powiedziała:
- Już sama nie rozumiem. - wymamrotała kotka.
- O nie!... - krzyknęła Bunny. - ...Ludzie obdarzeni niezwykłym talentem mogą wykorzystywać tylko w celach pokojowych. Nie pozwolę ci nad nimi zapanować! W imieniu księżyca, walcząc o miłość i sprawiedliwość wymierzę ci karę! - po tym tekście demon zaatakował czarodziejkę. Michiko chciała się przyłączyć, ale czuła, że jeszcze nie pora. Musiała poczekać aż na czole Ami pojawi się znak. Miała szczęście, że schowała się nieopodal kotki. Nie minęło wiele czasu, gdy demon oznajmił:
- Czas minął. Oddaj energię swego mózgu!... - rozkazał demon Ami. Chwycił jej głowę i przybliżył do monitora. Monitor chciał wyssać jej energię, ale... nie mógł. Michiko uśmiechnęła się. - ...Co się dzieje, czemu nie mogę wyssać jej mózgu? Och, już wiem! Nie używałaś krystalicznej dyskietki, prawda? - zapytał demon.
- Nie należy ślepo ufać przyrządom, tylko wykorzystywać własną wyobraźnię. Na tym polega nauka. - oznajmiła Ami, co bardzo ucieszyło czarnowłosą. Nagle... to się stało! Michiko i Luna zobaczyły to prawie w tej samej chwili. Na czole Ami pojawił się symbol Merkurego. - "Tak!" - pomyślała Michiko z triumfem. Demon podniósł jej głowę, a Luna zobaczyła ów symbol. Kotka bardzo była zaskoczona tą sytuacją. Postanowiła zrobić co należy.
- Ten znak! Już rozumiem. Ona też jest czarodziejką, stąd ta dziwna energia. - oświadczyła. Następnie podskoczyła i wyczarowała pióro przemiany dla Ami. Tymczasem potwór oznajmił:
- Phi! Wobec tego odbiorę tylko twój mózg! Jesteś gotowa? Ha! Ha! Ha! - zawołał. Michiko czekała właśnie na ten moment. Gdy zobaczyła jak ręka potwora zamienia się w topór rzuciła się na Ami i uratowała ją od potwora. Następnie zwróciła się do Luny:
- Luna, szybko! Daj Ami długopis przemiany! - Bardzo zdziwiona Luna rzuciła w kierunku Ami pióro przemiany. Dziewczyna jednocześnie wystraszona jak i zdziwiona powtórzyła słowa wypowiedziane przez kota:
- Potęgo Merkurego, działaj! - krzyknęła panna Mizuno.


Moment potem Ami zmieniła się w Czarodziejkę z Merkurego. Obie – Bunny i Luna były nie mało zaskoczone, ale Michiko – nie. Tylko się uśmiechnęła schowana nieopodal nich.
- Ami jest kolejnym wojownikiem dobra. Czarodziejką z Merkurego. - zdziwiła się Luna.
- Co takiego? Ami? - spytała wystraszona jak i zaskoczona Bunny.
- Krzyknij: "Mydło-Powidło!" - zawołała Luna do Ami. Tak dziewczyna zrobiła, ale się bała (ale nie tak jak Bunny :D).
- Mydło-Powidło! - zaraz potem pojawiła się zimna mgła. Demon był zdezorientowany. Nie wiedział, gdzie są przeciwniczki. Poza tym zrobiło się zimno, a jego posłańcy zostali ogłuszeni. W tym momencie Ami zawołała:
- Czarodziejko z Księżyca, teraz! - Bunny trochę przestraszona zrobiła jak kazano. Pochwyciła za diadem i krzyknęła celując w demona:
- Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Po chwili demon został pokonany, a uczniowie zemdleli.
- Jesteś od teraz wojownikiem dobra, Czarodziejką z Merkurego. - oznajmiła Luna. Bunny zbliżyła się do Ami z uśmiechem.
- Ami, nic ci już nie grozi. Przepraszam cię za to, że wzięłam cię za jednego z tych potworów. - powiedziała.
- Nie szkodzi... - Ami uśmiechając się, a chwilę potem spojrzała na trzecią czarodziejkę, a konkretniej na Michiko. - ...A kim ona jest? - spytała. Michiko spojrzała na nie.
- Czasami mi pomaga. - odparła Bunny drapiąc się po karku.
- Wybacz, Ami, ale mogę ci powiedzieć tylko tyle, że nazywam się Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca i to, że w prawdziwym życiu pomagam Bunny. Wiedz także, że kiedyś wam powiem kim jestem naprawdę. Do zobaczenia, dziewczęta. - i wyskoczyła przez okno. Musiała się pilnować, by nie palnąć jakiegoś głupstwa.

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 7 - Pierwsza walka i dziwna "nieznajoma"

        Zdążyła w ostatniej chwili, gdyż posłańcy potwora, którymi owładnęła pani Osaka chciały ją zaatakować. Pierwsza osoba rzuciła się ku Bunny, ale gdy następna osoba kierowała się na nią, Michiko pobiegła jej z pomocą chwyciwszy ją w ramiona i zabierając z dala od posłańców.
- Nic... nic ci nie jest? - spytała.
- Nie wiem. - odpowiedziała, po czym spojrzała na nią i zdziwiła się, że wyglądała identycznie jak ona. Te same rysy twarzy, to samo uczesanie, ten sam ubiór, ale z drobnymi szczegółami. Michiko zauważywszy jej spojrzenie uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała na niezadane pytanie:
- Nie. Nie jestem jedną z was. Jestem samotniczką i pomagam tym, którzy na tą pomoc zasługują. - wyjaśniła. Spojrzała na potwora i dodała: - ...Musisz mieć się na baczności, Czarodziejko z Księżyca. Oni nadchodzą. - powiedziała.
- Ale ja się boję! - zawołała.
- To twój koniec, czarodziejko! Giń! Przepadnij! - zawołał potwór wyciągnąwszy rękę. Nagle pojawiła się czerwona róża. Wszyscy spojrzeli w górę, gdzie stał Taxido. - ...Kto to?
- Jestem Taxido. Nie płacz. Płacz na nic się zda, czarodziejko. - oznajmił.
- Ale nie mogę się powstrzymać! - zawołała Bunny, po czym rozpłakała się tak, że z jej kulek na głowie zaczął rozbrzmiewać dziwny dźwięk tak głośny jakby włączyć głośniki na cały regulator.
- Przestań płakać! - zawołał potwór. W tym momencie odezwała się Luna:
- Weź diadem, odrzuć go i powiedz: "Księżycowy diademie, działaj!" - oznajmiła.
- Słusznie... - przyznała jej rację Michiko. - ...Czarodziejko z Księżyca, to jedyne wyjście i twoja, jak na razie, broń. Puki potwór jest ogłuszony możesz go pokonać. Bądź odważna i się nie bój. - pocieszała ją.
- Ale dlaczego mam to zrobić? - zapytała Bunny.
- Zrób to! - zawołała Luna. Blondynka zrobiła jak jej kazano. Pochwyciła diadem i odrzuciła go wołając:
- Księżycowy diademie, działaj! - diadem poleciał ku potworowi i chwilę potem zamienił się w proch, a ze sług została zdjęta klątwa oraz odzyskali energię, jednak zemdleli
- Wspaniale się spisałaś, Czarodziejko z Księżyca. Zapamiętam to. - powiedział Taxido. Po tych słowach zniknął im z oczu. Za to Bunny, co Michiko i Kurai przewidziały, zakochała się na miejscu w tajemniczym młodzieńcu.
- Jaki miły! - zachwyciła się. Michiko już miała odejść, by wrócić do brata, ale Luna odezwała się:
- Poczekaj, kim ty jesteś? - zapytała. Dziewczyna przez chwilę milczała aż w końcu odparła:
- Jestem kimś więcej niż myślicie. Mogę powiedzieć tylko, że nie jestem jedną z czarodziejek, które macie odszukać, ale mam coś wspólnego z księżniczką z księżyca. Posłuchaj mnie, czarodziejko i ty Luna. Mam wiele wspólnego z nią oraz z tym co się wydarzyło wiele lat temu, poza tym nie czas bym ci o tym opowiadała. Kiedyś ci opowiem. - wyjaśniła. Już miała odejść, gdy rozległo się kolejne pytanie od strony Luny:
- Jak mamy cię nazywać? - spytała.
- Cóż, jeszcze nie wymyśliłam sobie imienia, ale wciąż mnie dziwi, że jesteśmy do siebie tak podobne... - czyste kłamstwo, gdyż Michiko wiedziała dlaczego. - ...Jak dwie krople wody albo bliźniaczki. - powiedziała. - "Michiko! Nic więcej nie mów, bo Luna czegoś się domyśli. Najlepiej wracaj do domu. Mamoru potrzebuje pomocy" - oznajmiła Karolina. - "Słusznie. Nie pomyślałam o tym" - pomyślała. - ...Wybaczcie, moje drogie, muszę już iść. Kiedyś się jeszcze spotkamy. - i pobiegła w swoją stronę.