poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 11 - Koniec z Jadeite!

Jakiś czas później...
        Codziennie po lekcjach Michiko przychodziła do świątyni Hikawa, by pomagać czarodziejce ognia. Rai i Mamoru jej na to pozwolili, więc mogła mieć wgląd na prywatne spotkania w domu Rai. Jadeite już się tu nie pojawił. Po wielu bitwach dziewcząt Michiko miała sen...
        Pojawiła się w nicości tuż obok Kurai, ale to nie ona przemówiła lecz królowa Selene.
- Witajcie, dziewczęta. - przywitała się.
- Witaj, królowo. - przywitały się dziewczęta jednocześnie.
- Chciałabym was ostrzec, a także coś podarować Julicie. - zaczęła.
- Przed czym ostrzec, pani? - spytała Kurai.
- Widzicie, Jadeite wkrótce zostanie ukarany wiecznym snem. Królowa Beryl chce go ukarać za niepowodzenia, więc by się zrewanżować i odzyskać dobre imię jednego z generałów Królestwa Ciemności... - tu kobieta urwała, bo Karina dodała:
- Będzie chciał zniszczyć Tokio i zabić czarodziejki. - dokończyła.
- Zgadza się... - potwierdziła królowa. - ...Musicie im pomóc i tu mam dobrą wiadomość. Julito, mam dla ciebie do czarodziejskiego wyposażenia pewną broń, którą będziesz mogła się posługiwać. Z czasem będzie ona się zmieniała, bo jak wiesz jesteś połączona z moją córką a ona ze swoją siostrą. - wyjaśniła.
- Pani, jest jeden szkopuł. Bunny jako księżniczka otrzyma Księżycowy Sierp od Luny. Powiedziałaś, że tylko rodzina królewska mogą używać tego Sierpa. Ja także jestem członkiem rodziny, a Sierp jest jeden. Luna nie pamięta księżniczki Kurai. Czy mogłabyś sprawić, by zarówno Luna jak i Artemis nie pamiętali mnie? Chciałabym sama im to powiedzieć. - poprosiła.
- Zgoda. Tak zrobię. Teraz chce ofiarować tobie, Julito pewne dwie bronie. Oto Legendarny Miecz. Został zrobiony z najtrwalszego stopu jaki istniał na księżycu. - oświadczyła.



- Całkiem niezły. - pochwaliła miecz Julia.
- O tak. - wtórowała jej Karina.
- Będzie się on pojawiać po transformacji w czarodziejkę. - wyjaśniła królowa.
- Rozumiem, a ta druga broń? - spytała Karina.
- Druga to Ken - dwa mniejsze miecze podobne do sztyletów. Stworzysz je poprzez skupienie i wypowiedzenia zaklęcia: Potęgo Księżyca, Ken walcz. - wyjaśniła i tu pokazała je.



- Dziękujemy, królowo. Na pewno nam się przydadzą i... - tu Julia urwała, gdyż Selene oświadczyła:
- Lepiej, Julito pospiesz się. Zaraz Jadeite zagrozi Tokio. - ostrzegła.
- Słusznie. Ja znikam. Cześć, Kurai! - zawoła Julita znikając.

~~*~~

Rzeczywistość...
        Obudził ją czyjś śmiech. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to śmiech Jadeite. Wstała szybko i podbiegła do okna. Zobaczyła spiralę na niebie, a po chwili jego!
- O Boże! - wyrwało jej się.
- Jestem Jadeite. Posłuchajcie mnie czarodziejki. Przyjdźcie jutro o pierwszej w nocy na pas startowy wf lotniska w Tokio... - tu rzucił kulą ognia, ale wiedziała, ze to złudzenie. Ubierając się usłyszała jeszcze zdanie: - ...To było złudzenie, ale jeśli nie przyjdziecie spalę Tokio! - i zniknął. Michiko wiedziała, że to bardzo poważna sprawa i jeśli nie pomoże dziewczynom generał na pewno to zrobi. Gdy w końcu się ubrała wybiegła z pokoju jak burza trzaskając drzwiami.
- Michiko! - rozległ się głos jej brata.
- Mamoru! - wydyszała
- Gdzie idziesz o takiej porze? - spytał.
- Wybacz, Mamoru, ale nie mogę ci powiedzieć. To zbyt poważna sprawa. Niedługo wrócę. - obiecała i bez większych wyjaśnień wybiegła z mieszkania. Pognała ile sił s nogach do domu Rai. Nie długo potem zauważyła ziewającą Bunny, a obok niej biegłą Luna.
- Bunny! Luna! Czekajcie! - zawołała. Obie się obejrzały.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała ta pierwsza.
- Chcę z wami iść do Rai. Nie chcę, by ten potwór zniszczył Tokio. - oświadczyła.
- Ale skąd ty...? - zaczęła Bunny.
- To nie ważne skąd wiem. - przerwała jej dziewczyna.
- Michiko... - odezwała się Luna. - ...Naprawdę chcesz nam pomóc? - zapytała.
- Tak, Luno. Chcę... - odparła co zdziwiło Bunny w fakcie, że się odezwała i to, że nie zdziwiła się iż kot przemówił. - ...Ale to wy same możecie pokonać Jadeite. Ja tylko mogę pokierować co macie robić, a co nie. - oznajmiła, po czym skierowała się ku domowi Rai. Bunny i Luna poszły za nią.
- Chwileczkę, ty jesteś Czarodziejką ze Srebrnego Księżyca! - zawołała blondynka.
- Cóż, wydało się. Jeśli chcesz powiedz przyjaciółkom. Wolałabym zachować to w tajemnicy, puki nie nadejdzie odpowiednia chwila. - oświadczyła.
- Czyli kiedy? - zapytała Luna przyglądając się jej.
- Wybaczcie dziewczyny, ale nie mogę. To zbyt poważna sprawa. Wymaga rozwagi i ostrożności. - wyjaśniła.
- Rozumiem. Jak to się mówi: każdy ma swoje tajemnice, o których nie chciałby mówić. - oznajmiła Luna.
- Zgadza się. - i już nie poruszały tego tematu, chociaż Luna patrzyła na nią lekko zamyślonym spojrzeniem. Gdy dotarły do świątyni. Rai i Ami były zdziwione ty, że jest z nimi Michiko.
- Co ona tu robi? - zapytała Rai.
- Rai, nie czas na takie pytania. Lepiej zajmijmy się groźbą Jadeite... - oświadczyła Luna. Tymczasem Michiko stała niedaleko nich nasłuchując rozmowy trzech dziewczyn i kota. - ...Jadeite grozi spaleniem miasta. Gotów spełnić groźbę. Co robimy. - zaczęła Luna rozmowę.
- Idziemy... - oświadczyła Rai. - ...Odpowiemy na wyzwanie złych sił.
- Świadomie leziemy w pułapkę?... - westchnęła Ami. - ...A jeśli to pułapka, to co? Co ty na to, Bunny? - spytała.
- Musimy walczyć ze złem. - oznajmiła Rai.
- Trzeba się spokojnie zastanowić. - stwierdziła Ami.
- Nie chcę iść w takie straszne miejsce. - powiedziała Bunny, co dziewczyny przewidziały.
- Bunny, wiemy, że się boisz, ale musicie iść, by go powstrzymać. - odezwała się Michiko.
- Czemu ją namawiasz? - spytała Ami.
- Niech sama zdecyduje. - powiedziała Rai.
- Cóż, Rai. Znam Bunny i wiem, że i tak pójdzie. Poza tym wybieram się z wami i wam pomogę... w jakiś sposób... - po tym oświadczeniu poszła. Będąc przy schodach powiedziała na koniec: - ...Nie zmienicie mojej decyzji. Pójdę i już. Nawet nie zauważcie mojej nieobecności. - powiedziała i poszła.
- Dziwna jest. - stwierdziła Rai.
- Wracajmy do domu. - poradziła Luna i poszła, a za nią Bunny. Ami poszła w jej ślady. Michiko stała u stóp chodów i wpatrywała się w Rai stojąca u ich szczytu. Czuła, że dziewczyna spróbuje dociec kim jest.

~~*~~

Następnego dnia... Szkoła Juban...
        Michiko podczas najbliższej przerwy wyszła z klasy i poszła do klasy, gdzie była Bunny. Zauważyła ją opierającą się o okno. Tuż za nią stała Luna. Zrobiła kilka kroków ku niej, ale nagle zauważyła jej przyjaciół z klasy. Umino, Naru i jedną z innych koleżanek.
- Co wy na to? - spytała owa koleżanka.
- Nie martwcie się. To sprawka kosmitów. Ostrzegają wszystkich złych Ziemian. - mówił Umino.
- Och, Umino. Czytasz zbyt wiele komiksów SF... - mówiła Naru. - Tak czy inaczej zapowiada się ciekawa zabawa. - dodała.
- Idźmy wszyscy na lotnisko. - powiedziała druga koleżanka.
- O nie! - zawołała Bunny. Tu Michiko uśmiechnęła się lekko.
- O nie. Nie pozwolę nikomu pałętać się mieście w środku nocy! - zawołała nauczycielka
- Ma pani całkowitą rację. Trzeba się posłuchać... - powiedziała po raz pierwszy mając rację i mówiąc to w bardzo poważny sposób. - ...To niebezpieczne.
- Dlaczego? - spytała Naru.
- Ty coś wiesz! - zawołał Umino.
- Nic nie wiem, ale nie wolno tracić czasu na bzdury! Musimy się uczyć. - oznajmiła bardzo poważnym tonem
- Och! Bunny mówisz tak mądrze i odpowiedzialnie, że aż się boję... - powiedziała nauczycielka. - Może masz gorączkę? - zapytała sprawdzając jej temperaturę. Tu Michiko zachichotała cicho.
- Och! To takie dziwne, że powiedziałam coś mądrego?... - zapytała z lekką złością. - ...Ona jest obrzydliwa! - załkała. Tu Michiko postanowiła się wtrącić.
- Przepraszam was, ale przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. - odezwała się.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała Bunny.
- Witaj, Bunny. - powiedziała uśmiechając.
- Jak się panienka nazywa? - spytała nauczycielka.
- Wybaczcie niegrzeczność. Nazywam się Michiko Chiba. Chciałam tylko wam powiedzieć, że Bunny ma rację i w pewnym stopniu pani też. - oświadczyła.
- Co pani na myśli, panno Chiba? - spytała.
- To, że Jadeite ma interes tylko do czarodziejek, a nie do mieszkańców Tokio. Jest zdesperowany i zrobi wszystko by je pokonać. Dodam też, że policja ani żadna armia go nie pokona. Umino ma także w pewnym sensie rację. Jadeite posiada nadprzyrodzone moce i żaden człowiek mu nie podoła. Zostawmy to czarodziejom i zaufajmy im. Jestem pewna, że uda im się pokonać tego dziwnego osobnika. To sprawa między nimi a Jadeite. - oświadczyła. Wszyscy patrzyli na nią z bardzo zaskoczonymi minami. Ona zaś tylko uśmiechała się lekko, po czym skierowała się ku wyjściu.
- Panno Chiba, skąd pani to wszystko wie? Skąd zna Czarodziejki i tego dziwnego osobnika? - spytała nauczycielka.
- Cóż, kilkakrotnie ratowały mnie z opresji i spotkałam ze dwa razy Jadeite robiąc ze mnie tarczę. Znam jego cel: znaleźć i zniszczyć. - wyjaśniła i wyszła. Było to rzecz jasna czyste łgarstwo. Musiała coś wymyślić, by nie wypytywali o zbyt wiele oraz to by zmobilizować Bunny do pójścia na lotnisko mimo, że pójdą tam na śmierć. Podadzą się jak na złotym talerzu dla Jadeite. Miała już pewien plan jak zaskoczyć tego generała.
          Zaraz po lekcjach dołączyła do niej Bunny, a u jej boku kroczyła Luna.
- Michiko, czekaj! - zawołała blondynka.
- Bunny. Luna. Witajcie. - przywitała się.
- Michiko, Bunny wszystko mi opowiedziała co mówiłaś dziś w klasie. Czy to prawda? - spytała.
- Cóż,... - tu dziewczyna zawahała się. - ...Dla bezpieczeństwa nie mieszajmy w to mieszkańców Tokio. Szczególnie naszych rodzin... - powiedziała odwróciwszy się ukrywając łzy. - ...Wybaczcie, muszę iść do brata i przyszykować mu kolację... - i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Bała się, że coś więcej wywęszą. Miała też nadzieję, że Rai niczego nie zacznie podejrzewać co do jej tożsamości. Idąc do domu zauważyła Bunny i Mamoru jak się kłócą. - ...No i masz. - jęknęła uderzając się lekko w głowę. Pobiegła ku nim.
- Ciebie nie można polubić... - mówił. - ...Nie umiesz się zachowywać jak normalna dziewczyna. - oświadczył.
- Nie chcę! Jest chłopiec, który ceni moją oryginalność. - mówiła dziewczyna.
- To musi być niezły dureń. - stwierdził. - "Oj, chyba przesadził" - pomyślała Michiko.
- Na pewno jest milszy od ciebie! - zawołała.
- "Każda potwora znajdzie swego amatora." Jesteś okropna. Tylko wariat mógłby cię polubić. - powiedział, co bardzo wzburzyło Michiko, a Bunny rozpłakała się.
- Możesz krytykować mnie, ale wara od Motoki! - zawołała i zalazła się łzami.
- Och, przepraszam. Nie chciałem. Muszę już iść. Tu jest twój but. Do zobaczenia. - i pobiegł w przeciwną stronę. Tuż za rogiem natknął się na są siostrę. Zatrzymał się patrząc na nią z lekką obawą.
- Mamoru! Coś ty zrobił!? Bunny jest wrażliwa, gdy się ją krytykuje w taki sposób, jak ty to zrobiłeś przed chwilą! - zawołała.
- Michiko! Ja tego... Widziałaś naszą rozmowę? - zapytał.
- A owszem, że widziałam! Wstydź się! Za karę kolację zrobisz sobie sam! Idę do Simon i u niej zjem! Cześć! - i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku.

~~*~~

Tej nocy... Lotnisko... Godzina 22:20...
        Michiko przyjechała wcześniej na lotnisko. Usadowiła się w takiej kryjówce, że nawet Jadeite jej nie znajdzie ani nie usłyszy. Miała przy sobie specjalną maskę z tlenem, by jej nie zahipnotyzował. Oby.
Czekała niezbyt długo. Około pół godziny później wszyscy policjanci leżeli. Miała szczęście, że zrobił to wcześniej. Szczęście dla niej, ale nie dla Czarodziejek. Gdy w końcu przyszły, ale gonili je policjanci. - "Niech to szlag! Dziewczyny, przemieńcie się, szybko!..." - pomyślała Michiko, gdy je tylko zauważyła. Przyszykowała się do transformacji, ale nie mogła tego zrobić bez Bunny. Zauważyła po kilku sekundach jak Ami zatrzymuje się i patrzy na nich. Nagle dziewczyna przemieniła się, a zaraz za nią Rai. Następnie przyszła kolej na Bunny.
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie. Rai rzecz jasna pokonała ich spalając na popiół. Nagle usłyszały śmiech Jadeite. Wszystkie spojrzały w górę. Stał tam widząc całą trójkę. - "...A niech to!..." - pomyślała z lekkim przerażeniem widząc jak generał przejmuje kontrolę nad samolotem. Ów samolot pojechał na dziewczęta szarżując jak wściekły byk na czerwoną płachtę. - "...Muszę im pomóc!" - postanowiła. Wyciągnęła ku górze dwie ręce krzyżując w znak krzyża. Następnie zawołała:
- Potęgo księżyca, Ken walcz! - zawołała. Dla Jadeite było za późno, gdyż Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca pochwyciła za jeden ze sztyletów, który dostała od królowej Selene i rzuciła nim w dłonie Jadeite powodując, że samolot stanął i przestał gonić Czarodziejki.
- Co za tchórzostwo! Jesteś nie mądry, Jadeite. Twoja pani nie będzie zadowolona, że nie radzisz sobie z czterema Czarodziejkami. - oznajmiła.
- To znowu ty! Jak śmiesz mówić do mnie takie rzeczy? Zmierzmy się! - zawołał.
- No doprawdy! Jesteś idiotą czy go udajesz?... - tu Michiko zaśmiała się perliście. - ...Poza tym nie ja będę z tobą walczyła, lecz on. - wskazał na Taxido stojącego nieopodal nich.
- Lubisz straszyć dziewczęta? - zapytał.
- Znowu ty, Taxido. Zabiję cię i poślę do piekła razem z nimi. - oświadczył Jadeite.
- Dręczyłeś bezbronnych ludzi korzystając ze swojej magicznej mocy. Nigdy ci nie przebaczę. - oświadczył.
- Idź do diabła! - zawołał i rzucił w niego dziwnymi promieniami. Ten odskoczył. Teraz walka trwała w powietrzu.
- Cześć, dziewczyny. - przywitała się Michiko z Czarodziejkami stanąwszy przed nimi.
- Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca? Co tu robisz? - spytała Ami.
- Chcę wam pomóc pokonać Jadeite. Tu, na pasie startowym nie mamy szans. Trzeba użyć wielu sztuczek i kierować się pomysłami. - oznajmiła, gdy tylko Taxido wraz z Jadeite wpadli do wody. Po chwili jednak generał wynurzył się śmiejąc się okrutnie. Teraz ponownie zapanował nad maszyną, a Czarodziejki musiały uciekać.
- Przede wszystkim pamiętajcie, że samolot sam nie pojedzie czy poleci. Przecież to maszyna. - zauważyła Michiko.
- Czarodziejka ma rację. Steruje nim wasz wróg. Pamiętajcie. - wtórowała jej Luna.
- Racja. - powiedziała Ami zatrzymując się.
- Musimy się zjednoczyć. - oświadczyła Bunny.
- Ty będziesz przynętą, Czarodziejko z Księżyca. - zasugerowała Rai.
- Dlaczego ja? - spytała z przerażeniem Bunny.
- By zmylić wroga. Dalej, Czarodziejko z Merkurego. - zawołała Michiko.
- Mydło-powidło! - krzyknęła. Po chwili pojawiła się mgła. Michiko wraz z Ami i Rai pobiegłyśmy w trzy różne strony, a Bunny w drugą stronę wybiegając z mgły.
- Ty paskudo! - zawołała Bunny biegnąc po pasie startowym. Michiko tymczasem ukryła się na dachu. Reszta starała się zwabić Jadeite w pułapkę. I tak się stało. Rai użyła swojego talizmanu, by unieszkodliwić wroga tak, aby nie mógł pozbierać myśli. Zaraz potem zauważył, że dwa samoloty pędzą na niego uważając za swego wroga.
- Dlaczego one mnie atakują? - Nagle natknął się na całą trójkę. Wszystkie trzy stały w różnych miejscach, a Michiko korzystając z okazji stanęła po prawej stronie Jadeite.
- Nigdy nie lekceważ dziewczyn! Nie wszystkie są beksami! - zawołała Bunny.
- Nie mogę pozbierać myśli! - zauważył generał.
- To dlatego... - zaczęła Rai.
- ...że masz tylko niegodziwe myśli. - dokończyła Ami.
- Wpadłeś we własne sidła! To ty jesteś głupcem! Nigdy nie przebaczę ci tego! - zawołała Bunny.
- Poza tym, Jadeite masz na plecach talizman Czarodziejki z Marsa, który jest magiczny i właśnie dlatego one cię atakują. - wyjaśniła Michiko. W tym momencie Bunny pochwyciła swój diadem
- Teraz posłużę się księżycową mocą i ukażę cię!... - chwyciła za diadem i rzuciła go w kierunku mężczyzny. - ...Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Diadem poleciał ku niemu, jednak uniknął go, ale i tak samolot prawie że go przejechał, jednak i tak zniknął.
- No to mamy o jednego generała mniej. - oświadczyła Michiko śmiejąc się. Zauważyła jednak, że dziewczyny najwyraźniej nie zważyły na fakt co powiedziała. Martwiły się tylko losem ich wybawcy. Nagle usłyszały jego głos:
- Dziękuję, że się tak o mnie martwiłyście. - powiedział, a dziewczętom, a już w szczególności Michiko, ulżyło
- Taxido! - zawołały jednocześnie.
- Ty żyjesz! - zawołała Bunny.
- Nie tak łatwo mnie pokonać. - stwierdził.
- Dlaczego tak często nam pomagasz? - spytała Ami.
- Ja wiem dlaczego. On mnie kocha! - zawołała Bunny. Michiko tylko zachichotała.
- Kim ty jesteś? - spytała Rai.
- Teraz wam nie powiem. Czarodziejko z Księżyca, Merkurego, Marsa i ze Srebrnego Księżyca, bądźcie przyjaciółkami. Do zobaczenia. - i odszedł.
- To ja też już pójdę. - oznajmiła Michiko.
- A ty, czemu nam pomagasz? - spytała Ami.
- Powiem to samo co Taxido, ale trochę w innym kontekście. Dowiecie się w odpowiednim czasie i miejscu. Dodam jeszcze, że wróg nie śpi, a na Jadeite się nie skończy. Będą inni. Do zobaczenia, dziewczyny. - i ona także odeszła wskakując najpierw na dach, a potem dalej idąc do domu czekając na Mamoru. Zastanawiała się czy wszystko z nim w porządku. Bała się o niego. Dobrą radę im dała, ale zastanawiała się czy ten cały Nephrite będzie miał choć odrobinę serca dla Naru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz