poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 11 - Koniec z Jadeite!

Jakiś czas później...
        Codziennie po lekcjach Michiko przychodziła do świątyni Hikawa, by pomagać czarodziejce ognia. Rai i Mamoru jej na to pozwolili, więc mogła mieć wgląd na prywatne spotkania w domu Rai. Jadeite już się tu nie pojawił. Po wielu bitwach dziewcząt Michiko miała sen...
        Pojawiła się w nicości tuż obok Kurai, ale to nie ona przemówiła lecz królowa Selene.
- Witajcie, dziewczęta. - przywitała się.
- Witaj, królowo. - przywitały się dziewczęta jednocześnie.
- Chciałabym was ostrzec, a także coś podarować Julicie. - zaczęła.
- Przed czym ostrzec, pani? - spytała Kurai.
- Widzicie, Jadeite wkrótce zostanie ukarany wiecznym snem. Królowa Beryl chce go ukarać za niepowodzenia, więc by się zrewanżować i odzyskać dobre imię jednego z generałów Królestwa Ciemności... - tu kobieta urwała, bo Karina dodała:
- Będzie chciał zniszczyć Tokio i zabić czarodziejki. - dokończyła.
- Zgadza się... - potwierdziła królowa. - ...Musicie im pomóc i tu mam dobrą wiadomość. Julito, mam dla ciebie do czarodziejskiego wyposażenia pewną broń, którą będziesz mogła się posługiwać. Z czasem będzie ona się zmieniała, bo jak wiesz jesteś połączona z moją córką a ona ze swoją siostrą. - wyjaśniła.
- Pani, jest jeden szkopuł. Bunny jako księżniczka otrzyma Księżycowy Sierp od Luny. Powiedziałaś, że tylko rodzina królewska mogą używać tego Sierpa. Ja także jestem członkiem rodziny, a Sierp jest jeden. Luna nie pamięta księżniczki Kurai. Czy mogłabyś sprawić, by zarówno Luna jak i Artemis nie pamiętali mnie? Chciałabym sama im to powiedzieć. - poprosiła.
- Zgoda. Tak zrobię. Teraz chce ofiarować tobie, Julito pewne dwie bronie. Oto Legendarny Miecz. Został zrobiony z najtrwalszego stopu jaki istniał na księżycu. - oświadczyła.



- Całkiem niezły. - pochwaliła miecz Julia.
- O tak. - wtórowała jej Karina.
- Będzie się on pojawiać po transformacji w czarodziejkę. - wyjaśniła królowa.
- Rozumiem, a ta druga broń? - spytała Karina.
- Druga to Ken - dwa mniejsze miecze podobne do sztyletów. Stworzysz je poprzez skupienie i wypowiedzenia zaklęcia: Potęgo Księżyca, Ken walcz. - wyjaśniła i tu pokazała je.



- Dziękujemy, królowo. Na pewno nam się przydadzą i... - tu Julia urwała, gdyż Selene oświadczyła:
- Lepiej, Julito pospiesz się. Zaraz Jadeite zagrozi Tokio. - ostrzegła.
- Słusznie. Ja znikam. Cześć, Kurai! - zawoła Julita znikając.

~~*~~

Rzeczywistość...
        Obudził ją czyjś śmiech. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to śmiech Jadeite. Wstała szybko i podbiegła do okna. Zobaczyła spiralę na niebie, a po chwili jego!
- O Boże! - wyrwało jej się.
- Jestem Jadeite. Posłuchajcie mnie czarodziejki. Przyjdźcie jutro o pierwszej w nocy na pas startowy wf lotniska w Tokio... - tu rzucił kulą ognia, ale wiedziała, ze to złudzenie. Ubierając się usłyszała jeszcze zdanie: - ...To było złudzenie, ale jeśli nie przyjdziecie spalę Tokio! - i zniknął. Michiko wiedziała, że to bardzo poważna sprawa i jeśli nie pomoże dziewczynom generał na pewno to zrobi. Gdy w końcu się ubrała wybiegła z pokoju jak burza trzaskając drzwiami.
- Michiko! - rozległ się głos jej brata.
- Mamoru! - wydyszała
- Gdzie idziesz o takiej porze? - spytał.
- Wybacz, Mamoru, ale nie mogę ci powiedzieć. To zbyt poważna sprawa. Niedługo wrócę. - obiecała i bez większych wyjaśnień wybiegła z mieszkania. Pognała ile sił s nogach do domu Rai. Nie długo potem zauważyła ziewającą Bunny, a obok niej biegłą Luna.
- Bunny! Luna! Czekajcie! - zawołała. Obie się obejrzały.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała ta pierwsza.
- Chcę z wami iść do Rai. Nie chcę, by ten potwór zniszczył Tokio. - oświadczyła.
- Ale skąd ty...? - zaczęła Bunny.
- To nie ważne skąd wiem. - przerwała jej dziewczyna.
- Michiko... - odezwała się Luna. - ...Naprawdę chcesz nam pomóc? - zapytała.
- Tak, Luno. Chcę... - odparła co zdziwiło Bunny w fakcie, że się odezwała i to, że nie zdziwiła się iż kot przemówił. - ...Ale to wy same możecie pokonać Jadeite. Ja tylko mogę pokierować co macie robić, a co nie. - oznajmiła, po czym skierowała się ku domowi Rai. Bunny i Luna poszły za nią.
- Chwileczkę, ty jesteś Czarodziejką ze Srebrnego Księżyca! - zawołała blondynka.
- Cóż, wydało się. Jeśli chcesz powiedz przyjaciółkom. Wolałabym zachować to w tajemnicy, puki nie nadejdzie odpowiednia chwila. - oświadczyła.
- Czyli kiedy? - zapytała Luna przyglądając się jej.
- Wybaczcie dziewczyny, ale nie mogę. To zbyt poważna sprawa. Wymaga rozwagi i ostrożności. - wyjaśniła.
- Rozumiem. Jak to się mówi: każdy ma swoje tajemnice, o których nie chciałby mówić. - oznajmiła Luna.
- Zgadza się. - i już nie poruszały tego tematu, chociaż Luna patrzyła na nią lekko zamyślonym spojrzeniem. Gdy dotarły do świątyni. Rai i Ami były zdziwione ty, że jest z nimi Michiko.
- Co ona tu robi? - zapytała Rai.
- Rai, nie czas na takie pytania. Lepiej zajmijmy się groźbą Jadeite... - oświadczyła Luna. Tymczasem Michiko stała niedaleko nich nasłuchując rozmowy trzech dziewczyn i kota. - ...Jadeite grozi spaleniem miasta. Gotów spełnić groźbę. Co robimy. - zaczęła Luna rozmowę.
- Idziemy... - oświadczyła Rai. - ...Odpowiemy na wyzwanie złych sił.
- Świadomie leziemy w pułapkę?... - westchnęła Ami. - ...A jeśli to pułapka, to co? Co ty na to, Bunny? - spytała.
- Musimy walczyć ze złem. - oznajmiła Rai.
- Trzeba się spokojnie zastanowić. - stwierdziła Ami.
- Nie chcę iść w takie straszne miejsce. - powiedziała Bunny, co dziewczyny przewidziały.
- Bunny, wiemy, że się boisz, ale musicie iść, by go powstrzymać. - odezwała się Michiko.
- Czemu ją namawiasz? - spytała Ami.
- Niech sama zdecyduje. - powiedziała Rai.
- Cóż, Rai. Znam Bunny i wiem, że i tak pójdzie. Poza tym wybieram się z wami i wam pomogę... w jakiś sposób... - po tym oświadczeniu poszła. Będąc przy schodach powiedziała na koniec: - ...Nie zmienicie mojej decyzji. Pójdę i już. Nawet nie zauważcie mojej nieobecności. - powiedziała i poszła.
- Dziwna jest. - stwierdziła Rai.
- Wracajmy do domu. - poradziła Luna i poszła, a za nią Bunny. Ami poszła w jej ślady. Michiko stała u stóp chodów i wpatrywała się w Rai stojąca u ich szczytu. Czuła, że dziewczyna spróbuje dociec kim jest.

~~*~~

Następnego dnia... Szkoła Juban...
        Michiko podczas najbliższej przerwy wyszła z klasy i poszła do klasy, gdzie była Bunny. Zauważyła ją opierającą się o okno. Tuż za nią stała Luna. Zrobiła kilka kroków ku niej, ale nagle zauważyła jej przyjaciół z klasy. Umino, Naru i jedną z innych koleżanek.
- Co wy na to? - spytała owa koleżanka.
- Nie martwcie się. To sprawka kosmitów. Ostrzegają wszystkich złych Ziemian. - mówił Umino.
- Och, Umino. Czytasz zbyt wiele komiksów SF... - mówiła Naru. - Tak czy inaczej zapowiada się ciekawa zabawa. - dodała.
- Idźmy wszyscy na lotnisko. - powiedziała druga koleżanka.
- O nie! - zawołała Bunny. Tu Michiko uśmiechnęła się lekko.
- O nie. Nie pozwolę nikomu pałętać się mieście w środku nocy! - zawołała nauczycielka
- Ma pani całkowitą rację. Trzeba się posłuchać... - powiedziała po raz pierwszy mając rację i mówiąc to w bardzo poważny sposób. - ...To niebezpieczne.
- Dlaczego? - spytała Naru.
- Ty coś wiesz! - zawołał Umino.
- Nic nie wiem, ale nie wolno tracić czasu na bzdury! Musimy się uczyć. - oznajmiła bardzo poważnym tonem
- Och! Bunny mówisz tak mądrze i odpowiedzialnie, że aż się boję... - powiedziała nauczycielka. - Może masz gorączkę? - zapytała sprawdzając jej temperaturę. Tu Michiko zachichotała cicho.
- Och! To takie dziwne, że powiedziałam coś mądrego?... - zapytała z lekką złością. - ...Ona jest obrzydliwa! - załkała. Tu Michiko postanowiła się wtrącić.
- Przepraszam was, ale przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. - odezwała się.
- Michiko? Co tu robisz? - zapytała Bunny.
- Witaj, Bunny. - powiedziała uśmiechając.
- Jak się panienka nazywa? - spytała nauczycielka.
- Wybaczcie niegrzeczność. Nazywam się Michiko Chiba. Chciałam tylko wam powiedzieć, że Bunny ma rację i w pewnym stopniu pani też. - oświadczyła.
- Co pani na myśli, panno Chiba? - spytała.
- To, że Jadeite ma interes tylko do czarodziejek, a nie do mieszkańców Tokio. Jest zdesperowany i zrobi wszystko by je pokonać. Dodam też, że policja ani żadna armia go nie pokona. Umino ma także w pewnym sensie rację. Jadeite posiada nadprzyrodzone moce i żaden człowiek mu nie podoła. Zostawmy to czarodziejom i zaufajmy im. Jestem pewna, że uda im się pokonać tego dziwnego osobnika. To sprawa między nimi a Jadeite. - oświadczyła. Wszyscy patrzyli na nią z bardzo zaskoczonymi minami. Ona zaś tylko uśmiechała się lekko, po czym skierowała się ku wyjściu.
- Panno Chiba, skąd pani to wszystko wie? Skąd zna Czarodziejki i tego dziwnego osobnika? - spytała nauczycielka.
- Cóż, kilkakrotnie ratowały mnie z opresji i spotkałam ze dwa razy Jadeite robiąc ze mnie tarczę. Znam jego cel: znaleźć i zniszczyć. - wyjaśniła i wyszła. Było to rzecz jasna czyste łgarstwo. Musiała coś wymyślić, by nie wypytywali o zbyt wiele oraz to by zmobilizować Bunny do pójścia na lotnisko mimo, że pójdą tam na śmierć. Podadzą się jak na złotym talerzu dla Jadeite. Miała już pewien plan jak zaskoczyć tego generała.
          Zaraz po lekcjach dołączyła do niej Bunny, a u jej boku kroczyła Luna.
- Michiko, czekaj! - zawołała blondynka.
- Bunny. Luna. Witajcie. - przywitała się.
- Michiko, Bunny wszystko mi opowiedziała co mówiłaś dziś w klasie. Czy to prawda? - spytała.
- Cóż,... - tu dziewczyna zawahała się. - ...Dla bezpieczeństwa nie mieszajmy w to mieszkańców Tokio. Szczególnie naszych rodzin... - powiedziała odwróciwszy się ukrywając łzy. - ...Wybaczcie, muszę iść do brata i przyszykować mu kolację... - i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Bała się, że coś więcej wywęszą. Miała też nadzieję, że Rai niczego nie zacznie podejrzewać co do jej tożsamości. Idąc do domu zauważyła Bunny i Mamoru jak się kłócą. - ...No i masz. - jęknęła uderzając się lekko w głowę. Pobiegła ku nim.
- Ciebie nie można polubić... - mówił. - ...Nie umiesz się zachowywać jak normalna dziewczyna. - oświadczył.
- Nie chcę! Jest chłopiec, który ceni moją oryginalność. - mówiła dziewczyna.
- To musi być niezły dureń. - stwierdził. - "Oj, chyba przesadził" - pomyślała Michiko.
- Na pewno jest milszy od ciebie! - zawołała.
- "Każda potwora znajdzie swego amatora." Jesteś okropna. Tylko wariat mógłby cię polubić. - powiedział, co bardzo wzburzyło Michiko, a Bunny rozpłakała się.
- Możesz krytykować mnie, ale wara od Motoki! - zawołała i zalazła się łzami.
- Och, przepraszam. Nie chciałem. Muszę już iść. Tu jest twój but. Do zobaczenia. - i pobiegł w przeciwną stronę. Tuż za rogiem natknął się na są siostrę. Zatrzymał się patrząc na nią z lekką obawą.
- Mamoru! Coś ty zrobił!? Bunny jest wrażliwa, gdy się ją krytykuje w taki sposób, jak ty to zrobiłeś przed chwilą! - zawołała.
- Michiko! Ja tego... Widziałaś naszą rozmowę? - zapytał.
- A owszem, że widziałam! Wstydź się! Za karę kolację zrobisz sobie sam! Idę do Simon i u niej zjem! Cześć! - i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku.

~~*~~

Tej nocy... Lotnisko... Godzina 22:20...
        Michiko przyjechała wcześniej na lotnisko. Usadowiła się w takiej kryjówce, że nawet Jadeite jej nie znajdzie ani nie usłyszy. Miała przy sobie specjalną maskę z tlenem, by jej nie zahipnotyzował. Oby.
Czekała niezbyt długo. Około pół godziny później wszyscy policjanci leżeli. Miała szczęście, że zrobił to wcześniej. Szczęście dla niej, ale nie dla Czarodziejek. Gdy w końcu przyszły, ale gonili je policjanci. - "Niech to szlag! Dziewczyny, przemieńcie się, szybko!..." - pomyślała Michiko, gdy je tylko zauważyła. Przyszykowała się do transformacji, ale nie mogła tego zrobić bez Bunny. Zauważyła po kilku sekundach jak Ami zatrzymuje się i patrzy na nich. Nagle dziewczyna przemieniła się, a zaraz za nią Rai. Następnie przyszła kolej na Bunny.
- Potęgo księżyca, działaj! - zawołały jednocześnie. Rai rzecz jasna pokonała ich spalając na popiół. Nagle usłyszały śmiech Jadeite. Wszystkie spojrzały w górę. Stał tam widząc całą trójkę. - "...A niech to!..." - pomyślała z lekkim przerażeniem widząc jak generał przejmuje kontrolę nad samolotem. Ów samolot pojechał na dziewczęta szarżując jak wściekły byk na czerwoną płachtę. - "...Muszę im pomóc!" - postanowiła. Wyciągnęła ku górze dwie ręce krzyżując w znak krzyża. Następnie zawołała:
- Potęgo księżyca, Ken walcz! - zawołała. Dla Jadeite było za późno, gdyż Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca pochwyciła za jeden ze sztyletów, który dostała od królowej Selene i rzuciła nim w dłonie Jadeite powodując, że samolot stanął i przestał gonić Czarodziejki.
- Co za tchórzostwo! Jesteś nie mądry, Jadeite. Twoja pani nie będzie zadowolona, że nie radzisz sobie z czterema Czarodziejkami. - oznajmiła.
- To znowu ty! Jak śmiesz mówić do mnie takie rzeczy? Zmierzmy się! - zawołał.
- No doprawdy! Jesteś idiotą czy go udajesz?... - tu Michiko zaśmiała się perliście. - ...Poza tym nie ja będę z tobą walczyła, lecz on. - wskazał na Taxido stojącego nieopodal nich.
- Lubisz straszyć dziewczęta? - zapytał.
- Znowu ty, Taxido. Zabiję cię i poślę do piekła razem z nimi. - oświadczył Jadeite.
- Dręczyłeś bezbronnych ludzi korzystając ze swojej magicznej mocy. Nigdy ci nie przebaczę. - oświadczył.
- Idź do diabła! - zawołał i rzucił w niego dziwnymi promieniami. Ten odskoczył. Teraz walka trwała w powietrzu.
- Cześć, dziewczyny. - przywitała się Michiko z Czarodziejkami stanąwszy przed nimi.
- Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca? Co tu robisz? - spytała Ami.
- Chcę wam pomóc pokonać Jadeite. Tu, na pasie startowym nie mamy szans. Trzeba użyć wielu sztuczek i kierować się pomysłami. - oznajmiła, gdy tylko Taxido wraz z Jadeite wpadli do wody. Po chwili jednak generał wynurzył się śmiejąc się okrutnie. Teraz ponownie zapanował nad maszyną, a Czarodziejki musiały uciekać.
- Przede wszystkim pamiętajcie, że samolot sam nie pojedzie czy poleci. Przecież to maszyna. - zauważyła Michiko.
- Czarodziejka ma rację. Steruje nim wasz wróg. Pamiętajcie. - wtórowała jej Luna.
- Racja. - powiedziała Ami zatrzymując się.
- Musimy się zjednoczyć. - oświadczyła Bunny.
- Ty będziesz przynętą, Czarodziejko z Księżyca. - zasugerowała Rai.
- Dlaczego ja? - spytała z przerażeniem Bunny.
- By zmylić wroga. Dalej, Czarodziejko z Merkurego. - zawołała Michiko.
- Mydło-powidło! - krzyknęła. Po chwili pojawiła się mgła. Michiko wraz z Ami i Rai pobiegłyśmy w trzy różne strony, a Bunny w drugą stronę wybiegając z mgły.
- Ty paskudo! - zawołała Bunny biegnąc po pasie startowym. Michiko tymczasem ukryła się na dachu. Reszta starała się zwabić Jadeite w pułapkę. I tak się stało. Rai użyła swojego talizmanu, by unieszkodliwić wroga tak, aby nie mógł pozbierać myśli. Zaraz potem zauważył, że dwa samoloty pędzą na niego uważając za swego wroga.
- Dlaczego one mnie atakują? - Nagle natknął się na całą trójkę. Wszystkie trzy stały w różnych miejscach, a Michiko korzystając z okazji stanęła po prawej stronie Jadeite.
- Nigdy nie lekceważ dziewczyn! Nie wszystkie są beksami! - zawołała Bunny.
- Nie mogę pozbierać myśli! - zauważył generał.
- To dlatego... - zaczęła Rai.
- ...że masz tylko niegodziwe myśli. - dokończyła Ami.
- Wpadłeś we własne sidła! To ty jesteś głupcem! Nigdy nie przebaczę ci tego! - zawołała Bunny.
- Poza tym, Jadeite masz na plecach talizman Czarodziejki z Marsa, który jest magiczny i właśnie dlatego one cię atakują. - wyjaśniła Michiko. W tym momencie Bunny pochwyciła swój diadem
- Teraz posłużę się księżycową mocą i ukażę cię!... - chwyciła za diadem i rzuciła go w kierunku mężczyzny. - ...Księżycowy diademie, działaj! - zawołała. Diadem poleciał ku niemu, jednak uniknął go, ale i tak samolot prawie że go przejechał, jednak i tak zniknął.
- No to mamy o jednego generała mniej. - oświadczyła Michiko śmiejąc się. Zauważyła jednak, że dziewczyny najwyraźniej nie zważyły na fakt co powiedziała. Martwiły się tylko losem ich wybawcy. Nagle usłyszały jego głos:
- Dziękuję, że się tak o mnie martwiłyście. - powiedział, a dziewczętom, a już w szczególności Michiko, ulżyło
- Taxido! - zawołały jednocześnie.
- Ty żyjesz! - zawołała Bunny.
- Nie tak łatwo mnie pokonać. - stwierdził.
- Dlaczego tak często nam pomagasz? - spytała Ami.
- Ja wiem dlaczego. On mnie kocha! - zawołała Bunny. Michiko tylko zachichotała.
- Kim ty jesteś? - spytała Rai.
- Teraz wam nie powiem. Czarodziejko z Księżyca, Merkurego, Marsa i ze Srebrnego Księżyca, bądźcie przyjaciółkami. Do zobaczenia. - i odszedł.
- To ja też już pójdę. - oznajmiła Michiko.
- A ty, czemu nam pomagasz? - spytała Ami.
- Powiem to samo co Taxido, ale trochę w innym kontekście. Dowiecie się w odpowiednim czasie i miejscu. Dodam jeszcze, że wróg nie śpi, a na Jadeite się nie skończy. Będą inni. Do zobaczenia, dziewczyny. - i ona także odeszła wskakując najpierw na dach, a potem dalej idąc do domu czekając na Mamoru. Zastanawiała się czy wszystko z nim w porządku. Bała się o niego. Dobrą radę im dała, ale zastanawiała się czy ten cały Nephrite będzie miał choć odrobinę serca dla Naru.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10 - Pojawia się wojowniczka ognia

        Po niedługiej chwili Bunny, Ami i Luna pobiegły na przystanek. Rozejrzały się. Moment potem Bunny zauważyły grupę dziewczyn czekające na autobus.
- Aa!
- Nie krzycz! - skarciła ją Ami.
- Zobacz! - Bunny pokazała na owe dziewczyny.
- Więc to tu. Co one robią? Powinny uczyć się do egzaminów wstępnych. Skąd mają czas na miłość? - zapytała Ami. Bunny wyjaśniła pewne szczegóły na ten temat, ale po chwili Michiko się wtrąciła:
- One są pod wpływem złych mocy. - stwierdziła "wychodząc jak spod ziemi" obok nich.
- Co? - zapytała obie.
- Skąd to wiesz? - zapytała Ami.
- Spójrzcie. - oświadczyła pokazując na autobus podjeżdżający na przystanek, gdzie we trójkę stały. Wszystkie dziewczęta weszły do środka, ale Michiko, Bunny i Ami nie, gdyż ta druga zbyt się bała (jak zwykle). Gdy odjechał Michiko westchnęła. Po chwili autobus wzniósł się w powietrze z niknął w czarnej dziurze.
Następnego dnia... Niedługo przed wieczorną modlitwą...
        Michiko postanowiła wrócić do świątyni nim Bunny przyjdzie. Udała, że sprzątała przed na placu świątyni. Postanowiła odejść (jeśli będzie to możliwe) jeszcze dziś wieczorem, a dokładniej zaraz po walce w innym wymiarze. Obserwowała jak Rai karmiła swoje kruki. Moment potem przybiegła Bunny wraz z kotką. Uśmiechnęła się lekko z informacją, że na własne oczy widziała jak autobus znika. Michiko czuła w sercu, że Rai nie chce się zaprzyjaźnić z Bunny i to, że dziewczyna chce się z nią zaprzyjaźnić.
- Tego już za wiele... - powiedziała i już miała odejść, gdy zauważyła dziwny długopis w czerwonym kolorze.


- ...Czy to ona upuściła? - spytała przyglądając się długopisowi.
- Co to? - spytała Michiko. Rai spojrzała na nią.
- Niech cię to nie interesuje... - odparła oschle chowając przedmiot do kieszeni. - ...Wracaj do pracy. - odparła.
- W porządku. Zgoda. - stojąc w miejscu przyglądała się jak patrzy na Jadeite. Martwiło ją, że Rai niczego nie rozumie, nie rozumie, że kryje się za tym wszystkim Królestwo Ciemności. Smuciło ją to. Musiała coś zrobić. Miała dwa wyjścia: albo iść za Bunny i Luną lub za Rai, która odkryje kto za tym stoi. Miała ciężki orzech do zgryzienia. - "Kurai, powiedz, co mi radzisz? Iść za Bunny do autobusu czy iść za Rai?" - spytała w myślach. - "Uważam, że powinnaś iść do autobusu. Czekaj w ukryciu i wskocz do niego niepostrzeżenie zanim wjedzie do portalu tak, by Bunny i Luna ciebie nie zauważyły" - poradziła. Dziewczyna wciąż stojąc w miejscu westchnęła i po chwili poszła na przystanek. Zrobiła to w ostatniej chwili, gdyż przyjechał autobus!
- Super!... - jęknęła. Stanęła za autobusem i powoli weszła niepostrzeżenie do tylnych drzwi czekając w ukryciu na to jak demon zaatakuje. Nie minęło pięć minut, gdy Bunny wraz z Luną zostały wypchnięte z autobusu, ona jednak został w nim, by tam się przemienić. Nie mogła ujawnić się na oczach Bunny, Luny, Rai i demona. Nagle demon pochwycił pół przytomną Rai wylatującą z portalu prowadzącego z ziemi do tego wymiaru. - ...Jeszcze lepiej! - jęknęła Michiko. Nagle zauważyła iż Bunny przemienia się. Obie zawołały:
- Potęgo księżyca, działaj! - krzyknęły równocześnie. Po przemianie Bunny powiedziała do demona:
- Jestem dziewczyną-wojownikiem, walczę o miłość i sprawiedliwość! Jestem Czarodziejką z Księżyca... - tu demon powiedział:
- Czekałam na ciebie. - oświadczył. Tymczasem Luna zauważyła znak Marsa na czole Rai.
- To musi być... - zaczęła.
- Puść ją! Jak śmiałaś! Nie ujdzie ci to na sucho! W imieniu księżyca ukażę cię!... - zawołała i chwilę potem pochwyciła diadem i go odrzuciła w jego kierunku. - ...Księżycowy diademie, działaj! - krzyknęła. Demon uniknął diademu, ale kruki Rai - Fobos i Dimos - zaatakowały go, ale i tak demon pochwycił diadem lecący ku niemu, a ten powiedział:
- Nie pokonasz mnie taką zabawką. - stwierdził.
- Jesteś w pułapce! - oświadczyła Bunny. Nagle tiara rozszerzyła się tworząc koło więżąc demona na chwilę. Dało im to czas, by Luna przekazała informację Rai.
- Rai, nic ci nie jest? - spytała Bunny.
- Dziewczyny pospieszcie się! Demon za chwile się uwolni z tej obręczy! - zawołała Michiko stojąc nieopodal nich.
- Kto to? - spytała Rai.
- Później ci wyjaśnimy. - odparła Bunny.
- Teraz weź długopis przemiany. - wtórowała jej Luna.
- Mówiący kot? - zdziwiła się.
- Nie ma czasu na pytania. Weź długopis, który znalazłaś. - oświadczyła Luna.
- Ten? - spytała Rai.
- A teraz weź go i przemień się w Czarodziejkę z Marsa, która włada ogniem. Powiedz: Potęgo Marsa, działaj! - wyjaśniła jej. Nagle zauważyły, że demon się wyswobodził z obręczy, w którą uwięziła go Bunny. Diadem upadł.
- Pospiesz się, Rai. - odezwała się Michiko.
- Skąd ty... - nie skończyła, bo Luna odparła:
- Nie czas na takie pytania tylko to zrób, bo zginiemy! - ucięła.
- No dobrze, ale i tak nie wiem o, co chodzi... - po czym zawołała: - ...Potęgo Marsa, działaj! - krzyknęła.
- Rai jest trzecim wojownikiem, naszą towarzyszką! - zdumiała się Bunny.
- Duchu zła, nie ujdzie ci to na sucho! Zniszczę cię! Potęgo ognia! - zawołała. Wszystkie trzy plus kot zauważyły, że portal zanika.
- O nie!... - jęknęła Michiko. - ...Tylko nie to! Portal! On zanika! - krzyknęła.
- Moc ognia Rai sprawiła, że ten wymiar znika! Musimy uciekać! - stwierdziła Luna.
- Ale jak? - spytała Bunny.
- Nie wiem. - jęknęła Luna.
- Ale ja wiem. - odezwała się Michiko.
- Jak? Powiedz nam, czarodziejko. - prosiły dziewczyny. Tu Michiko uśmiechnęła się ni to z uśmiechu, ni to z przerażenia.
- Zaufajmy waszej trzeciej towarzyszce. - wyjaśniła. I chwilę potem pojawiło się światło dobywające się z portalu.
- Spójrz, to Ami. Pokazuje nam drogę. Chodźmy. Biegnijcie najszybciej w stronę światła. - odarła Luna. Nagle zabrzmiał klakson autobusu. To Taxido! Przybył na ratunek.
- Szybko, pospieszcie się! - zawołał w ich kierunku. Zobaczyły, że pochwycił wszystkie trzy autobusy i poprowadził ku portalowi, a one pobiegły do światła, by wrócić na ziemię. Gdy powróciły Bunny jeszcze pod postacią czarodziejki rzuciła się z radości i ulgi ku przyjaciółce przytulając się do niej ciesząc się z powrotu.
- Gdzie jest Taxido? - spytała Rai.
- Co? Tylko nie mów, że się w nim zakochałaś? - spytała.
- Żartujesz! Chciałam tylko mu podziękować. Co z tobą? Lubisz go? A może więcej niż lubisz? Znasz określenie: "Nie odwzajemniona miłość"? - odparła.
- Nieodwzajemniona? Nie ma mowy! - i tu się rozpłakała. Michiko westchnęła tylko i już miała iść, gdy Rai ją zauważyła próbując czmychnąć bez pożegnania.
- Powiecie mi w końcu kim ona jest? - spytała. Michiko jęknęła cicho.
- Nazywam się Czarodziejka ze Srebrnego Księżyca. Czasami pomagam czarodziejkom. Nic więcej nie powiem, gdyż mogłoby to skomplikować waszą przyszłość i przeszłość. Za to ty, Czarodziejko z Marsa nie próbuj dowiadywać się kim jestem naprawdę. Do następnego razu. - i poszła sobie. Musiała sprawdzić co z Mamoru. Miała nadzieję, że wszystko w porządku.

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 9 - Dziwny osobnik i wyjawiona tajemnica

        Minął jakiś czas. Bunny i Ami walczyły dzielnie. Czasami dziewczętom pomagał Taxido, a czasem Michiko, ale i tak czarodziejki dobrze sobie same radziły.

~~*~~

        Pewnego dnia przechodząc obok świątyni Hikawa Shrine Michiko przypomniała sobie o jednym ze sług królowej Beryl - Jadeite. Wysokim mężczyźnie o stalowych i zimnych oczach oraz krótkich blond włosach. Chwilę stała przed schodami świątyni aż w końcu zaczęła powoli po nich wchodzić. Zauważyła kilka sekund potem nie daleko niej niskiego starca i... JEGO.


- Jadeite... - wyszeptała z przerażeniem w głosie. Rozejrzała się pospiesznie i pobiegła ku świątyni aż do kapliczki, gdzie udała, że się modli. Obejrzała się dyskretnie i zobaczyła GO jak się na nią gapi. - "Co robić? Co robić?" - myślała. Weszła do środka i rozejrzała się. Musiała szybko znaleźć jakieś schronienie, by jej nie zauważył. Nagle zauważyła kilka kroków od niej Rai. Ich spojrzenia się zetknęły na kilka sekund.
- Co tu ro...? - panna Hino nie skończyła, gdyż Michiko zakryła jej usta przykładając palec do swoich ust dając do zrozumienia, by była cicho, po czym wyjrzała przez szparę w drzwiach spoglądając na dziadka Rai i Jadeite. Gdy obaj weszli do środka Michiko zwróciła się do dziewczyny:
- Przepraszam, że cię przestraszyłam... - szepnęła cicho spojrzawszy na nią i dokończyła odkrywając jej usta. - ...ale mam problem. Kocham pewnego młodego mężczyznę, który właśnie tu wszedł. Jest on moim byłym chłopakiem. Ja go nadal kocham, ale on mnie nie. Czy mogłabym tu popracować póki on nie pójdzie sobie? Chcę na niego popatrzeć i z pewnością on sobie pójdzie za kilka dni. - wyjaśniła. Rai trochę zdziwiona odpowiedziała:
- Trochę mi się to nie podoba, ale zgoda. Powiedz mi jeszcze jak ma na imię twój były chłopak? - zapytała. Michiko myślała chwilę i odpowiedziała:
- Minoru Caicho. - odpowiedziała.
- Rozumiem, a ty jak się nazywasz? - zapytała.
- Michiko Chiba. Mam 14 lat. A właśnie, jeszcze coś. Czy mogę tu przychodzić zaraz po szkole? Proszę byś miała go na oku... - spojrzała w kierunku Jadeite, który właśnie przeszedł obok nich, ale się schowały. - ...Wygląda co prawda na przystojnego, ale Minoru chce coś złego zrobić w tym miejscu. Uważaj na siebie. Do zobaczenia. Przyjdę tu za godzinę. Do widzenia, panno Rai. - pożegnała się Michiko.

~~*~~

        Jak obiecała tak zrobiła. Wróciła do domu chcąc powiadomić brata, że zatrudniła się w świątyni Hikawa Shrine jako pomocnica, i że będzie tam się uczyć, gdyż ma odpowiednie warunki. Kurai pogratulowała pomysłu koleżanki i obserwowała wszystko jej oczami.
Następnego dnia już rozgłoszono plotki o dziwnych zniknięciach dziewcząt z przystanku niedaleko świątyni. Michiko siedząc w sklepiku rozglądała się w koło, gdyż nie widziała nigdzie Bunny i jej przyjaciółki oraz Luny. Gdy sprzątała przy placu obok drzewa z życzeniami (czy jak to si tam nazywało) zauważyła dziadka Rai i trzy dziewczyny z innej szkoły. Była godzina 17:30, więc był czas modlitwy. Michiko trochę się przestraszyła. - "Zbliża się czas..." - pomyślała z przerażeniem. - "Tak. Masz rację. Trzeba mieć na oku Jadeite..." - oświadczyła Kurai. Gdy już nie było więcej klientów wróciła do siebie. Jej pokój znajdował się obok pokoju medytacji, gdzie często przebywała Rai. Nagle usłyszała znajome głosy. Podniosła się i wybiegła na zewnątrz. Niedługo potem przyszły one. Bunny, Naru, ich koleżanka i Luna. - "...Są!..." - zachwyciła się Michiko. Nagle jak spod ziemi tuż za mędrcem stanęła Rai. Michiko przyglądała się temu z wnętrza domu. - "...Ale będzie jatka..." - pomyślała. Myślała przez chwilę aż przypomniała sobie, że Jadeite siedział w sklepiku z talizmanami. - "...Rety!" - jęknęła w myślach zakrywając sobie usta dłonią. Znowu spojrzała w kierunku okienka sklepiku. Nie było go tam! Pobiegła dyskretnie w kierunku kolumn świątyni i zobaczyła go ukrytego w krzakach. W ostatniej chwili Michiko zobaczyła jak Jadeite wyciąga rękę i jak od jego ręki leci mały wiatr. Skierował ją w kierunku dziewczyn, które miały przy sobie talizmany. Dziewczęta jakby znieruchomiały na chwilę i jak laturgu odeszły.
- Rany, muszę coś zrobić!... - szepnęła w panice. - "...Wiesz, że nie możesz..." - odezwała się Kurai. - "...One muszą jechać tamtym autobusem..." - ...To prawda, ale nie miałam na myśli powstrzymywać Jadeite, ale w sprawie Bunny i Rai. Muszę iść za nimi, ale dopiero jutro. Muszę iść za Rai lub Bunny do wymiaru, gdzie będą walczyć. Chcę im pomóc!... - jęczała. - "...Spokojnie, Michiko. Idź teraz do domu Rai, bo nasza panna Tsukino straciła przytomność." - oświadczyła. Dziewczyna obejrzała się i z daleka zauważyła, że Bunny leży nieprzytomna. Natychmiast tam podbiegła. - ...Bunny! - zawołała biegnąc ku pięciu dziewczynom.
- Michiko, znasz ją? - zapytała Rai. Dziewczyna spojrzała na nią i odpowiedziała:
- Tak, znam. Chodzimy do tej samej szkoły, ale nie klasy. Nie jest zbyt popularna jako prymus, ale wszyscy ją lubią. Potrafi zaprzyjaźnić się ze wszystkimi. - odparła biorąc blondynkę pod ramiona i wraz z jej przyjaciółkami zaniosła do jej pokoju. Gdy tylko ją tam położyli pod pokój przyszedł blondyn z krótkimi włosami mówiąc:
- Panno Rai, przyniosłem zimny ręcznik i wodę. - powiedział.
- Dziękuję. Zostaw pod drzwiami. - oświadczyła.
- Dobrze. - i zamknął drzwi. Dziewczyny aż się nim zachwycały, to jaki jest przystojny.
- Wow, ale przystojny. - mówiła Naru. Nagle rozległ się krzyk, ale to była tylko Bunny pytając:
- Gdzie? Kto jest przystojny? - zawołała.
- Rany, ale ozdrowienie. - wymamrotała druga koleżanka.
- To twój brat? - spytała Naru.
- Niee. Dziadek bardzo lubi zaczepiając dziewczyny jak i chłopców. Wszystkich zaczepia i żartuje. Spotkał tego chłopca przypadkiem na ulicy i zaprosił go do nas. - wyjaśniła.
- Naprawdę? Masz wyjątkowego dziadka. - powiedziała Naru.
- Bunny, tak masz na imię, prawda? Bardzo mi przykro. - przeprosiła.
- Co się właściwie stało? - zapytała.
- Rai ma problemy z przepowiadaniem przyszłości. - odezwała się Michiko siedząca obok Rai.
- A ty kim jesteś? - zapytała druga koleżanka.
- Nazywam się Michiko Chiba, mam 14 lat i i pracuję tu po szkole. Co do Rai, ma ona problemy. - wyjaśniła.
- Michiko, pozwolisz, że ja to wyjaśnię? - spytała lekko obrażonym tonem.
- Przepraszam, Rai. Mów. - westchnęła.
- Ostatnio nie jestem sobą. Doskonale potrafiłam przewidzieć przyszłość, a teraz mam kłopoty. - wyjaśniła. - Michiko zauważyła kątem oka, że Luna patrzy na Rai dziwnym wzrokiem. Bunny, czy mogę na chwilę wziąć twojego kota. Chciałabym... na chwile się z nim pobawić. Mogę? - spytała.
- Tak, oczywiście. - odparła. Michiko wyszła wraz Luną. Wyszła na zewnątrz z dala od świątyni do drugiego budynku. Była tam sala, gdzie mogło się trenować. Popatrzyła na kota i oświadczyła:
- Luno, wiem, że umiesz mówić. Nie ukryjesz tego przede mną. Znam wasz sekret, twój, Bunny i Ami. Wiem, że jesteście czarodziejkami. Posłuchaj uważnie: Rai nie jest księżniczką z księżyca. Ona jest tylko kolejną wojowniczką walczącą ogniem. Musisz mi uwierzyć. Nie mów dziewczynom, że ci to powiedziałam. - oświadczyła. Kotka najwyraźniej była zszokowana tym faktem. Po kilku chwilach w końcu się odezwała:
- Skąd to wiesz? - zapytała. Michiko popatrzyła na nią, po chwili odparła:
- To ja jestem Czarodziejką ze Srebrnego Księżyca. Tego też im nie mów puki nie nadejdzie odpowiedni moment... - poprosiła. - ...Nie mogę więcej powiedzieć, bo mi zakazano. Wybacz więc. - i wybiegła z płaczem, ale po chwili ogarnęła się. Jej celem było szpiegowanie Jadeite. Po drodze zobaczyła starszą kobietę wbiegającą do świątyni. Po niedługiej chwili zobaczyła jak Bunny z koleżankami wychodzą, po czym spostrzegła Lunę jak daje znak, by poszła za nią porozmawiać. Kątem oka zauważyła, że Luna na nią patrzy, ale dała jej znak by nie zdradzała iż podsłuchuje. Bunny i Luna rozmawiały ze sobą.